wtorek, 25 października 2016

WYOBRAŹNIA-LOGIKA-RADOŚĆ - fundamenty życia


Męża nie ma, wyjechał na dwa tygodnie więc my z moimi dzieciaczkami co robimy? Szalejemy!:-) Raz się żyje! Ubarwiamy rzeczywistość! No bo to tak jest. Jedni widząc szary papier widzą tylko szary papier-nieużytek. A my? A my nie jesteśmy szarakami :-) Widząc wielkie opakowanie po lodówce, zapala nam się lampka w głowie i tysiąc różnych barw. Zróbmy zamek! A co! Kolorowy, zwariowany, wesoły – nasz zamek :-)



1. Robotnicy na rusztowaiu 2. Schodki na balkon do księżniczki i do elfa, który podlewa kwiatki 3. Winda dla samochodów 4. Kasa parkingowa i miejsce na bilety 5. Parking dla samochodów 6. Winda
Pst! :-) Zamek nocą :-) Latarka działa cuda. Pluszaki nie chcą spać i obserwuja świat przez okno. Firanki są z reklamówki a za drzwiami kolejny domek: koce, poduszki i pluszaki. A Romeo i Julia nad drziwami moga spokojnie rozmawiać :-) Jest magia!

Tuż przed męża wylotem, kupiliśmy lodówkę. I już miał zamiar wyrzucić opakowanie po niej i steropian. Ale! Zaraz! Dokąd! Zmarnować takie cacko? O nie! Kara Boska! Nie w naszym przypadku.

Razem z moim już 6-cioletnim synkiem i 4-letnią córeczką zabraliśmy się do roboty przeinaczania szarej tektury. Każdy miał swoją wizję, każdy inny pomysł i każdy światełka w oczkach jak jakbyśmy dostali jakąś gwiazdkę z nieba.

Synek wycinał drzwi, córeczka malowała ściany choć po kilku godzinach skapitulowała, hi, hi. A ja byłam od tej czarnej roboty. To czego nie mogli zrobić, robiłam ja. Miałam dwóch szefów, których wizję przeradzałam w czyn :-). No bo ktoś musi być szefem co nie? :-) W tym przypadku dyrektorami były moje najukochańsze brzdące. Rany jak ja je uwielbiam!

Prace trwały całe dwa dni :-) Nastawiony budzik mięliśmy na 7:00 i od razu plan działania był przygotowany przez synka. Przez te dwa dni niczym innym nie żylismy. 

I o to właśnie w życiu chodzi! Zapomnieć się, otworzyć się i odlecieć w inny świat. Stworzyć magię, złapać tę ulotną chwilę i być w niej całym sobą. 

Dzięki czemu? Szaremu kartonowi. Ot co! :-)

Wyobraźnia zaprowadzi Ciebie tam, gdzie chcesz. Najważniejsze jest niewidzialne dla oczu.

W wychowywaniu moich dzieci kładę ogromny nacisk i w zasadzie tylko na to, mianowicie na WYOBRAŹNIĘ, LOGIKĘ I RADOŚĆ. Reszta sama się wykluje, uporządkuje, stanie się to samoczynnie. 

Mając w sobie wyobrażnię, logikę i radość - masz w życiu WSZYSTKO.

WYOBRAŹNIA Jest to najważniejsza zdolność u dzieci. Mając ją w sobie dziecko widzi więcej, głębiej obserwuje świat- a o tę obserwację i wysuwanie wniosków chodzi. Wyobraźnię rozbudza się poprzez TWORZENIE. Dlatego tak ważne jest robienie samemu zabawek, przebieranie się, udawanie dźwięków, gra ze światłem. Ponieżej posta wstawiam masę ciekawych zdjęć. Nie robię tego celowo tutaj, aby nie zakłócić toku myślenia i uniknąć rozkojarzenia.

1.Domek kotka 2. Teatrzyk. Nie trzeba 

wystrzałowych 

kukiełek-wyobrażnia zrobi swoje 

3. Laleczka z patyka 
4. Laleczki z kukurydzy
Przy takim robieniu z niczego czegoś dziecko zadaje dużo pytań, w głowie rysuje mu się kolorowy świat, główkuje. Dziewczynka nie potrzebuje super lalki. Ona widząc patyk wyobrazi sobie cudną sukienkę balową. Biorąc kasztana widzi myszkę, ludzika, kamień, królewicza...Ja celowo nie kupuję dzieciom tak dużej ilości zabawek. Robiąc zabawki z wykorzystaniem przedmiotów codziennego użytku (rolki od papieru toaletowego, butelek, patyków, folii, opakowania po jajakch....) mówimy, komentujemy, nazywamy, śmiejemy się...Jest to szalenie ważne dla rozwoju mowy i ogólnego rozwoju dziecka. Przy tym pracują rączki, głowa ciągle myśli, całe ciało jest w ruchu i dochodzi jeszcze śpiew i mowa. Jednocześnie poruszane są wszystkie zmysły. I oto chodzi. 

A dlaczego wykorzystujemy zwykłe przedmioty? Po to, aby dziecko widziało, że np. rolka od papieru toaletowego może mieć różne funkcje. Raz może być garażem, raz żeberkiem od kaloryfera, raz piórnikiem na kredki, raz pniem drzewa, raz walcem, raz kominem...itd. W ten sposób poszerza się spektrum widzenia i wyobrażania sobie niezwykłych rzeczy i sytuacji z rzeczy zwykłych i banalnych.

Najgorsze co można zrobić, to posadzić dziecko przed telewizorem. Wtedy tylko siedzi i pracuje jedynie tylko jeden zmysł- wzrok a raczej się on niszczy. Dlatego u mnie nie ma telewizji. Dzieci cały czas coś robią, tworzą. Co zabija kreatyność? Również nadmierna ilość zajęć poza szkolnych. Wtedy dziecko nie ma czasu na pobycie samym z sobą, na ponudzenie się i wymyślenie czegoś. Jest zaprogramowane przez innych a to bardzo niebezpieczne bo w pewnym momencie gdy zostanie w domu na kilka godzin sam-nie będzie wiedziało co zrobić. A niebezpieczeńswo przekłada się na wiek młodzieńczy i dorosłe życie. Tacy ludzie łatwo dają się zmanipulować. Bedąc sami, nie będą wiedzieć co z sobą zrobić i począć. Wtedy sięgają po używki: alkohol, narkotyki. Łatwo takie osoby wciągnąć do sekt i innych dziwacznych grup. Istnieje wiele ludzi, którzy jeżdżą na drugi koniec świata, obsypują się materialnymi nowinkami, gadżetami i wciąż im mało i mało i wciąż są nieszczęśliwi, czegoś im brakuje. Nie potrafią usiąść i po prostu być. Nauczeni są, że ktoś mówi co mają robić, że ktoś im programuje życie, plan dnia bo sami nie potrafią bo nikt ich tego nie nauczył w dzieciństwie. Czekają ciągle, że ktoś ich uszczęśliwi, da gotowe rozwiązanie. I tak rodzi się flustracja, złość, niepowodzenia.

Szczęście można odnaleźć w sobie i niepotrzebne jest do tego masa gadżetów. 

Ludzie z wyobraźnią nigdy nie dadzą się zmanipulować. Mają swoją wizję życia, świata, swojego szczęścia. Zawsze mają w życiu plan A lub plan B, u nich nie ma sytuacji bez wyjścia. Mają swój świat, swoje poglądy - a to budowane jest przecież w DZIECIŃSTWIE. Nie będą się nudzić w domu i wierzyć ludziom z ekranu telewizyjnego. Oni będą wierzyć samemu sobie. Oni nie będą wciąż szukać dodatkowych bodźców, aby się pobudzić. Im będzie dobrze w swoim ciele, samym z sobą. 

Mając wyobraźnię, człowiek widzi i czuje więcej.

Wielcy naukowcy, aby najpierw coś stworzyć, musieli sobie to wyobrazić, puścić wodze fantazji a potem dopiero swoje szaleńcze wizje przekładali w czyn, nie patrząc na krytykę i opinie innych ludzi. Oni robili swoje. I o to chodzi. Nie byli żołnierzykami w szeregu. 

"Wyobrażnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona"
Tak nawet mówił sam słynny naukowiec Albert Einstein!

A spójrzmy na wielkie wspaniałe starożytne budowle, obrazy, rzeźby, muzykę. Przecież Ci wspaniali artysci, rzeźbiarze, budowlańcy, muzycy nie mieli ani telewizora, ani jakis super książek...a o komputerze już nie wpomnę. I co? Byli głupi, zacofani i niemądrzy? To dlaczego ich wspaniałości trwają do dzisiaj? Dlaczego do dzisiaj myzucy inspirują się Mozzartem? Moim zdaniem to właśnie brak techniki "wyostrzył" ich precyzję, dokładność, wyobrażnię, wrażliwość na piękno i szacunek do własnej pracy. Miało być to solidne, trwałe i cudowne. Chyba zbaczam troszeczke z tematu-bo to temat rzeka ;-). 

Chodzi mi o to, że to właśnie obcowanie z przyrodą, ludźmi a nie techniką, daje prawdziwe żródło TWORZENIA. Technika tworzy rzeczy użyteczne ale czy piękne? 

LOGIKA Logikę odnajdziemy przede wszystkim w przyrodzie. Dlatego tak dużo czasu spędzam z dziećmi na dworze. Obserwując właśnie naturę, rozwija się logika, uruchamia się myślenie, proces przyczynowo skutkowy. Dziecko zadaje pytania: "Dlaczego?",  " Po co ?",  "Jak?". Uczy się tego, aby powstał kwiat musi być najpierw ziarno. Po to aby powstał chleb trzeba najpierw zaorać ziemię, posiać zboże, pójść do młyna, zrobić zakwas na chleb i wkońcu upiec. W dole posta wklejam zdjęcie z mojego pokazu produkcji chleba w przedszkolu :-)

Zrozumienie przyrody i jej praw jest bazą do zrozumienia później całej materii nas otaczającej. 

Moje dzieci brudzą się, tarzają po ziemi, doświadczają upadku, skaleczenia, zadrapania. O jej! Żadne ojej! Tak! Tak to musi właśnie wyglądać. Najgorzej to stworzyć dziecku parasol ochronny. Wtedy nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo je ograniczamy w poznaniu i doświadczaniu świata i swojego ciała. Aby iść dalej, trzeba się kilka razy w życiu potknąć , przewrócić ale ciagle iść do przodu. A rolą nas dorosłych jest asekurowanie i wspieranie dzieci zaczynając od placu zabaw: "Tak, dasz radę! Świetnie sobie radzisz. Ale jesteś silny i zwinny. Brawo :-)" Przy tym zwiększamy poczucie własnej wartości u dziecka.

O co tu jeszcze chodzi? Chodzi właśnie o tę CIEKAWOŚĆ i rozbudzenie jej. My może tego nie widzimy ale za tym "murem", gałązką kryje się coś odkrywczego i pięknego przecież. Dajmy dzieciom szansę na poznawcze, odkrywcze zapoznanie się ze światem. To "Wow" "Ale fajne" "Jej" jest szalenie ważne - czyli ten ZACHWYT. 

Zachwyt nad rzeczami prostymi, banalnymi. Zachwyt  nad codziennością, zwyczajnością.

Niejednokrotnie rodzice patrzą na mnie ze zdziwieniem, że moje dzieci mogą się tarzać po śniegu, po błocie, że biorą do ręki zamarznięty lód, że są całe mokre, brudne. Taki zamarznięty lód dzieci przynoszą do domu i widzą jak się topi. Zadają wtedy pytania, główkują. Dlaczego? No tak. Jest ciepło to się topi. SAMO się dziecko uczy, SAMO wyciąga wnioski. Dajmy im szansę samodzielnego zapoznania się ze światem!

Dzięki doświadczeniom, wnikliwemu obserowowaniu świata, analizowaniu go, dziecko unika w przyszłości nauki typu ZZZ-Zakuć-Zdać-Zapomnieć. 

Z książeczek dziecko nie nauczy się tak, jak poprzez zabawę i obserwowanie świata i doświadczanie. Można w domu tworzyć przeróżne ciekawe eksperymenty. 

W rozwoju dziecka nie chodzi o to, aby znało alfabet w wieku już 4 lat czy wyklepało wierszyk lecz chodzi o właśnie tę logikę, połączenie wszystkich elementów w całość i nazywanie tego. 

Człowiek potrafiący logicznie myśleć nie da się nigdy zbajerować i nie będzie wszystkiemu wierzyć nawet tym "pseudinaukowcom" tym ludziom w garniturku. Bo będzie wiedziało, gdzie leży sedno sprawy, gdzie jest jego początek i koniec. 

RADOŚĆ Czym byłby świat dziecka bez radości, wygłupów i SPONTANICZNOŚCI? I ten uśmiech na twarzy, głośny śmiech? To tak bardzo wyzwala u dziecka m.in. mowę, odstresowuje, dotlenia płuca i mózg. Dziecko, które ma problem z mową poprzez zabawę i śmiech chce nagle wydobyć z siebie dźwięki i chce mówić. 

Jest ta OCHOTA i to jest szalenie ważne. Mieć OCHOTĘ! 

Im więcej właśnie tych prostych zabaw tym lepiej. Moje dzieci nie raz zjeżdżały latem z górki siedząc w garnku! To nie gry komputerowe, drogie zabawki, samograjki lecz te proste zabawy na podwórku czynią dziecko radosnym. Ludzie radośni mają lepiej w życiu. Tu nie chodzi o sypanie kawałami ale o tę wewnętrzną radość.

Dzieci do 6-tego roku uczą się więcej niż przez całą resztę swojego życia.

Ja stawiam na rozwój, zabawę i śmiech no i …dobre jedzenie. Tego czasu nie da się już cofnąć i niektórych rzeczy nie da się nadrobić. TU I TERAZ. Co przyniesie przyszłość-mam to gdzieś :-)


                                                                 Iza :-) Pseudonim Wytrwała :-)
                                                                   A może szalona Wytrwała ;-)



Jeśli również prowadzisz blog i chcesz na nim umieścić mój dowolny artykuł, możesz to zrobić pod warunkiem, że pod artykułem dodasz informację:Autorką artykułu jest Izabela Lisek, pseudonim Wytrwała – założycielką bloga " O tym jak wymieniłam mój mózg i ciało na nowe" Artykuł pochodzi ze strony www.wytrwala.blogspot.com





No dobrze, a teraz wstawiam masę zdjęć :-)

1. Zabawa światłem-świeczkami 2. Układanki z żołędzi i patyków 3. Domek dla koników z pudełek od zapałek
Domek. Porządkujemy rytm dnia. Jest słońce, ludzik budzi się,  idzie do łazienki i myje zęby (drzwi ze szczotka do zębów), potem do kuchni na śniadanie (drzwi z garnkiem), podlewa kwiaty....Na koniec pojawia się księżyc zamiast słońca i ludzik idzie spać.
Budowa. Duże butle to dżwigi a na nich robotnicu , Jest cysterna do mieszania betonu, rurociąg, szlaban...
1. Robotnik na budowie 2. Huśtawka 3. Park linowy 4. Uczymy się znaków i zasad panujących na jezdni

Robimy chleb:-) 1. Kłosy ziarna 2. Przebijamy piatki rączkami pełnymi maki i obserwujemy jak ona sie fajnie kurzy 3. Wąchamy zakwas-bleee :-) 4. Do roboty! Wyrabiamy ciasto na chleb 5. Nareszcie degustacja.
1,2 Oglądamy mak  3. Wielki oset. Podchodzimy z dziećmi i pozwalamy sie ukłuć. Po co? Aby wiedziały, że oset kłuje-po prostu

Jedziemy do stadniny koni. Obserwujemy i analizujemy nawet kupę konia, na którą świci słońce (ostatnie zdjęcie)
1. Skakanie do kałuży 2 Grzebanie patykiem-może da się coś wyłowić? Hm...? 3. Czereśnie 4. Na placu zabaw troche poadało, więc spodnie i buty na trawnik a synek nie boi się biegać gołymi stopami. Nadepnie na kamyk-trudno. A może nie nadepnie. Nie rozmyślamy nad ewentualnymi drobnymi skaleczeniami. A jesli się skaleczy-to nic sie nie stanie. Poboli, przejdzie i dalej do biegu przed siebie :-) Koncentrujemy się na przyjemnych wrażeniach i odczuciach.
Budowanie szałasu-praca w grupie
Wdrapywanie się na płot i drzewo. Ja stoję obok i asekuruję :-)
Lód. Ciało stałe, rozbijam go kamieniem, kruszy sie, topi się i zamienia się w ciecz

Eksperymenty z wodą. Co się stanie gdy wciśniemy cytrynę, zmnieni smak? Czy będzie widać jak kropelki cytryny rozprowadzają się w wodzie. A co sie stanie jak zabarwimy wodę? I na koniec kryustalizujemy cukier.
Co to jest wulkan? Dzieci przyniosły kamienie z dworu i maluja je na czerwono na symbol wyciekającej lawy-magmy. Robimy erupcję wulkanu. Czerwone szarfy z bibuły to lawa. Do każdej szarfy prowadzi schronienie. Dzieci porobiły budowle ze zwiniętego dywanu i innych domowych materiałów. Na koniec poczęstunek zmalin i śpiew i tańce :-)

Uczymy sie o żródłach ciepła 1. Kominek i piec a  na środku brykiet, węgiel i drewno 2. Elektrociepłownia z podłuznej poduchy. Poprzez rurociąg (butelki) ciepło płynie do kaloryfera też zrobiony z butelek
Brat i siostra :-)

Ja :-)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz