sobota, 31 października 2015

Menu październik- 27 dni! Duuuuużo zdjęć! :-)


Oto moje październikowe menu bez mąki pszennej, cukru i produktów mlecznych i konserwantów. Uwaga!!!! Tego jeszcze nie było! 27 dni całodziennego menu ze zdjęciami! Dzień po dniu robiłam zdjęcia i opisywałam co zjadłam, jak się organizowałam. Chciałam Ci pokazać, że da się życ bez konserwantów. DA SIĘ!!! Trzeba tylko się ruszyć, sprężyc i działać! Ja wszystko planuję, zapisuję na kartce i da się! Chcieć to móc! Moje jedzenie nie jest drogie i opiera się tylko na naszych polskich produktach.W tym długim poście znajdziesz mnóstwo przydatnej wiedzy i przepisów. Możesz sobie wydrukować, porozcinać nożyczkami menu z konkretnych dni i powklejać do zeszytu po hasłem JESIEŃ lub porozwieszać po kuchni :-) Mam nadzieję, że się czymś zainspirujesz. W zdrowym ciele, zdrowy duch! Zatem startujemy! :-) Zapraszam do stołu :-)

Acha i chciałam tylko dodać, ze do picia wybrałam tylko moją herbatkę z bloga (przepis herbata całoroczna) . Między posiłkami nie podgryzałam niczym.

DZIEŃ 1


ŚNIADANIE
Miał być pieczony mostek wołowy, ale w rezultacie wylądował w rosole :-) Dzień rozpoczęłam wątróbką z cebulą, czosnkiem i duszoną marchewką i pieczoną pomarańczową papryką. Najpierw udusiłam cebulę i czosnek na maśle klarowanym (ok 30 min.), podlałam troszkę wrzątkiem (w międzyczasie do piekarnika włożyłam paprykę. Marchewkę miałam z wczoraj). Pod koniec duszenia włożyłam wątróbkę i dusiłam jakieś 8 min. Dopiero po nałożeniu wątróbki na talerz, dodałam sól i pieprz. W całym daniu nie zabrakło kurkumy, majeranku, kminku, imbiru, chili. Wszystko pływało w maśle klarowanym, bo ja uwielbiam wątróbkę z dużą ilością masła :-) Zabrakło jednak czegoś w tej potrawie: zielonej pietruszki, ale cała wylądowała w rosole. Trudno, jakoś to przeżyłam :-)

OBIAD 
Najpierw zjadłam miskę kartoflanki, a potem: misz masz, to znaczy na patelnię włożyłam soczewicę z wczoraj, duszoną marchewkę, duszonego pora z wczoraj, brokuła z wczoraj i wszystko podlałam wodą z wczorajszego gotującego się brokuła. Dałam tylko 1/4 łyżeczki masła klarowanego, bo organizm nie chciał już tłustego. Nasycił się z rana:-) Jak mi się to wszystko ładnie dusiło, w piekarniku piekła się kasza gryczana niepalona. To znaczy kaszę najpierw zagotowuję a potem wkładam do najmniej nagrzanego piekarnika i tam sobie już dochodzi. Tym sposobem cała woda jest wchłonięta do kaszy i nic się nie przypala. Oczywiście w potrawie nie zabrakło zioł i przypraw. Wszystko posypałam koperkiem. Acha kaszy zjadłam tylko łyżkę. Więcej organizm nie chciał. Wolał warzywa. Dodałam też łyżkę mojego sosu pomidorowego-tak tylko dla wyostrzenia smaku. 

KOLACJA
Kartoflanka. Dorzuciłam marchewkę i odrobinkę mięska ze skórą z rosołu. Kolacja ma być lekka, aby się dobrze spało i miało fajne sny.
A co jadły moje dzieciaki: córeczka 3 -letnia i synek 5,5-letni? Rano zjadły chleb żytnio-razowy na naturalnym zakwasie (mój wypiek-innego chleba dzieci nie jedzą) z pieczonym czosnkiem. Chlebek posypałam pieprzem ziołowym i kurkumą, córeczka zażyczyła sobie posmarować go masłem a synek smalcem. Potem wyjadały jeszcze sam czosnek. Upiekłam go w piekarniku w całości-w skorupkach. Po upieczeniu jest słodki jak cukierek. Naprawdę, spróbuj. Oczywiście dodałam tłuszczyku-smalcu (smalec wieprzowy przetapiam sama, a gęsi niestety kupuję :-(). Do tego zjadły pieczoną paprykę. Później dzieciaki zjadły pietruszkę z rosołu, marchewkę (córeczka) i cebulę z rosołu (córeczka). Biała pietruszka jest przesłodka. Ugotowaną, obieram tę wierzchnią skóre a środek jest słodki jak miód. Nic dziwnego, ze synek na jutro do przedszkola zażyczył sobie pietruchę. Ale pewnie nie wytrzyma i zje ją na śniadanie. Synek dodatkowo zjadł wątróbkę, a córeczka duszoną cebulę z wątróbki. Ona jest taka jak ja. Cebulę uwielbia :-)
Na obiad zjadły potrójna porcję rosołu z makaronem żytnio-razowym i marchewką.
Na kolację zjadły odrobinę kartoflanki, trochę mięsa:synek wątróbkę a córeczka mięso z rosołu i zjedli troszkę prawdziwej kaszanki.

No nie, jeszcze muszę coś napisać. Może się dziwisz, ze wybrałam watróbkę na śniadanie. Nie można? Właśnie, że można! Za oknem było zimno, noc była zimna i organizm już z rana chciał sie ogrzać własnie cebulą i czosnkiem. Zjadłam duźo tłuszczu, więc potem na obiad zjadłam go bardzo mało. Zatem nasze odżywianie to wypadkowa wielu czynników: pogody, zależy od tego co zjedliśmy np. z rana, poprzedniego dnia. Zależy od tego czy wczorajszy dzień był męczący fizycznie czy psychicznie, czy zabalowaliśmy całą noc...itd. Tu nie ma stałych reguł. Ale niewątpliwie i bezwglednie nalezy usunąć pożywienie nienaturalne, chemiczne, w którym majstruje człowiek. Myślisz, że od takiej tłustej potrawy: wątróbki pływającej w maśle klarowanym przytyjesz? Ótóz nie!!!! Po takim zestawie nawet Ci się nie przyśni czymś przegryźć :-)

Przytyjesz od tego niewinnego ciasteczka, którego zjesz tylko dwa razy w tygodniu, od tych wszystkich zbożowych, bezcukrowych i bezglutenowych podgryzaczy (nawet ze sklepu ze zdrowej zywności), od tych wszystkich jogurcików zjadanych na śniadanie, od tych sosów w proszku i kostek rosołowych, od tych wszystkich bułeczek, frytek, napoi, wędlin. Myślisz, że mały łyk i kęs nie zaszkodzi? Zaszkodzi!!!

Uff! No to teraz mówię pa! 

DZIEŃ 2

ŚNIADANIE:
Jajko na miękko (trochę nie wyszło :-), a co tam!), ugotowany brouł plus marchewka. Całość polałam olejem rzepakowym. Kupuję najwyższej jakości, w ciemnej szklanej butelce, a nie w plastiku. Oczywiscie nie zabrakło kurkumy, tymianku, imbiru, białego pieprzu, soli. Acha dodałam łyżkę własnoręcznie zrobionego sosu pomidorowego. Obok stoi szklanka z siemieniem lnianym w formie kisielu.

OBIAD:
W kubeczku jest trochę marchwianki. Do tego kapusta duszona z przeogromną ilością cebuli i innych ziół i przypraw (został mi zawekowany słoik z przed dwóch tygodni-wekowanie jest super), duszona marchewka, łyżka sosu pomidorowego, pół łyżki kaszy gryczanej niepalonej, soczewica i mostek wołowy z rosołu z tą całą białą okleiną, mniam. Acha do całości dałam jeszcze łyżkę smalcu gęsiego i posypałam zielona pietruszką. Wszystko fajnie sycące tak, że kolacji już nie zjadłam. Nie przejadłam się, a jedzenie mnie trzymało na długo.

DZIEŃ 3

ŚNIADANIE
Duszona cukinnia z odrobiną pora i kilkoma czosnkami plus zioła i przyprawy. Do tego wątróbka i kleista mazia z mostka wołowego na którym gotowałam zupę. Do całości dałam dodatkowo pół łyżki smalcu

OBIAD
I- sze danie: Zupa miksowana z cukini, pora i brokuła, zielonej pietruszki zrobiona na wywarze z mostka wołowego i cebuli. Oczywiście dałam mnóstwo ziół i przypraw
II-gie danie: Duszona marchewka z groszkiem, mięso z zupy i łyżka ryżu brązowego (na zdjęciu są dwie łyżki, ale w rezultacie zjadłam tylko jedną). Do mięsa i warzyw dałam dwie łychy masła klarowanego. Oczywiście zioła i przyprawy to standard. No co, tak chciał mój organizm :-). Wszystko posypałam natką pietruszki.

KOLACJA
Po ekscesach tłuszczowych przyszedł moment na siemię lniane w formie kisielu. Siemiė lniane- całe ziarna wrzuciłam do wrzątku i gotowałam 15 min. Dorzuciłam łyżeczkękę obgotowanej gruszki wraz z syropem. Warto kupować siemię lniane na wagę-wtedy wychodzi dużo, dużo taniej :-)

Trochę mało węglowodanów co nie? Tak jeść na dzień dzisiejszy chce mój organizm, a ja czuję się lekko i pełna siły fizycznej. Ale jak mnie śledzisz to wiesz, że czasami potrafię zjeść talerz samych ziemniaków ze szczypiorkiem lub cebuĺą :-)

Takie jedzenie nie tuczy! Po nim nie ma się ochoty na słodycze i inne przekąski

DZIEŃ 4



ŚNIADANIE
Wczorajsza zupa miksowana z pora, cukini, brokuła zrobiona na wywarze z mostka wołowego oraz cebuli, oczywiście zioła i przyprawy m. in. kurkuma, tymianek, imbir, chili, pieprz biały, sól. Całość posypałam zieloną pietruszką. Dorzuciłam wątróbkę i dałam dwie łyżeczki wytopionego tłuszczyku z rosołu oraz wrzuciłam przeciśnięty przez praskę czosnek. Zjadłam dwa takie talerze czyli 1 litr. Do tego cztery łyżki owsianki w kubeczku.

Jak robię rosół, to zbieram tłuszczyk z powierzchni i wkładam do słoiczka i potem dodaję go sobie do potraw. To bardzo zdrowy tłuszczyk- naturalnie przetopiony.

OBIAD
Cały dzień spędziliśmy na dworze, w lesie, wdrapywaliśmy się na górę. Zatem obiad był z termosa :-) A co było? Duszona kapusta z dodatkiem cebuli, do tego marchewka, mięso wołowe z rosołu, chrząstki z kości szpikowej i łyżka ciemnego ryżu i łyżeczka masła klarowanego. Zjadłam dwie miseczki. Po takim obiedzie ani Ci się przyśni czymś przegryźć. Nie przejadłam się a trzymało mnie do wieczora.

KOLACJA
Rosół. Dorzuciłam ugotowaną marchewkę i brokuł. Kolacja ma być lekka, aby mieć ładne sny.

DZIEŃ 5

ŚNIADANIE
Duszona marchewka z groszkiem z tymiankiem, kurkumą, imbirem, pieprzem białym, solą. Do tego dałam troszkę brokuła i kalafiora, dodałam mnóstwo masła klarowanego, posypałam zieloną pietruszką. Do tego jajko (w rezultacie zjadłam tylko połówkę). Więcej mi się nie chciało. Acha zjadłam też kilka ząbków upieczonego czosnku- jest słodziutki i przepyszny

A jak przyprawiamy jajko? Najpierw dajemy odrobinkę kurkymy, potem sypiemy białko odrobiną pieprzu, żółtko odrobiną soli i na żółtko dajemy kropelkę soku z cytryny. Dodajemy odrobinę tłuszczyku.

OBIAD
Znowu byliśmy z dzieciaczkami cały dzień na dworze, więc obiad był z termosa.
Pierwsze danie to miksowana zupa brokułowa na wywarze z giczy cielęcej z cebulą. Dodałam do niej upieczony czosnek, zioła i przyprawy i kilka chrząstek z giczy cielęcej. Zmiksowałam, aby dzieciaki nie wyczuły. Córeczka zajadała aż uszy jej się trzęsły :-)
Drugie danie to ugotowany kalafior z marchewką, oczywiście przyprawy m.in kurkuma i imbir, trochę czosnku, koperek i zielona pietruszka, masło klarowane, łyżka ryżu ciemnego, odrobina mięsa i wszystkie chrząstki i mazie z giczy cielęcej. One fantastycznie regenerują organizm i jelita i są bardzo pożywne. Zjadłam prawie trzy takie kubeczki. Mniam!

KOlACJA
Jest 19:00, córeczka padła, synek zmęczony po całym dniu też zasypia i ja jestem wykończona. Wypiję tylko herbatkę i idę spać:-)

DZIEŃ 6

ŚNIADANIE
2 miski zupy z soczewicy. Przez noc na najmniejszym ogniu pykał mi wywar z kości wołowych z cebulą plus kurkuma, tymianek, kminek, imbir. Rano wyrzuciłam cebulę, część wywaru powlewałam do słoików i zawekowałam a pozostałe 3 l przeznaczyłam na zupę z soczewicy. Dodałam szklankę soczewicy, 5 całych marchewek, małą białą pietruszkę, kilka ząbków czosnku, cebule dwie duże, zieloną pietruszkę razem z łodygami i tak sobie wszystko się gotowało na małym ogniu przez godzinę. Dodałam trochę zielonego groszku. Oczywiście znowu sypnęłam kurkumę, tymianek, imbir, kolendrę, chili, bazylię suszoną, sól. Bardzo pożywne danie. Jak nie lubisz jeść cebuli z zupy, to wrzucaj w całości i nie jedz ale koniecznie dodawaj. Tak samo z czosnkiem.

ŚNIADANIE II
Odrobina zupy brokułowej zrobiona na giczy cielcej, zmiksowana z chrząstkami z kości. Te chrząstki powodują, że danie jest bardziej treściwe a Ty dzięki temu nie czujesz głodu i nie musisz niczym już podgryzać. Układ pokarmowy musi odpoczywać.

OBIAD
Najpierw zjadłam dwie łyżki obgotowanych owoców: gruszka i jabłko, kurkuma, anyż, imbir. Zaraz potem była duszona cukinia z porem, którą miałam zawekowaną z przed tygonia plus 3 jajka na miękko. Do tego łyżka ciemnego ryżu, prawie cały koperek i uwaga: 4 łyżki smalcu gęsiego. No co tak chciał mój organizm. Takie jedzenie trzyma bardzo długo i nie trzeba niczym podgryzać. 

KOLACJA
Tylko herbata z tymianku, kurkumy i imbiru. Obiad mnie trzymał  :-) Nie czułam się przejedzona a fajnie odżywiona.

P.S Czeka mnie jeszcze duszona marchewka do zrobienia, bo na jutro obiad musi być już gotowy. Wychodzimy rano o 8:99 i wracamy dopiero na obiad.

DZIEŃ 7

ŚNIADANIE
Gorąca owsianka i 2 uprażone orzechy włoskie. Zagapiłam się i uprażyły się troszkę za bardzo. No trudno, następnym razem będę bardziej uważać. UWAGA! Nie kupuj orzechów już obranych, bo takie ze zdrowiem nie mają nic wspólnego. Utleniają się pod wpływem światła i stają się rakotwórcze. Po to orzech ma tę grubą skorupę, aby właśnie chronić się od światła. Zauważ, że jak napotkasz orzech już lekko rozłupany, to jest zazwyczaj już spleśniały. No właśnie, bo dotarł do niego tlen i światło i dlatego orzechy obrane na sprzedaż są pryskane jakimś syfem, aby nie pleśniały i nie wylęgały się robaki. Orzechów zjadamy niewiele, bo zbyt duża ilość podrażni jelita. Ok. to tyle na temat orzechów, a co zjadłam jeszcze?
Zupa z soczewicy i pół kromki wlasnego chleba żytnio-razowego na naturalnym zakwasie z makiem (robię go sama). Dosmarowalam sobie jeszcze więcej masla niż widzisz na zdjęciu. Ale chleb w sumie to nie był dobry pomysł. Lepiej by było gdybym dodała kaszy. Ostatnio nie jem wogóle prawie chleba. Mój organizm się nie domaga. A widzisz jak zupka błyszczy od naturalnego tłuszczyku z kości?:-)

OBIAD
I-wsze danie: kubek zupy brokułowej
II-gie danie: duszona ryba z marchewką i duszoną cebulą, czosnkiem, zieloną pietruszką, 3 łyżki ryżu oraz w kubeczku woda z całej duszeniny. Nie zabrakło kurkumy, tymianku, kminku, chili, kolendry mielonej, imbiru, pieprzu ziołowego, soli i kilka kropel cytryn. Wszytsko dusiłam z przeogromną ilością masła klarowanego. Wybrałam dorsza i to był błąd, bo za chudy
Zazwyzaj wybieram pstrąga i duszę ze skórą. Z niej wytapia się naturalny, zbawienny tłuszcz. Skórę też zajadam. Super jest zrobić duszeninę z karpia razem z głową, ale ja nie bardzo potrafię poradzić sobie z tymi ośćmi. Może masz jakiś sposób? Z karpia duszenina jest najzdrowsza.

UWAGA! Ryb nigdy nie łączysz z kiszoną kapustą! To zabójstwo dla śledzony! A popite soczkiem, kompotem, zimną wodą- to już wogóle dramat! Przed zjedzeniem ryby nie serwujesz kwaśnych zup!

KOLACJA
Już nic mi się nie chcialo.Wypiłam tylko herbatkę z tymianku, lukrecji, imbiru

Oczywiście nie podgryzam niczym, nawet tymi niby dietetycznymi waflami ryżowymi. Pewnie na opakowaniu znajdziesz tabelkę z witaminami, ale nawet zwykły papier ma składniki odżywcze i to czasami jeszcze większe od tych niby zdrowych podgryzaczy. Poza tym aby to lepiej wyglądało, dodawane są syntetyczne chemiczne witaminy....brrr. Daj spokój! Szkoda kasy i zdrowia.

O dziwo na jesień i zimę troszkę chudnę mimo iż jem dużo tłuszczu. Ale jem malo węglowodanów i taki naturalny tłuszczyk dłużej trzyma i nie jest się głodnym :-). Je się mniej za to bardziej treściwie. Tak lubię, tzn. tak lubi mój organizm. No o do tego ten naturalny kolagen ze skór, kości, chrząstek, szpiku. To tak bardzo regeneruje organizm i dodaje siły, że masz ochote latać. Nie bój się jajek i tego cholesterolu. Za to bój się diabelskiej trójcy: maki pszennej, cukru, mleka i konserwantów. Łyżeczka naturalnego smalczyku, masła nie zaszkodzi za to kęs bułeczki pszennej na pewno tak!

No dobra idę obrać cebulę, dzieciaki wymęczyłam na dworze więc padły :-). Za mną pyka rosół, uduszę gruszki na jutro i zawekuję, zrobię kluseczki, bo synek jutro idzie do przedszkola i wszytko musi być gotowe.

Pa! Działaj, samo się nie zrobi i zdrowie samo się nie podreperuje. W górę serca! Ole!

DZIEŃ 8

ŚNIADANIE:
Duszona cukinia z ziołami i przyprawami z odrobinką upieczonej papryki i łyżką ciemnego ryżu, wątróbka wołowa z duszoną cebulą i czosnkiem. Wątróbkę solę i pieprzę dopiero na talerzu. Uwaga: duszona cebula to co innego od smażonej cebuli. Cebulę duszoną dusimy na tłuszczu na maleńkim ogniu przez pół godziny. Wtedy to zwiększa swoje pozdrowotne właściwości i ma zbawienny wpływ na nasz organizm. Podlewamy rosołem, wywarem warzywnym lub po prostu wrzątkiem. Ja dodałam cały tłuszczyk, który zebrałam z rosołu ( miałam w lodówce w słoiczku), masło klarowane i podlewałam wywarem z cebuli i wołowiny. Użyłam kurkumę, tymianek, kminek, imbir, chili, kolendrę, sól, troszkę bazyli i kropelkę soku z cytryny. Pod koniec duszenia dodałam wątróbkę i dusiłam razem z nią.
Na talerzu jest też skóra z indyka z rosołu i jajko i zielona pietruszka. W rezultacie jajka zjadłam tylko 1/3 ilości ( nie będę się zmuszać jak organizm nie chce), za to dołożyłam wątróbkę i zieloną pietruszkę i jeszcze roztopione masło klarowane. W sumie zjadłam cały pęczek zielonej pietruszki :-) No co, tak chciał mój organizm.
Takie danie jest szalenie sycące, rozgrzewa, daje energi na cały dzień i nie musisz niczym podjadać, bo jesteś najedzony.

OBIADOKOLACJA
Tak mnie trzymało to śniadanie, że zjadłam dopiero obiadokolację. A co było? Zupa czosnkowa. Był wiatr, zrobiło się zimno, więc czym tu się rozgrzać? Na pewno nie banankiem!!!!! Wzięłam rosół, wrzuciłam surowe jajko lekko wszystko podgrzewając, kminek, paprykę, imbir, parę usmażonych, pokrojonych ząbków czosnku, dwie krople z cytryny i kurkumę. Białko ładnie się ścięło a żółtko pływało. Masz gorszy humor? Zrób tę zupę. Odlecisz!:-)
No i zjadłam pół upieczonej papryki z ziołami i przyprawami, polane porządnym olejem rzepakowym z ciemnej szklanej butelki. 

DZIEŃ 9

ŚNIADANIE
Dwa talerze zupy czosnkowej zrobionej jak wczoraj. Dorzuciłam marchewkę (zawsze mam zawekowaną w słoiku w lodówce), mnóstwo zieleniny. Poszły w sumie trzy surowe jajka. Białko się ścięło a żółtko pływało, mniam! Od razu po takiej zupie zrobiło mi się gorąco i miałam siłę i energię na cały dzień. Po zjedzeniu bananka z jogurcikiem tego energetycznego kopa z pewnością bym nie dostała a jeszcze bardziej przyczyniłabym się do osłabienia organizmu i naraziłabym na szybkie chwytanie infekcji.

ŚNIADANIE II
1/2 obgotowanej gruszki koniecznie z kurkumą, cynamonem, anyżem, imbirem. Dla złamania intensywnej słodkości, dodałam parę kropel z cytryny.

OBIADOKOLACJA
Dzisiaj z synkiem połowę dnia spędziliśmy na zajęciach logopedycznych. Wzięliśmy też córeczkę. No i co? Termosy z żarełkiem wzięliśmy ze sobą. Na zdjęciu: brokuł z marchewką z trzema łyżkami masła klarowanego i z m.in curry plus kości z wywaru wołowego do obgryzienia : "Chał, chał" Te kleiste mazie, chrząstki to wspaniały kolagen, który tak bardzo sprawił, że nie bolą mnie kości i stawy i że ogólnie zregenerował mój organizm i dodał mi sił. I to wszystko za grosze. Nikt tego nie promuje, bo to za tanie, aby zarobić na tym kasę i co by zrobiły firmy farmaceutyczne? Zbankrutowałyby.

W kubku jest rosół, ale go nie wypiłam. Nie chciało mi się. Acha i w warzywach ukryta jest łyżka ciemnego ryżu.

Do tego herbata z tymianku, lukrecji i imbiru. Gdy jem dużo tłuszczu to tego dnia do herbaty sypię więcej imbiru. Niech czasami po jajkach nie przyśni Ci się wypić kawę. Takie połączenie strasznie zamula żołądek i wbrew pozorom osłabia organizm.

DZIEŃ 10

ŚNIADANIE I
Kisiel z siemienia lnianego z 1/3 gruszki i mały kubek owsianki z dwoma orzechami włoskimi. Kisielu zjadłam 2/3 talerza, gruszki usunęłam, było mi za słodko a owsianki zjadłam tylko pół kubeczka

ŚNIADANIE II
Dwa talerze zupy czosnkowej z surowymi dwoma żółtkami. Do tego zapieczone gruszki z marchewkĄ, jajkami, masłem klarowanym, kurkumą, anyżem, cynamonem, imbirem i paroma kroplami cytryny. W rezultacie wyjadłam tylko marchewkę, bo gruszka wydawała mi się za słodka.

OBIAD
Zatem zjadłam usmażoną dynię plus kilka brukselek, łyżkę ryżu, oczywiście dorzuciłam zioła i przyprawy i podlałam galaretą i tłuszczykiem jakie mi się wytworzyły podczas pieczenia jagnięciny. Dorzuciłam jeszcze te kleiste mazie z jagnięciny a samego mięsa zjadłam tylko łyżeczkę. Wszystko posypałam całym pęczkiem zielonej pietruszki. Ale to było odżywcze! Nie zjadłam dużo a trzymało mnie na długo tak, że kolacji już nie tknęłam. Ta galareta i te mazie bardzo sycą, dają powera i przeogromną siłę fizyczną i psychiczną.

Pamiętaj, że ilość jedzenia nie przekłada się na jakość jedzenia. Można jeść dużo i być niedożywionym, a można zjeść mniej i być porządnie odżywionym.

DZIEŃ 11

ŚNADANIE
Jajka z makiem, marchewką, białą pietruszką, zieloną pietruszką i dwoma kromkami czerstwego chleba żytnio-razowego z makiem na zakwasie (własny wypiek). W sumie zjadłam 6 jajek. Nie można, bo chlesterol? Bzdura totalna! Dziennie możesz zjeść nawet 8 jajek. To nie od jajka mamy problemy z cholesterolem, ale od produktów pszennych, tych niewinnych ciasteczek, żywności przetworzonej, tych platikowych olei do smażenia w wielkich butlach, konserwantów, sosów w torebkach...

Mak ma 100 razy więcej wapnia niż mleko, więc zamiast pić hektolitry mleka, które zniszczy Ci kości i stawy, zakwasi organizm, osłabi śledzionę zjedz łyżkę maku.

Dzisiaj o dziwo było beztłuszczowo. Na patelnię wlałam trochę wody z uduszonej marchewki, 1/4 łyżeczki masła klarowanego, wrzuciłam marchewkę, białą pietruszkę z rosołu, białka, czerstwy chleb, żółtka a na nich parę kropel z cytryny, trochę zielonej pietruszki i wszystko posypałam makiem. Marchewka, jajka i mak to wspaniałe połączenie. Na talerzu widzisz tylko połowę mojej porcji. Acha i nie zabrakło kurkumy, pieprzu, soli.

OBIAD
Śniadanie trzymało mnie długo. Byliśmy rodzinką na całodziennej wycieczce w zamku Grodno, więc jedzonko bach w termosy i heja na zamek. Zjadłam 3 kubki duszonej kapusty z marchewką i cebulą z ziołami i przyprawami, łyżką smalcu, zdarłam skórę z dwóch skrzydeł indyka, mięsa mi się nie chciało. Ja generalnie wolę te niby niejadalne części. Acha i była łyżka ryżu ciemnego. 

Kolacji już nie jadłam. Kapucha mnie trzymała. I to jest fajne, bo nie przejadłam się a byłam długo syta. 

Jestem teraz w pensjonacie, bo jutro dalej sobie zwiedzamy. Oczywiście na zewnątrz nie jem nic. Jedzenie wzięłam z sobą. Właśnie dusi mi się marchewka i ciemny ryż :-) Resztę mam w słoikach: brukselkę, brokuł, owsiankę, indyka z rosołu, rosół. 

A wiesz przy okazji jaka to oszczędność? Jej ile ja musiałabym kasy wydać zewnątrz na napoje i jedzenie. A tak mam na wycieczkę :-) 

DZIEŃ 12

ŚNIADANIE
7 żółtek z gorącym rosołem, dwa białka, trochę marchewki i zielona pietruszka. Uwaga żółtko zawsze sktapiam kropelką cytryny.

To nie żółtko podnosi cholesterol. O tym pisałam w przedwczorajszym poście. Jeśli lubisz, możesz je jeść do woli. Jajka są jednym z najlepszych źródeł substancji odżywczych i najłatwiej PRZYSWAJALNYM pokarmem na naszej nplanecie. Jest przyswajalne niemal w 100 procentach bez potrzeby trawienia. Oprócz innych składników odżywczych jajka, o których przeczytasz wszędzie na internecie, żółtka zawierają dużo choliny, aminokwasu niezbędnego dla systemu nerwowego i wątroby. Suplementację choliną stosują ludzie z zaburzenoami neurologicznymi, zanikami pamięci, problemami z zapamiętywaniem, problemami z wątrobą.

Jeszcze raz piszę. Jajka nie podnoszą Twojego cholesterolu, wręcz przeciwnie. Ludzie, ktorzy spożywają żółtka- najlepiej w formie surowej nie mają problemów z chorobami serca i arteriosklerozą.

Większość ludzi nie wie, że 85 procent cholesterolu we krwi nie pochodzi z żywności, ale jest produkowane przez wątrobę. Dlatego osoby ze słabym układem pokarmowym mogą spożywać żółtka w ilości jakie chcą. Wrzucamy surowe do gorącego rosołu, wywaru warzywnego i wypijamy. Skorupkę jajka można wcześniej sparzyć. Uwaga, rosół nie może być zrobiony na kurczaku. Możemy też jeść jajka na miękko. Najlepsze jest żółtko surowe.

Oczywiście, aby był widoczny efekt takiego jedzenia, rezygnujemy z diabelskiej trójcy: mąki pszennej, cukru, produktów mlecznych oraz KONSERWANTÓW. Posiłki mają być TYLKO ciepłe, a warzywa i owoce tylko krajowe i sezonowe zjadane na ciepło.

Nie musisz od razu wprowadzać drastycznych zmian. Zacznij po prostu od gotowania. Zobaczysz, że ochota na słodycze i pszenny chleb miną same :-) Ale to jest proces, nie będzie się działo z dnia na dzień. Dlatego wklejam zdjęcia, abyś się zainspirował. Zobaczysz, że śniadamie to niekoniecznie kuleczki czekoladowe z mlekiem, czy chleb z chemiczną wędliną, ale np zupa. Poza tym o każdej porze roku jemy inaczej. Dlatego te moje zdjęcia. 

OBIAD 
Brukselka, marchewka, dwie łychy masła klarowanego, łyżka ciemnego ryżu. Masło klarowane to najlepiej przyswajalny tłuszcz. Potem jest smalec gęsi, kaczy, wieprzowy. Dodałam jak zwyklę kurkumę. Syp ją do każdej potrawy. Był też kminek, curry, sól i zielona pietruszka. 

KOLACJA 
Wywar z jagnięciny z tłuszczykiem podgrzałam i wrzuciłam surowe żółtko i wypiłam. Ten wywar jak wìększość moich rosołów po włożeniu do lodówki zamienia się w galaretę. I to jest szalenie zdrowe. 
Teraz jest zimno i właśnie takie rosoły oraz zdrowy tłuszcz trzymają nam ciepło. Dzięki czemu nie będziesz latać do lodówki co 5 minut. Do rosołu ładujemy dużo cebuli i czosnku i niech tak sobie rosół pyka cały dzień. Przepis na rosół znajdziesz na moim blogu. 
Acha i taka mała refleksja. Wczoraj biegałam z dzieciakami po górkach i dolinach wnosząc rowery, podtrzymując ich i rowery, ciągle zgięta w pół i ZERO zmęczenia i bólu kolan. Tak dobrze nie czułam się mając 26 lat. Czuję, że mój organizm cały czas się regeneruje i to jest wkręcające i TO DZIAŁA!!!! 

No to pa! W górę serca! 

DZIEŃ 13

ŚNIADANIE
5 żółtek (zjedzone płynne), jedno białko, marchewka, biała pietruszka, pietruszka zielona ( sypnęlam więcej niź na zdjęciu, prawie cały pęczek), 1/4 łyżeczki masła klarowanego, podlane wywarem z marchewki, kurkuma, pieprz cayenne, sól , kilka kropel z cytryny na żółtko i kilka garści maku.

OBIAD
To było dobre! Prawdziwa kaszanka, wątróbka wołowa, duszona dynia, por, cebula, szczypta majeranku, kurkuma, kminek, curry, pipeprz cayenne, sól, suszona zielona pietruszka i 3 łychy masła klarowanego, wszystko podlane wywarem warzywnym. A w kubku rosół wołowo-indyczy z bloga.
Tak mnie to wszystko nasyciło, że na kolację wypiłam tylko herbatę ziołową z bloga, która wspaniale ogrzewa wszystkie narządy w organiźmie.
Teraz jemy bardziej solidnie, tłusto, bo takie jedzenie długo trzyma ciepło. A nam ma być ciepło! Pomidorom, sałatom, ogórkom, surówkom mówimy "Do zobaczenia latem!". Jeśli tego nie zrobisz, będziesz łapać infekcje, a Ty będziesz zachodzić w głowę i pytał siebie " Dlaczego, przecież tak zdrowo jem?!"

DZIEŃ 14


ŚNIADANIE
4 pływające żółtka z duszoną cebulą, mnóstwo masła klarowanego i jedno białko. Dziewczyny, dorzućcie boczek i zaserwujcie w wekend Waszym facetom! Niech ma chłopak siłę. Albo nie. Niech on zaserwuje ją Wam :-)
O wybitnie wysokich właściwościach leczniczych duszonej lub gotowanej cebuli nie trzeba się rozwodzić, wszak wiemy, że wspaniale wzmacnia układ odpornościowy, jest silnym antyoksydantem, antyrakowa, obniża ciśnienie, zapobiega miażdżycy, obniża cholesterol. W połączeniu z pływającymi źółtkami działa jak balsam dla duszy- przynajmniej dla mnie. Acha i na każde żółtko dodaj kropelkę cytryny. To pomoże we wchłanianiu żelaza.
Takie danie wspaniale ogrzeje Twój organizm z rana, doda energi. Infekcje nie będą Was się imać. Nawet nie przyjdzie Ci ochota sięgnąć po coś słodkiego. Po takim daniu długo będziesz odczuwać sytość i nie będziesz latać co rusz do lodówki.
Uwaga! Cebulę dusimy a nie smażymy. Rozpuszczamy na patelni tłuszcz: masło klarowane lub smalec, wrzucamy drobno pokrojoną cebulę, dorzucamy zioła i przyprawy (kurkumę, kminek i imbir obowiązkowo) i dusimy pod przykryciem na małym ogniu przez minimum 30 min. Aby Ci się nie przypaliła, możesz ją podlewać wrzątkiem, własnym bulionem. Ona ma się stać przezroczysta i rozpadać.

OBIAD
To samo :-)

KOLACJA
Dwie miseczki rosołu z marchewką. Zimno i trzeba się porządnie rozgrzać, nie tylko ciepłym ubraniem ale i ciepłymi posiłkami. Nasze organizmy tego potrzebują, bo przecieź nikt nie lubi marznąć, co nie?

Gotujcie ze mną. Wybierajcie to, co Wam służy i cieszcie się życiem. O le!

I zamiast czarnej herbaty z cytryną, która ma sıę nijak z ogrzaniem narządów, wypij moją herbatę z bloga. Ciepło rozprowadzi Ci się po całym ciele i będzie długo trzymać.

DZIEŃ 15

ŚNIADANIE
Gotowany brokuł, duszona marchewka, 4 pływające żółtka, jedno białko, mnóstwo masła klarowanego i kromka czerstwego chleba żytnio-razowego na zakwasie z makiem (własny wypiek).
Brokuł gotuję z korzeniem, a potem go obieram. Przecież w nim ukryte są cenne witaminy. Najpierw wkładam do wrzątku korzeń a potem różyczki. Nic się nie marnuje.
Oczywiście w daniu jest kurkuma, imbir, odrobinkę pieprzu białego, sól, na żółtku parę kropel soku z cytryny i maleńka szczypta tymianku w marchewce

ŚNIADANIE II
Pół filiżanki syropu z obgotowanej gruszki. Jest brązowy, bo dużo w nim cynamonu oprócz kurkumy, imbiru, goździków

OBIAD
Zupa z soczewicy, dyni, jarmużu z małą ilością masła klarowanego, bo śniadanie było bardzo tłuste i organizm już się nasycił tłuszczem. On sam wszystko reguluje.

Nasz organizm to SAMOREGULUJĄCA się machina. Musisz się w niego wsłuchać. Będzie Ci mądrze podpowiadał tylko wtedy, gdy usuniesz z mózgu zamulacze, które wszystko knocą: konserwanty, mąkę pszenną, cukier, mleko.

Miłego dnia! U mnie 4:00 rano, córeczka nie śpi, właśnie lepi kulki z waty i moczy w wodzie. Mam w ten sposób 5 min na napisanie tego wpisu a ona ma frajdę na całego. Dobra, zaraz zabieramy się za kolorowanie kulek i zrobimy korale.

DZIEŃ 16

ŚNIADANIE
Kilka klopsików cielęcych z całą tą wodą, w której się gotowały. A gotowały się dodatkowo z cebulą, którą wyrzuciłam na koniec, bo nie chciało mi się jej jeść. Tak czy siak całe jej bogactwo przeszło do tej wody. Do tego duszona marchewka, biała pietruszka z rosołu i pół pęczka zielonej pietruszki. Na zdjęciu tego nie widać, bo sypnęłam później. Tak mnie rozgrzało śniadanie, że się prawie spociłam :-) 
Teraz ma Ci być ciepło! Nie bój się naturalnego tłuszczyku z duszonego mięsa, on będzie Ci na długo trzymał ciepło i nie będziesz miał ochoty na słodkie przekąski. 

ŚNIADANIE II
Widzisz co jest w garnuszku? Golonka! :-)A tę wodę? To dopiero rarytaz. Gdyby zastygła, to powstałaby galareta. To jest szalenie zdrowe!!!! I to leczy wszystko: od stawów, jelit, po depresję. Zatem zebrałam trochę tłuszczyku i zjadłam całą tę gorącą wodę, do ktorej na pół godziny przed skończeniem duszenia dodałam cebulę i czosnek. To też zjadłam i sypnęłam całym pęczkiem zielonej pietruszki. Odfrunęłam :-).Lecisz ze mną? O tej porze roku niech Ci się nie przyśni jeść takich galaret na zimno!

OBIAD
Trzy klopsiki cielęce, duszona kapusta z cebulą i marchewką, mnóstwem zielonej pietruszki i ta dam...prawie całą kleistą mazię z golonki i szpik z kości. To naturalny kolagen. Jak lubisz to jedz! Oczywiście wszędzie napiszą, że to niezdrowe, bo to tanie i na tym nie da się zarobić kasy. Za to o pigułkach z kolagenem trąbią na każdym kroku. To jest dopiero biznes. Mięsa z golonki nie tknęłam. Ja już powoli nie mam co robić z tym mięsem, bo ja bym jadła tylko to, co na pozór jest niezjadljwe: skóry, mazie, szpik. No i teraz nie jest sezon na schab a o kurczaku nie wspomnę. Więcej na blogu w poście "Co jemy jesienią". Ja upikłam tę golonkę tylko ze względu na galaretę i mazie. Jak się też zdecydujesz, to koniecznie dodaj cebulę i czosnek. Nie musisz jeść ich, ale koniecznie dodaj. O tej porze roku to szalenie ważne, jeśli nie chcesz chorować oczywiście.

Na KOLACJĘ nie zjadłam już nic. 

DZIEŃ 17

ŚNIADANIE
Krążki selera, wątróbka, dwa lejące się żółtka, kilka upieczomych czosnków i mnóstwo zieleniny oraz kubeczek gorącej owsianki i mnóstwo masła klarowanego oraz zioła i przyprawy.
Na zdjęciu widzisz osobno krążki selera i z owsianką. Te osobno były dla dzieciaków. Następnym razem pokroję cieniej.

A jak je zrobiłam? Tuż po obudzeniu się, włożyłam cały, nieobrany seler do piekarnika na 180 stopni na ok 40 min. W tym czasie dzieciaki się obudziły, trzeba było z nimi pogadać, poleżeć, wytarmosić i tak 40 min minęło jak z bata. Zażyczyły sobie upieczony chlebek. I tak to wszystko zajęło prawie godzinę. Seler jest bardzo twardy i nawet po usmażeniu mógłby być nadal lekko twardawy a ma być mięciutki w środku. Jest to ważne dla lepszego trawienia i dla delikatnych jelitek.

Przestudzony seler obrałam i pokroiłam w cieńkie talarki i wrzuciłam na gorące masło klarowane na patelnię. Dodałam kurkumę, imbir, chili, sól i dwie kropelki soku z cytryny.

Śniadanie bardzo mnie nasyciło i na obiad zjadłam niewiele. U nas we Wrocławiu było ciepło i organizm od razu się zorientował więc i posiłek był lżejszy.

OBIAD
Na rysunku: ugotowany kalafior, duszona marchewka, upieczona papryka a w każdej połówce jest łyżka zwykłego masła, mnóstwo zielonej pietruszki, jeden orzech włoski, przyprawy i kubek rosołu. W miseczce jest trochę upieczonej gruszki z marchewką i z makiem. W rezultacie zjadłam całą paprykę z masłem i zieleniną, orzech włoski, upieczone gruszki z marchewką i wypiłam rosół. Kalafiora mi się nie chciało, więc się nie zmuszałam. Takie jedzenie na siłę jest bez sensu, bo niestrawiony pokarm jest wspaniałą pożywką dla robali, grzybów i innych baboli.

KOLACJA 
Dwa lejące się żółtka, duszona marchewka, móstwo zieleniny, w łapkę masło zwykłe i kromka czerstwego chleba żytnio- razowego z makiem na zakwasie ( własny wypiek) z olbrzymią ilością masła. 

Dlaczego tylko żółtka? Bo organizm tak chce a na białko nie ma ochoty, więc nie wciskam na siłę. I to jest właśnie to. Często jemy to, czego organizm nie potrzebuje i tak sobie niechcący tyjemy. 

Ilość jedzenia nie przekłada się na jego jakość. 

Do picia herbata ziołowa z bloga. Czy coś jem między posiłkami. NIE! Żadnych jakiś podgryzaczy, owsianych ciasteczek, wafli ryżowych nawet ze zdrowej żywności. One nie nawilżą Twoich organów a wręcz przeciwnie, podrażnią jelita. To ciepły posiłek da Ci wspaniałą essencję. A co Ty koń jesteś, aby jeść te wszystkie suchary? 

DZIEŃ 18 

ŚNIADANIE
5 pływających żółtek, usmażony czosnek, biała ugotowana pietruszka, marchewka, dwie łyżki ryżu brązowego, zielona pietruszka i przyprawy, wszystko podlane wodą, która mi została z gotującej się marchewki i białej poetruszki. I kubek rosołu wołowo-indyczego.

Zastanawiasz się jak można żyć bez cukru. Ależ ja go jem cały czas :-) w postaci marchewki, białej pietruszki. Usmaż sobie białą pietruszkę na maśle klarowanym a zobaczysz jakie to słodkie. Pietruszka jest jeszcze słodsza od marchewki :-)

OBIAD
I tu się zakręciłam do potęgi n-tej. Dostałam zaproszenie na Uniwersytet Wrocławski na wydział logopedii na uroczyste obrady i obiad. Zatem wzięłam tylko mój termos z herbatą. No i na obiad mogłabym zjeść ziemniaki. Przecież wróciłabym do domu i dojadła w domu. Na miescu okazało się, że uroczystości mają trwać do 20:00, głuptas ze mnie, nie doczytałam w domu programu. I wcale nie było być obiadu, tylko ciepłe przekąski o 18:00. Potem okazało się, że ze względu na freski nie może być ciepłych potraw tylko będzie kolacja w postaci zimnego bufetu. Były jajka z jakimiś chemicznymi, kolorowymi sosami, sałatki też z niewiadomo czym, chemiczne wędliny, biały puchowy chleb, no i mnóstwo ciast. Zatem jedynie na co się zdecydowałam to dwie galaretki. Obsługa mówiła, że to prawdziwa galareta a nie żelatyna z proszku, hm..:-( No i zjadłam, choć teraz żałuję, bo teraz nie czas na zimne galarety!

No cóż! Nie ma co się biczować i linczować. Zwykłe, ludzkie, moje niedopatrzenie. Bo zawsze radzę sobie w takich sytuacjach bez problemu. 

DZIEŃ 19

ŚNIADANIE
Brokuł, marchewka, biała pietruszka, dużo masła klarowanego, kurkuma, szypta tymianku, imbir, pieprz biały, sól, zielona pietruszka, kości jagnięce (tam były chrząstki i mazie :-)) i odrobinkę mięska.

OBIAD
To było pyszne! Po prostu puree ziemniaczane z czosnkiem, trochę zabarwione od przypraw. Ziemniaki ugotowałam, utukłam i dodałam kurkumę ( ją sypię do wszysykiego), kminek, imbir,chili, sól, suszoną zieloną pietruszkę, kilka kropel z cytryny. Gdy danie położyłam na talerz polałam sobie olejem rzepakowym, ale nie z butelki plastikowej tylko porządnym, w ciemnej szklanej butelce. Jest dużo droższy, ale nie wydaję kasy na głupie napoje i przekąski, więc mam kasę na porządny olej. Nigdy na nim nie smażę, tylko używam masła klarowanego i smalcu, bo to są tłuszcze, które nie zminiają swojej syruktury chemicznej pod wpływem wysokiej temperatury i dlatego są bezpieczne dla naszego organizmu.

Danie możnaby polać smalczykiem, masłem klarowanym lub obłożyć płatkami masła (taką wersję zażyczyły sobie moje dzieciaki).

KOLACJA
5 łyżek owsianki

DZIEŃ 20

ŚNIADANIE
Kalafior, marchewka, kości jagnięce, zielona pietruszka, dwie łyżki ryżu brązowego, wywar z marchewki i pietruszki, dużo masła klarowanego, kurkuma, tymianek, curry, pieprz biały, sól

II ŚNIADANIE
Biała pietruszka, łyżka ryżu ciemnego, jagnięcina, masło klarowane w dużej ilości, zielona pietruszka, zioła i przyprawy

OBIADOKOLACJA
Puree ziemniaczane wymieszane z czosnkiem, cebulą, kurkumą, kminkiem, imbirem, chili, solą, suszoną zieloną pietruszką, kilkoma kroplami cytryny i odrobiną masła

DZIEŃ 21

ŚNIADANIE
Mięso porosołowe, biała pietrucha, marchewka, zielona pietruszka, zioła i przyprawy i dwie łychy masła klarowanego. Wszystko podlałam wywarem z marchewki i pietruszki. W rezultacie dosypałam jeszcze zielonej pietruszki, zjadłam cały pęczek :-), dolałam wywaru warzywnego a mięsa zjadłam połowę porcji. W sumie to wyszła zupa :-)

OBIAD
To było dobre i tego potrzebował mój organizm. Od razu poczułam przypływ energi, siły i dzikiej radości :-) W kubku jest wywar z białej pietruszki, cebuli, kurkuma, kminek, odrobinkę masła klarowanego- tak na czubku łyżeczki, liść laurowy, ziele angielski, imbir i kilka gałązek zielonej pietruszki i tak wszystko się gotowało na małym ogniu ok godziny. Na talerzu biała pietruszka, brokuł, liście z brokuła. No co wszystko jest zjadliwe Emotikon smile Oczywiście jak zwykle kurkuma, dodałam też curry, trochę imbiru, sól no i na boku masełko. Mniam!

Czułam się fajnie najedzona a nie przejedzona. Trzymało mnie na długo i dlatego kolacji już mi się nie chciało. Jem tylko wtedy, gdy jestem głodna.

DZIEŃ 22

ŚNIADANIE po męsku :-)
Pływające żółtka ze skwarkami z własnoręcznie przetopionego smalcu, jedno białko, duszona cukinia z białą pietruszką, mnóstwo zielonej pietruszki (cały pęczek).
Dziewczyny zróbcie Waszym facetom jajka sadzone na boczku z duszoną cebulą na maśle klarowanym lub smalcu. Niech ma facet siłę, aby powbijać Wam gwoździe. Zbliża się weekend i zróbcie sobie śniadanie po królewsku i idźcie pobiegać. Broń Boże nie serwuj jakiś soczków pomarańczowych. Polska to nie Karaiby!

OBIAD
Duszona kapusta z cebulą i marchewką. W kubku jest wywar z tej kapusty, 4 łyżki rużu brązowego

DZIEŃ 23

ŚNIADANIE
Wątróbka wołowa, duszona cukinia z białą pietruszką, zielona pietruszka, dwa żółtka, które się rozlały, masło klarowane i pajda czerstwego chleba żytnio-razowego na zakwasie (własny wypiek) z masłem. Ostatnio jadłam maleńką ilość węglowodanów, więc nic dziwnego, że organizm o nie poprosił. Zatem mu je dałam. Rozpieszczam mój organizm, żywię go tym, czym potrzebuje do swojego funkcjonowania i odwdzięcza mi się siłą i energią.

OBIAD
Tak mnie nasyciło śniadanie, że trzymało mnie bardzo długo. Jakież to wspaniałe uczucie nie podjadać ciągle, nie być cały czas głodnym i mieć siłę. Kiedyś było całkiem odwrotnie, masakra i dlatego znam Twój ból.

A więc na zdjęciu jest wywar z marchewki i cebuli z masłem klarowanym na końcu łyżeczki. Śniadanie było tłuste, więc obiad organizm chciał beztłuszczowy. On sam sobie wszystko reguluje :-)

Dodałam marchewkę, zieloną pietruszkę i 4 łyżki ryżu ciemnego. W rezultacie zjadłam tylko 1/3 marchewki, prawie cały pęczek zielonej pietruszki i wypiłam 1 litr tego wywaru. Przecież to sama woda, jak się można tym najeść? Ano można. Wspaniale się ogrzałam. W takim wywarze jest całe dobrodziejstwo witamin, które są przyswojone w 100 procentach. Poza tym organizm dostał właśnie dokładnie to, czego potrzebował. Gdybym zjadła akurat tego dnia brokuła, to organizm nadal byłby głodny, bo nie dostałby akurat tego co w danej chwili komórki potrzebują do swojego wzrostu. Na przykład będziesz podlewał kwiatka sokami, jogurtami a on będzie nadal marniał mimo iż soczki zawierają niby tak dużo witamin. Ale podlejesz go wodą, a on będzie pięknie rozkwitał. Tak samo my. Jemy to, co organizm nie potrzebuje i wciąż jesteśmy na głodzie. On pragnie wyrównać swoje niedobory a my na siłę karmimy go tym, czego on na dany moment nie potrzebuje mimo iż to coś jest uznawane za zdrowe. O chipsach, fastfoodach nawet nie mówię, bo to oczywiste. Mam tu na myśli pomarańcze, banany, podgryzacze, zbożowe ciasteczka, pomidory, sałaty...itd. O tej porze każdy organizm żyjący w naszej strefie klimatycznej potrzebuje ciepła a tego nie da mu nawet najlepsza witaminka z apteki.

I jeszcze jedno. Nieodpowiednie jedzenie niszczy nam jelita, a to nie pozwala nam właściwie wchłonąć pokarmu. Dlatego jemy, a wciąż mamy niedobory. Potrzeba naprawdę sporo czasu, aby to naprawić. Ale uwierz mi, da się!!!

Na kolację nie zjadłam nic. Nie byłam po prostu głodna. Wypiłam moją herbatę z bloga. 

Gotuj ze mną, wybieraj tylko to, co Ci służy, po czym czujesz się przyjemnie a będzie dobrze 

DZIEŃ 24

PLACKI ZIEMNIACZANE w roli głównej. Kto ich nie lubi sobie czasami zjeść? Łapka w górę! :-) Dziewczyny, które trzymacie linię, nie przytyjecie od nich!

Jak prawidłowo robić placki? Podaję przepis, przepisz do zeszytu:
1 kg startych ziemniaków, 1/4 łyżeczki kminku, dwie łyżki mąki (byleby nie pszennej), 2-3 jajka, 1/2 łyżeczki imbiru, drobniutko pokrojoną lub startą dużą cebulę, przeciśnięty przez praskę czosnek, pieprz czarny, sól, kilka kropel soku z cytryny, szczyptę kurkumy. Wymieszać i smażyć na złoty kolor na rozgrzanym tłuszczu: maśle klarowanym lub smalcu.

Ja do swojej wersji oczywiście dodałam więcej cebuli i czosnku, dosypałam jeszcze pieprzu cayenne. Po usmażeniu wszystko obsypałam zieloną pietruszką. Czasami do środka wsypuję pokrojonego koperku. MNIAM.

Zatem placki ziemniaczane były na obiad i kolację:-)

A na I- sze ŚNIADANIE miałam duszoną cukinię z porem. Upiekłam żeberka jagnięce i wyjadłam tylko to, co żylaste, gumowate, mięsa nie tknęłam i podlałam wywarem i tłuszczykiem z żeberek. Acha i dodałam dwa lejące żółtka. Mniam!

II- gie ŚNIADANIE to pół obgotowanej gruszki z kurkumą, imbirem,cynamonem, anyżem.

Pewnie się zastanawiasz się, kiedy ja to wszystko robię? Wczoraj sobie zamarynowałam żeberka jagnięce. Usnęłam z dzieciakami więc wstałam o 4:00 rano. Jest cicho, dzieciaczki nie biegają i można w spokoju coś zrobić. Idzie mi to wtedy wszystko sprawniej. Więc siup mięso do piekarnika na malutki ogień na trzy godzinki. Mięso wyciągam i od razu wkładam do wyparzonych słoików i zakręcam, wtedy jest dłużej świeże. W tym czasie wzięłam się za korespondencję mailową.

Dzieciaczki się budzą i czeka na nie bufet szwedzki. Dzisiaj była owsianka, biała pietruszka, chleb i usmsżona cukinia w panierce z mąki żytnio-razowej. Wybierają sobie to, co chcą. Ostatnio mają fazę na białą pietruszkę.

DZIEŃ 25


ŚNIADANIE
Żeberka jagnięce z duszonym porem i cukinią i łyżka ryżu

OBIAD
Żeberka jagnięce z duszoną kapustą z cebulą, marchewką i białą pietruszką i cały pęczek koperku i 3 łyżki ryżu i dużo tłuszczu.

Na kolację już nic mi się nie chciało. 

Zmykam do ķąpieli ze skrzypu polnego i imbiru. Takie domowe SPA za grosze. Po co przepłacać, hi, hi

DZIEŃ 26

Obudziłam się i powiedziałam wow! Ale moja skóra jest aksamitna. No tak, wczoraj zrobiłam sobie kąpiel w skrzypie polnym i imbirze. Fajnie usuwa toksyny. Takie domowe SPA za grosze. Od kilku lat nie smaruję skóry żadnymi mazidłami a jest ładnie natłuszczona, bo odżywiam skórę od wewnątrz :-).

ŚNIADANIE ptaszka
Wczoraj jedzenie było syte, więc na śniadanie zjadłam ciupinkę. Brokuła nie ruszyłam, zjadłam tylko białą pietruszkę z masłem i popiłam wywarem warzywnym

ŚNIADANIE II
Wywar warzywny z termosa. Zapomniałam cyknąć zdjęcia na dworze.

OBIAD bezmięsny
Wczoraj tak nasyciłam się białkiem z mięsa, że dzisiaj organizm powiedział NIE. Jak nie to nie! :-) Nic na siłę. Były buraczki z cebulką, kminkiem, kurkumą, zieleniną na ciepło. Do tego brokuł z czosnkiem. Buraki zawsze łączę z zielonym warzywem. Do tego masło i kromka czerstwego chleba. Masła zjadłam potrójną ilość.

Kolacji już mi się nie chciało

Jaki jest nasz typowy obiad? Ziemniaki, kotlet mielony i buraczki. Zobacz, że po takim zestawie robi Ci się śpiąco, a jedzenie powinno nam dodawać energi. Zatem taki zestaw nie jest najlepszym rozwiązaniem. Dlatego zamiast kotleta mielonego przygotowanego z bułką tartą zrób klopsiki z wołowiny, cielęciny ( wybierz najbardziej tłusty kawałek), dodaj odrobinę kaszy (najlepiej gryczanej) lub ciemnego ryżu a do buraczków dodaj dużo zielonego warzywa, np teraz brukselkę, duszonego pora i brokuła i będzie dobrze.

DZIEŃ 27

ŚNIADANIE
Udusiłam sobie cebulę z dużą ilością masła klarowanego. Po 20 min. duszenia dolałam wrzątek i tak się to wszystko próżyło jeszcze kolejnych 20 min. Rano wypiłam ten wywar z cebuli i dodałam dwa surowe żółtka i zieloną pietruszkę. Może to byłaby alternatywa dla tych, którzy ciężko trawią cebulę? Oczywiście była kurkuma, tymianek, kminek, chili, imbir, sól, suszona pietruszka

ŚNIADANIE II
To było pyszne. Duszona cebula z rana i kluseczki ziemniaczane, które mi się rozwaliły. A co tam, konsystencja mało ważna, za to jaki smak! Wszystko pływało w maśle klarowanym. Dzięki niemu potrawa jest słociutka jak cukierek, bez cukru oczywiście. W kubku jest wywar z duszonej cebuli ze śniadania I.

A jak zrobiłam kluseczki? Po prostu ugotowałam ziemniaki w małej ilości wody z kurkumą, kminkiem, imbirem, cebulą, czosnkiem, solą i jak już były miękawe dosypałam troszkę mąki żytnio- razowej. Wszystko ubiłam tłuczkiem i dodałam jajko i siup łyżeczkami kładłam kluseczki na rozgrzane masło klarowane. Acha i był jeszcze do tego usmażony czosnek. Jezu, jakie to było dobre. Proste jedzenie jest najlepsze!

OBIAD
Tuż przed zjadłam śliwkę. I tu był wyjątek od reguły. Zawsze owoce jem obgotowane a dzisiaj zjadłam taką surową, ale nie z lodówki! A co na obiad?
Odrobinka wątróbki wołowej z dużą ilością duszonej cebuli plus cały pęczek koperku i łyżka ryżu ciemnego, aaa.... i dołozyłam troszke zwykłego masła.

KOLACJA
Kluseczki ze śniadania

Porcje dań były małe ale za to częste. To nie ja tak zadecydowałam lecz mój organizm

KONKLUZJA

Wklejam moje fotki, aby Ci pokazać jak ziemniak mnie tuczy :-). Oto jak opływam tłuszczem jedząc skóry, chrząstki, mazie, pijąc szpik, stosując dużo naturalnych tłuszczy. 

Nie dołączam zdjęć, aby pochwalić się figurą, bo w dresach uwierz mi wyglądam całkiem inaczej. Kozaczki i ciemne rajstopy każdemu wydłużą i wyszczuplą nogi. Zrobiłam to, aby Ci pokazać, że jedzenie jakie zaprezentowałam nie tuczy i jak widzisz nie jest to jedzenie na listku sałaty (latem to co innego) :-)

Pewnie się zdziwisz, ale ja zawsze na jesień gubię kilogram właśnie dzięki takim posiłkom. Są one mniej częste, ale za to treściwe, sycące, ciepłe. Tłuszczyk sprawia, że organizm trzyma dłużej ciepło, nie chce mu się podjadać. Organizm jest fajnie najedzony a nie przejedzony. Mi takie jedzenie służy.




P.S Ale ze mnie modelka jak z "koziej d... trąba :-)" Ale tu nie o pozowanie chodzi :-) co nie?

Zapraszam na mój fanpage na facebooku, kliknij "lubię to" a zobaczysz jakie wariacje odstawiam :-) www.facebook.com/wytrwala






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz