obiad: duszona młoda kapusta, ziemniaki i klopsiki
podwieczorek: kilka pestek słonecznika
kolacja: ziemniaki, ogórek, cebula, jajko
Czwartek
śniadanie I:owsianka z sezamem
śniadanie II: zupa cukinowo-porowa zmiksowana z kaszą gryczaną niepaloną
obiad: ryba, ziemniaki, duszona marchewka
podwieczorek: kilka pestek słonecznika
kolacja: pieczone warzywa: cebula, cukinia, papryka plus kasza jaglana
Piątek
śniadanie I: owsianka
śniadanie II: zupa porowo-cukiniowa z kaszą gryczana niepaloną
obiad: schab, duszony por z marchewką
podwieczorek: kilka pestek dyni
kolacja: sałatka z jajka, pomidorów, szczypiorku
Sobota
śniadanie: zupa makowa z kaszą jaglaną
śniadanie II: obgotowane jagody z czeresniami, zupa z zileonego groszku
obiad: ziemniaki z cebulą, ryba, duszona marchewka
podwieczorek: 10 pestek słonecznika
kolacja: sałatka ziemniaków, szcypiorku i jajka i ogórka
Niedziela
śniadanie I: owsianka, duszona cukinia z porem, jajko
śniadanie II: 3 kromki chleba żytnio-razowego zupa z zielonego groszku i dwa jajka (zaszalałam! no co głodna byłam :-))
obiad: najpierw obgotowana czarna porzeczka a zaraz potem ziemniaki , kotlet schabowy i ugotowana marchewka plus ogórek małosolny i cebulka, posypane zielona pietruszką
Kochana,a powiedz mi,jak radziłaś sobie na detoksie od cukru? Z tym mam największy problem. już jest ok, już tydzień, dwa,trzy,miesiąc bez cukru. A tu nagle najdzie mnie ochota. Na kremówkę,na czekoladę. Najgorzej przed okresem (usprawiedliwia mnie to,że tą bitą śmietanę zagryzam ogórkiem kiszonym....) zjem batona a dalej już leci cała paczka ciastek. I koszmar od nowa...
Wiesz co, nie radziłam sobie. Trzęsło mnie, telepało, myślałam, że umieram, ale nie mogłam sie poddawac i ulec pokusie, bo karmiłam córeczke piersią (do drugiego roku zycia) i mały kawałek czekolady to byłby powrót choroby. Ba! Ja nawet na początku owoców nie jadłam, bo po zjedzeniu kawałka jabłka robiło się jej uczulenie. Nawet Sinlac zbozowy-tak reklamowany jako świetny produkt dla alergików też nie wchodził w grę. Dlaczego? Bo był słodki. Jej nie podawałam, ale ja raz sie skuciłam i od razu pojawiały sie ropne policzki. Zatem jak piszę, ze łyżeczka cukru zaszkodzi, to kurde blade zaszkodzi! Po prostu Gosia no nie mogłam ulec pokusie jedzenia słodyczy i tyle. Było naprawdę ciężko, ale wiesz co dodawało mi motywacji? Dzieciaki! To, ze Wiktoria przestała się uwsteczniać, nadrobiła wszystkie zaległości, to że Mateusz zaczął się wkońcu inaczej zachowywać i to, ze ja nie miałam koszmarów sennych. Gosia pociłam się, miałam omamy, dreszcze, czasami pjawiała sie agresja, ale wiedziałm, zę to DOBRY kierunek. Pomagały mi ćwiczenia na świeżym powietrzu, mocne wdechy i wydechy. Ale wiesz co tekst typu "Zajmij sie czyms innym i nie myśl" wogóle nie działał. Chęć słodkiego chodziła za mną non stop, gdy zamknęłam oczy widziałam pszenna bułeczkę z serkiem żółtym lub drożdżówkę. Po roku czasu chęć na słodkie zanikła. Teraz jak przechodze obok lady ze słodyczami zbiera mnie na wymioty, bo wiem ile złego te niewinne ciasteczka mogą wyrządzić dzieciom, dorosłym, rodzinie, relacjom w domu. Nienawidzę tego już!
Biedni klienci! Napisz kiedy będziesz na głodzie, to nie będę wchodziła do sklepu :-) Dlatego Gosia tak często pisze, aby nie zastępować cukru żadnym zastepnikiem, bo ochota na słodkie ma po prostu zniknąć raz na zawsze. Inaczej bedzie nas dalej ciagnęło do słodyczy. Miłego dnia!
Kochana,a powiedz mi,jak radziłaś sobie na detoksie od cukru? Z tym mam największy problem. już jest ok, już tydzień, dwa,trzy,miesiąc bez cukru. A tu nagle najdzie mnie ochota. Na kremówkę,na czekoladę. Najgorzej przed okresem (usprawiedliwia mnie to,że tą bitą śmietanę zagryzam ogórkiem kiszonym....) zjem batona a dalej już leci cała paczka ciastek. I koszmar od nowa...
OdpowiedzUsuńWiesz co, nie radziłam sobie. Trzęsło mnie, telepało, myślałam, że umieram, ale nie mogłam sie poddawac i ulec pokusie, bo karmiłam córeczke piersią (do drugiego roku zycia) i mały kawałek czekolady to byłby powrót choroby. Ba! Ja nawet na początku owoców nie jadłam, bo po zjedzeniu kawałka jabłka robiło się jej uczulenie. Nawet Sinlac zbozowy-tak reklamowany jako świetny produkt dla alergików też nie wchodził w grę. Dlaczego? Bo był słodki. Jej nie podawałam, ale ja raz sie skuciłam i od razu pojawiały sie ropne policzki. Zatem jak piszę, ze łyżeczka cukru zaszkodzi, to kurde blade zaszkodzi! Po prostu Gosia no nie mogłam ulec pokusie jedzenia słodyczy i tyle. Było naprawdę ciężko, ale wiesz co dodawało mi motywacji? Dzieciaki! To, ze Wiktoria przestała się uwsteczniać, nadrobiła wszystkie zaległości, to że Mateusz zaczął się wkońcu inaczej zachowywać i to, ze ja nie miałam koszmarów sennych. Gosia pociłam się, miałam omamy, dreszcze, czasami pjawiała sie agresja, ale wiedziałm, zę to DOBRY kierunek. Pomagały mi ćwiczenia na świeżym powietrzu, mocne wdechy i wydechy. Ale wiesz co tekst typu "Zajmij sie czyms innym i nie myśl" wogóle nie działał. Chęć słodkiego chodziła za mną non stop, gdy zamknęłam oczy widziałam pszenna bułeczkę z serkiem żółtym lub drożdżówkę. Po roku czasu chęć na słodkie zanikła. Teraz jak przechodze obok lady ze słodyczami zbiera mnie na wymioty, bo wiem ile złego te niewinne ciasteczka mogą wyrządzić dzieciom, dorosłym, rodzinie, relacjom w domu. Nienawidzę tego już!
UsuńNo tak,silna wola i dobra motywacja... A ja jak mam od dwóch dni ochotę na słodkie,to jestem nerwowa i wyżywam się na klientach :P
OdpowiedzUsuńBiedni klienci! Napisz kiedy będziesz na głodzie, to nie będę wchodziła do sklepu :-) Dlatego Gosia tak często pisze, aby nie zastępować cukru żadnym zastepnikiem, bo ochota na słodkie ma po prostu zniknąć raz na zawsze. Inaczej bedzie nas dalej ciagnęło do słodyczy.
UsuńMiłego dnia!