W tę sobotę byłam w Poznaniu. Spotkałam sie moją Gwiazdką z Nieba. Mówię tu o mojej Pani doktor, która dwa lata temu zainspirowała mnie do zmiany sposobu odżywiania się i która uratowała moją rodzinę. To był bardzo pouczający wyjazd.
Teraz jestem już na takim etapie, że udaje mi się dosyć trafnie odgadywać to, czego potrzebuje mój oragnizm. Wcześniej mogłam ładowaś w siebie tonę ciasteczek , zimnych jogurcików i nie czułam tego jak bardzo są szkodliwe. Teraz nawet potrafię odczytać to, że jedznie wpływa na energię mojego ciała.
Dlaczego jeszcze dwa lata temu tak bardzo bolały mnie stawy i kości nawet do tego stopnia, ze nie mogłam zejść ze schodów, a podniesienie córeczki wieczorem graniczyło z cudem? Po prostu nie miałam siły. To wszystko przez syfiaste jedzenie, ale i nieodpowiednie przyządzanie posiłków, złe łączenie pokarmów (czytaj Żelazne zasady mądrego jedzenia), "zimne" pokarmy, które powodowały, że marzłam. A bolące stawy i kości to przde wszystkim od zimna, ale nie tylko tego z pogody, ale od jedzenia: jogurty, sałaty, pomidory zimą, banany, pomarańcze, zimne napoje...itd. (kiedyś napiszę dokładniej o energii pozywienia :-))
Ale w tę sobotę odkryłam jeszcze jedną fascynujacą rzecz. Bolące stawy mają swoje źródło nie tylko w pogodzie, jedzeniu ale jeszcze w innym ośrodku. Ale po kolei.
Aby pojechać do Poznania na wyznaczoną godzinę wstałam o 3:40 w nocy. Wieczorem nastawiłam sobie kawę zbożową z goździkiem, cynamonem i imbirem, aby mieć na rano. Rano podgrzałam i wypiłam. I tu był mój błąd. Chciało mi się pić, ale nie tej kawy! Organizm domagał sie bardzo rozgrzewającej herbaty ziołowej z tymianku, lukrecji i imbiru. No ale nie chciałam budzić dzieciaczków i zaparzać tej mieszanki i wypiłam to, co miałam. I tu był błąd! Rano jeszcze byłam nieświadoma tego błędu. Wogóle co mnie naszło, żeby robic te cholerna kawę! Od prawie dwóch lat piję tylko herbaty ziołowe, a tu zrobiłam sobie tę kawę zbożową. Bez sensu!
Do walizki zapakowałam termosy: śniadanie - jajko z duszonymi warzywami, obiad- białą fasolę z duszonymi warzywami no i tę nieszczęsną kawę zbożową.
W pociągu elegancko sobie usiadłam. Strasznie chciało mi sie pić, ale za nic w świecie nie chciało mi sie pić tej kawy, tylko marzyłam o tymianku, lukrecji, imbirze. Dlaczego? Jeszcze nie byłam świadoma, dlaczego.
No dobra, zabierałam się do śniadania, ale mój organizm nie chciał białka w postaci jajka, tylko białej fasoli, czyli pół obiadu zjadłam na śniadanie :-) Dlaczego organizm nie chciał jajka? Zagadka zaraz się rozwikła.
Spotkanie z Panią Doktor było przecudowne, ale kosztowało mnie dużo emocji, bardzo dużo energii bo przywołały mi się czarne obrazy sprzed prawie dwóch lat. Nie będę o tym pisała, bo nie chcę tego wspominać. Odsyłam do postów Moja historia choroby, Historia mojego synka, Historia mojej córeczki. Nie dość, że w nocy wogóle nie spałam, bo nie mam wprawy w podróżowaniu pociagiem, więc się stresowałam, to jeszcze powróciły przeżycia sprzed dwóch lat, wspomnienie walki o dzieci. Te myśli chodziły za mną od kilku dni.
O 17:00 zrobiło mi się bardzo zimno. Dlaczego? Przecież nie było zimno na dworze, świeciło cudne słońce, i na dworze prawie wogóle nie przebywałam. Wyczerpanie organizmu dało o sobie znać. Byłam wycieńczona! A co za tym idzie wyziębiona.
Dlatego więc organizm tak bardzo chciał bardzo rozgrzewającej mieszanki ziół: tymianku, lukrecji, imbiru nawet już na śniadanie. które wspanale by mnie ociepliły. Emocje od kilku dni powoli powodowały, że mój organizm sie wyziębiał-stąd to nagłe zimno, które mną ogarnęło. Rano zamiast dać mu tych ziół dałam niestey kawę, która spotęgowała wyziębienie. Dlaczego organizm nie chciał jajka? Stres zakwasza organizm, jajko też. I dlatego organizm chciał obronić się od tego zakwaszenia i domagał sie rano białej fasoli, bo fasola jest zasadowa i odkwasza. Do tego nieprzespana noc, która zabrała mi energię.
Podam taki przykład wyczerpania energii. Po zażyciu np. kokainy można biegać bez przygotowania 20km. Energia nie pochodzi od tej kokainy, ale bierze się z własnego centrum energetycznego. Po jakimś czasie organizm jest maksymalnie wyczerpany, człowiek jest totalnie rozbity w totalnej niemocy, jest mu zimno, ma dreszcze.
I tak właśnie jest z emocjami, tymi złymi. One wysysają z nas energię.
Jeśli znajdziemy sie w otoczeniu osoby z dobrą energią, to ta energia przeności się pozytywnie na nas. A przy niektórych osobach nasza energia spada. To są tzw. "wampiry energetyczne", które pobierają naszą energię, aby uzuopełnić swoją. I dlatego po spotkaniu z takimi ludźmi, czujemy się wyczerpani. Keidyś tak miałam, że ilekroć rozmawiałam z pewną osobą, zawsze po kilku godzinach czułam się wyssana z mojej werwy.
Wracając do mojego doświadczenia z soboty, to dodam, że kilka dni wcześniej zjadłam bigos z kiszonej kapusty, który mimo iż zjedzony ciepły, to wyziębia. To tak jak z zieloną czy miętową herbatą. Tak naprawdę nie ociepla organizmu tylko wychładza, mimo iz jest wypita gorąca. Dlatego nadaje sie tylko na lato.
Zatem zbieg wielu zdarzeń: NIEWYSPANIE, oziębiający posiłek, niepotrzebna kawa, brak rogrzewającej herbaty i negatywne EMOCJE spowodowały, że zrobiło mi się zimno.
I co? No i niestey przy schodzeniu ze schodów zaczęły mnmie boleć kolana!
Ale, ale jak zwykle wszystko staram się kończyc happy endem :-) Po powrocie zjadłam dwa talerze super rozgrzewającej zupy kartoflanki. Na noc założyłam, dwie piżamy, skarpety zakrywające kolana. Rano wypiłam moja ukochaną maksymalnie rozgrzewającą herbatę, i cały dzień jadłam moją rozgrzewająca kartoflankę. Organizm sie regenerował, a ja czułam jak przywraca się ciepło w kolanach i w całym ciele. I wszystko wróciło do normy! :-) Czoło zrobiło się gładkie, skóra na dłoniach aksamitna :-)
Wiecie co jest najfajniejsze z tym wszystkim, że można sobie SAMEMU POMÓC!!! :-) I nauczka dla mnie. Iza ZAWSZE zaparzaj herbatę. Najwyżej nie wypijesz i wylejesz, nie zbankrutujesz!
Wniosek. Dbajmy o wyspanie. Jak najmniej wracajmy myślami do złych wspomnień, emocji. Skupiajmy się tylko na tym co dobre, na marzeniach , mówmy tylko o tym co nas fascynuje, raduje. A to co złe puszczamy w niepamieć.
Co było a nie jest nie pisze się w rejestr :-)
UŚMIECHAMY SIĘ! ROBIMY NAJBARDZIEJ ZWARIOWANE, SZALONE RZECZY! A TO, ŻE SIĘ INNI PATRZĄ? TO NIECH SIĘ PATRZĄ! I BIORA PRZYKŁAD! :-)
Aktualizacja z 21.02.2015 Kawa zbożowa jednak odpada totalnie. Raz spróbowałam i wystarczy. Jedynie co mi służy, to zioła (patrz przepis HIT nr 2 Herbata całoroczna)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz