środa, 20 marca 2024

Co jemy wiosną?


Ah! I jest i ona wiosna :-)! Czujesz to? Czujesz już inny zapach powietrza? No to teraz powoli zaczyna rozpierać nas energia, budzimy się z zimowego snu. Krew zaczyna szybciej krążyć, ciało się rwie do ruchu, zmian, udajemy się na „żwawe spacery”. Odnawiamy się na nowo! YES!

Przebiśniegi już dawno przebiły śnieg, zwiastując wiosnę. Pod ziemią bulwy puszczają korzonki aby za jakiś czas wszystko pokryć zielenią i cieszyć nasze oczy.. Nic nie zatrzyma tej ogromnej siły wzrostu-naszej też :-) Na początku lutego w moim domu już cebula wypuszcza szczypiorek, czosnek też pokazuje swoje zielone szpikulce. Ach! Wszystko ożywa, zamienia się w ruch. Ptaki coraz głośniej śpiewają, czujemy się radośniejsi i pełni energii. Dni są coraz dłuższe, słońce bardziej żwawe. 

No właśnie :-) Zimą ładowaliśmy akumulatory, jedliśmy gęste zupy jarzynowe, z dużą ilością cebuli, czosnku, mięso, gulasze, rosoły, groch. W spokoju kumulowaliśmy energię. Po co? Po to, aby teraz odpalić i ruszyć z kopyta! :-) 

Tak więc od połowy lutego (bo w przyrodzie właśnie wiosna mniej więcej się wtedy rozpoczyna) powoli wprowadzamy powoli lekkie, odświeżające potrawy, które przywracają ruchliwość :-) Teraz to właśnie możemy okazjonalnie sobie pozwolić na lekką kwaśną zupę (co zimą było absolutnie zabronione): żurek, barszcz, ogórkową, pomidorową, kapuśniak. Nie przesadzamy z ilością! Nadal bazą powinny być słodkawe w smaku zupy jarzynowe za sprawą marchewki, ziemniaków, z dodatkiem kasz: kartoflanka, krupnik, zacierka, marchwianka (kliknij na link Przepisy).Zupy gotujemy krócej, za to na większym ogniu, dodajemy mniej czosnku, zmniejszamy ilość mięsa, wprowadzamy ryby, gotujemy więcej białej fasoli (przepis w "Przepisach" z wcześniejszego zdania).Potrawy mogą być mniej tłuste.

Wiosną apetyt na jedzenie się zmniejsza i ciało w sposób naturalny zaczyna się oczyszczać z pozostałości pokarmów. Nie bez powodu naszej religii w tym okresie towarzyszy post.

Odtruwanie, oczyszczanie organizmu odbywa się również za sprawą zielonych warzyw, zwłaszcza liściowych, kiełek, sałat i świeżych ziół, traw zbóż. Powoli w kwietniu pojawi się szczaw, potem szpinak. Kupujemy świeże, polskie, ze straganów. Nowalijkami się nie objadamy bo będziemy latem się ciężko czuć a jeśli dodatkowo przemarzniemy i będziemy sięgać po kurczaki i zajadać słodycze to jesienią infekcje murowane. Tak, tak. Nasze wybryki żywieniowe odbijają się na naszej kondycji psychicznej i fizycznej nawet kilka miesięcy później. 

Na ogórka i pomidora czekamy na lato! 

Obserwujemy bacznie to, co rośnie w ogródkach. Zrobiłam mały rekonesans w książkach ogrodniczych i zbadałam kiedy pojawiają się określone warzywa, aby przypadkiem nie zrobiono nas w bambuko, abyśmy nie kupowali wszystkiego, co leży na półkach w sklepie :-). 

luty/marzec: roszponka, chrzan pospolity (korzenie), natka zielonej pietruszki i szczypiorek (na oknie)

kwiecień: szczaw zwyczajny, pokrzywa zwyczajna, botwina, rukola, natka zielonej pietruszki (na oknie), szpinak

maj: groszek zielony, kalafior, kalarepa, rzodkiewka, sałata zimowa, botwina, rabarbar, szparagi

czerwiec: rukola, sałata, młode ziemniaki, pierwsze zbiory bobu, brokułów, cukinni, kalafiora, kalarepy, młodej marchewki, pora młodego, selera (liście), owoce: agrest, truskawki

Ogórek gruntowy dopiero w lipcu a pomidor gruntowy dopiero w sierpniu!

Terminy plonów są trochę ruchome, bo wszystko zależy od pogody.

Trzymaj się bloga, a nie zginiesz :-)



W weekend wstań z łóżka raniutko, wyjdź na balkon lub wyjdź na dwór, rozłóż ręce w bok i porób kilka baaardzo powolnych głębokich wdechów przez nos (głęboki wdech w płuca, chwilę zatrzymujesz powietrze i powoli wydech wciągając brzuch). Niech to powietrze przeniknie przez całe Twoje ciało :-) Fajnie na duszy, co nie :-) Przy okazji zamknij oczy i ....wsłuchaj się w śpiew ptaków. Nic nie koji naszych zmysłów tak, jak "rozmawiająca" przyroda. Czerpmy z niej jak najwięcej. Ona nam sprzyja, ona chce dla nas jak najlepiej.

Wiosna, to najlepszy moment na wprowadzenie do swojego menu prozdrowotnych zmian, organizm domaga się nie tylko naturalnego oczyszczenia ale jednocześnie i wzmocnienia. Pragnie uwolnić ciało od chemii, konserwantów ale też dobrze nakarmić każdą swoją komórkę. To wszystko możesz zrobić za pomocą potraw kuchennych, wykorzystując nasze rodzime produkty. Chcesz nauczyć się gotować nie tylko na jeden sezon, ale posiąść wiedzę całościową, na cały rok, na całe życie i przede wszystkim wcielić ją w PRAKTYKĘ, uzyskując przy tym spektakularne efekty? Zapisz się na kurs Mądre gotowanie w 8 tygodni (kliknij na link) https://wytrwala.blogspot.com/2020/06/madre-gotowanie-w-8-tygodni-kurs-on-line.html i odmień swoje życie raz na zawsze. Zacznij się wkońcu uśmiechać, zachwycać każdą czynnością, zachwycać się życiem. Pamiętaj, że w zdrowym ciele, zdrowy duch. Zapraszam!

Życzę Ci udanego dnia! :-) W górę serca i do przodu!

Izabela Lisek

Jeśli również prowadzisz blog i chcesz na nim umieścić mój dowolny artykuł, możesz to zrobić pod warunkiem, że pod artykułem dodasz informację:
Autorką artykułu jest Izabela Lisek, pseudonim Wytrwała – założycielka bloga " O tym jak wymieniłam mój mózg i ciało na nowe"
Artykuł pochodzi ze strony www.wytrwala.blogspot.com

9 komentarzy:

  1. Iza,czy mogłabyś napisać jak robisz swoją pyszną kapustkę i cebulkę duszoną ? :) Chciałabym zrobić większe ilości :) pozdrawiam, Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne Magda! Oto przepis:
      Do 2 l wrzącej wody wsypujesz szczyptę tymianku i łyżeczkę kminku mielonego. Wrzucasz kości wołowe lub gicz cielęcą lub 1/2 kg antrykotu lub żeberka wołowe lub robisz kapustę bez mięsa. Jeśli robisz kapustę na mięsie to gotujesz tę wodę pod przykryciem przez 2 godziny. Jeśli robisz bez mięsa, to po wrzuceniu kminku dajesz 2 łyżki masła klarowanego lub dwie łyżki smalcu i nie gotujesz już tych dwóch godzin.
      Ok. To idziemy dalej.
      Następnie wrzucasz 4-5 pokrojonych marchewek, pokrojoną białą kapustę (środek ten twardy wyrzucasz), 5 pokrojonych dużych cebul, 1/2 łyżeczki imbiru, pieprz czarny i cayenne do smaku,2 liście laurowe, 6 ziaren ziela angielskiego, ok 3 łyżki soli, łyżeczkę suszonej bazylii, 4 łyżeczki soku z cytryny lub sos pomidorowy lub wrzucasz dwa pomidory (zimą i wiosną ze spiżarki!!!!), podlewasz wrzątkiem (jeśli wody jest za mało). Dusisz do całkowitej miękkości 40-60 min. Kapusta ma mieć rzadką konsystencję. Dodajesz pół łyżeczki kurkumy. Wszystko doprawiasz solą i pieprzem, dokwaszasz cytryną. I zajadasz aż uszy się trzęsą. Serwujesz z ziemniakami, ciemnym ryżem lub ciemnym makaronem.

      Usuń
    2. Dziękuję Ci ślicznie, na pewno wypróbuję..A buraczki na ciepło robiłaś? Jeśli masz, podrzuć proszę przepis :) pozdrawiam,Magda

      Usuń
    3. Przepisu na buraczki jako takiego nie mam. Po prostu ugotowane buraki ścieram na tarce, dorzucam szczyptę kurkumy, drobno pokrojoną cebulkę, szczyptę kminku, imbiru, sól, trochę soku z cytryny. I gdy jest pora obiadowa to podgrzewam na patelni/rondelku z odrobina wrzątku i masła klarowanego i już mam buraczki na ciepło :-) Pozdrawiam!

      Usuń
    4. Wypróbuję :)Dziękuję :)

      Usuń
  2. Polecam poduczenie się rozpoznania dzikich roślin :) i dodatkowo znalezienie dobrego miejsca do zbierania. Młode podrosty pokrzywy, liście mniszka, bluszczyk kurdybanek a przede wszystkim gwiazdnicę pospolitą, można zbierać kiedy się chce - w listopadzie, grudniu, styczniu. Wystarczy, że nie ma śniegu (gwiazdnica zaczyna kwitnąć gdy jest leciutko na plusie, choć słabo to widać, bo kwiatki niepozorne). Jeżeli chcesz się Iza bawić w kiełki, to na parapecie możesz uprawiać np. siemię lniane i gorczycę białą (technika ta sama co z rzeżuchą). Mam małą działkę i warzywnik, a wiec jest co obserwować :) - ostatnie zimy są tak ciepłe, że mam świeże zieleniny po połowy grudnia,potem trochę przerwy gdy są większe mrozy ( nawet wtedy można coś podkraść np. pączek lipy drobnolistnej). W tym roku nawet w styczniu miałam buraki liściowe, choć mam tylko lekko podniesione grządki i żadnych osłon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za porady. Z pewnościa to będzie mój kolejny krok w mojej kuchni. Człowiek brnie dalej i dalej z każdym rokiem :-) Teraz jest lato i do niektórych sałatek dodaję ciupinkę pokruszone kwiatki ususzonej kocanki.

      Usuń
  3. Kumplowi powiem o tym blogu. On na pewno wejdzie na ten blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się bardzo cieszę. Pozdrowienia dla kumpla :-)

      Usuń