niedziela, 6 marca 2016

Ach! Weekend- dyskotekowa magia i sushi po polsku :-)


Jest niedziela, godz. 21:00, Dzieci poszły spać a ja wspominam sobie miniony weekend. Och! Cóż to był za czas! Blog traktuję jako mój pamiętnik, więc wpisuję sobie tutaj od czasu do czasu moje wspominki :-)

W piątek mój mąż miał urodziny. Postanowiłam mu (nam :-)) zrobić niespodziankę. Wyjście na dyskotekę. Pierwsze wspólne wieczorne wyjście od 6 lat, pierwsze nasze wspólne wyjście bez dzieci!!!! :-) Rety!


W piątek z dziećmi posprzątaliśmy mieszkanko, spakowaliśmy walizki i o 16:30 wyszliśmy z domu. Zostawiłam tylko karteczkę na stole w kuchni z informacją: "Tomku, Wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin. Ubierz się ładnie. Idziesz do kina! :-) A o 23:00 czekaj na mnie w dyskotece w klubie Jazzda, pa! pa!. Na patelni masz obiad do podgrzania, pa!, pa!" 

My z dzieciaczkami pojechaliśmy do Mamy mojego męża. Wcześniej wstąpiliśmy do sklepu po kartony, kredki, kleje, brokat..itd. itp, aby zrobić laurkę urodzinową dla męża.

U Babi byliśmy ok 18:30. Dzieci zjadły kolację i zaczęliśmy robić laurki. Dzieci stworzyły naprawdę dzieła sztuki. Trochę powariowaliśmy. Jak to u Babci było wiele interesujących, magicznych rzeczy do oglądania, np. korale, błyskotki, kamyczki. Dzieci powybierały sobie poduszki na których chcą spać.

Wyszłam z domu dopiero o 23:00 jak dzieci były w łóżkach. Moja 3,5 letnia córeczka beze mnie nie uśnie.

Ubrałam na siebie czarną miniówkę, białą koszulę i wysokie kozaczki za kolano. Włosy nareszcie rozpuściłam i w końcu się podmalowałam. Szyję skropiłam perfumami.



Napisałam tylko smska mężowi, ze się trochę spóźnię.

Ubrałam swój piękny elegancki płaszczyk, którego nie miałam na sobie od 6-ściu lat :-) I cóż to była dla mnie nowość maszerwoać ponownie w szpilkach-dłuuugich szpilkach :-)

Weszłam do dyskoteki i w dali ujrzałam mojego męża: granatowe spodnie, biała koszula i granatowy sweter. Hm...wyglądał całkiem fajnie. Siedział przy barze.

Ja się rozebrałam z płaszcza i podeszłam. I powiedziałam "Hej! :-)" Nie czułam tego, jakbym mówiła do męża lecz jak do świeżej poznanej miłości i miałam małe ciarki na rękach. Troszkę pogadaliśmy-zszokowani całą sytuacją :-)

Uwielbiam tańczyć, więc poszliśmy na parkiet. Tańcząc na tych szpilkach, czułam WOLNOŚĆ. Wszystko wokół wirowało, kolory, światła i my: ja i mój mąż :-). Czas się zatrzymał.

Zmęczeni przycupnęliśmy trochę. Zamknęłam oczy, aby bardziej poczuć tę atmosferę beztroski, zabawy, szaleństwa :-)

Wróciliśmy do domu nad ranem, ale....ta dam!!! Pobudka 7:00 :-) Do pokoju wtargnęły nasze dzieci. Koniec spania :-) Zaśpiewaliśmy "Sto lat!" i brzdące wręczyły swoje laurki.

Potem było śniadanko. Mojego męża mama już dawno wkręciła się to mądre gotowanie, bo widzi pozytywne efekty takiej kuchni. Zatem oprócz śniadania była m. in kartoflanka :-) Uf!!! :-) Bosko!

Gdy jestem przemęczona, niewyspana, wycieńczona, zawsze jest mi zimno i wtedy zawsze niestety bolą mnie kolana. Dlatego potrzebuję silnego rozgrzewacza, jedzenia które jest nośnikiem energii. Kartoflanka z cebulą, kaszą zrobiona na porządnym rosole z giczy cielęcej, indyka, kaczki rozgrzeje i doda energi każdemu wycieńczonemu zmarzluchowi. Tak więc do południa popijałam sobie tę kartoflankę i od razu siły powracały a organizm sie nagrzewał. Tak w ogóle o energii piszę w poście Energia, co się pod tym kryje?

Pierwszy raz to nie ja gotowałam. Pierwszy raz ktoś mi podał zupę. To było super! Pierwszy raz ktoś inny przygotował dzieciom śniadanie. W najlepszym hotelu nie byłoby tego, co zaserwowała mi moja Teściowa.

Pakowanko i wyjazd do domu. Ale nie tak od razu :-) Podjechaliśmy do Hydropolis-muzeum wody, bo synek chciał mi pokazać fajne rzeczy, doświadczenia: wir wodny, mgłę, ryby, chmury, śnieg, planetę ziemia... Ja prawdę mówiąc szłam jak śnięta, a  mąż z córeczką przykimali się w samochodzie :-) Z synkiem poszliśmy jeszcze na plac zabaw. Ja oparta o ławkę przysypiałam.

Wracając do dom wstąpiliśmy po śledzie matjas, bo miałam przeogromna ochotę na następny dzień je zjeść na śniadanie. Matiasy cebulka i kartoflanka -Żyć nie umierać! :-)

Niedziela też nam upłynęła bardzo fajnie. Mąż z dziećmi poszedł do teatru a ja nadrabiałam zaległości kuchenne. Wrócili na obiadek. Potem pojechaliśmy na wystawę kotów i na Halę Ludową pooglądać piękne oświetlone figury, które zastępują fontannę na czas zimy.

Powrót do domu, kolacja i spanko. A ja sobie teraz popijam imbirówkę z cynamonem i tak klepię sobie na komputerze wspomnienia.

W moim życiu są pewne wydarzenia, momenty, które przypominają magię. Nie zawsze mam czas, aby sobie o nich pisać, ale postanawiam sobie poprawę i będę starała zatrzymać te chwile na wirtualnym papierze.

Czekam na następne magiczne momenty :-) Póki co idę obrać i pokroić cebulę, bo na śniadanie mam zamiar zjeść śledzia z cebulką-polskie sushi i kartoflankę. Faza na rybę właśnie się rozpoczęła :-) Wszak to wiosna :-) A co jemy o tej porze roku? Więcej we wpisie: Co jemy wiosną

Jeśli i Ty niedawno lub dawno przeżyłaś jakieś magiczne wydarzenie, chwile to napisz  w komentarzu :-) Warto sobie przywoływać miłe wspomnienia i uśmiechnąć się do nich :-)


Pa! 



A teraz kulinarnie. Śledź w roli głównej :-) Jeszcze do niedawna nie uświadamiałam sobie, że śledzik z cebulką to przecież surowa ryba. chodzimy po knajpach, płacąc gigantyczne ceny za sushi a my mamy swoja własną rybkę-sushi czyli sledź.



Jak robię śledzia? Na pewno nie w occie, w śmietanie ani nie z owocami, kiszonkami, buraczkami, pomidorami! Jak łączę, z czym jem-o tym poniżej.



ŚLEDŹ Z CEBULKĄ

Śledzia a la matjas maczam kilka godzin w wodzie. wyjmuje, kroję na kwadraciki i skrapiam odrobiną soku z cytryny.
Przygotowuje cebulkę. Kroję ją najdrobniej jak się da. Zbijam troszkę tłuczkiem, aby puściła soki. Następnie dodaję szczyptę kurkumy, więcej majeranku, kminku, szczyptę imbiru, szczyptę chili, pieprz czarny i polewam dobrym olejem (nie za dużo). 
Biorę wyparzony słoik. Na dnie kładę liść laurowy, ziele angielskie potem warstwowo cebulkę, śledzie, cebulkę, śledzie i tak do końca słoika.
Wkładam do lodówki. Ale jeśli np. robię śledzia wieczorem i chcę go zjeść na śniadanie, to słoika nie chowam do lodówki. Rano przynajmniej nie jest zimny. Ale jeśli juz jest w lodówce to nigdy nie jem zimnego. Czekam kilkanaście minut aż się troszkę ogrzeje.


Z czym serwuję śledzia? Z kartoflaną (przepisy poniżej), zupą cebulową, marchwianką. Mam śledzia na talerzu i raz śledź do buźki raz zupa. Albo po postu wrzucam śledzia razem z cebulką do talerza zupy. Dzięki temu śledź nie będzie zimny a nie będzie też ugotowany :-)



Można zaserwować z ziemniakami ugotowanymi z cebulą i kminkiem oraz imbirem lub po prostu z ciepłą duszoną marchewką.

Można również zaserwować z polentą z kaszy kukurydzianej (przepis poniżej). Ja tak jadłam na śniadanie. Oczywiście polentę serwuję na ciepło.


Co jest ważne? Śledzia jemy ZAWSZE  w towarzystwie ciepłej potrawy, w akompanamencie ciepłych ziemniaków, marchewki, cebuli lub zup z tych warzyw oraz w obecności ciepłej kaszy kukurydzianej. Nie ma innych połączeń. Absolutnie nie podajemy z z ogórkami kiszonymi, buraczkami, kapustą kiszoną, śmietaną, jabłkiem-zabijemy śledzionę!



A co do picia serwujemy? Ciepłą herbatę z tymianku lub imbiru. Broń Boże nie popijaj wodą lub jakimś sokiem. Zamiast wzmacniać organizm, osłabisz go do potegi n-tej. Nie serwujesz też barszczyku.



Ok. To teraz przepisy: dodatki do śledzia :-)



KARTOFLANKA (kliknij na link Kartoflanka)


MARCHEWKOWA (kliknij na link Marchewkowa)

ZUPA CEBULOWA
2 litry wrzącej wody lub wywaru z warzyw, dodajesz szczyptę kurkumy, 70 dag pokrojonej cebuli podduszonej na sporej łyżce masła klarowanego (nie usmażonej), 1/2 łyżeczki imbiru, sól do smaku. Gotujesz ok 30 min, miksujesz i dodajesz szczyptę suszonej pietruszki lub bazylii, 2 łyżeczki soku z cytryny, szczyptę majeranku i kminku, pieprz i sól. Taką zupę możesz zajadać samą, kaszą gryczaną, jaglaną, z jajkiem na twardo (czasami surowe jajko rozbełtuję, wlewam i czekam aż mi się wszystko zagotuje, miksuję, PYCHA), z lanymi kluseczkami, ziemniakami, polenta z kaszy kukurydzianej.


POLENTA Z KASZY KUKURYDZIANEJ


Na ok 3 i pół szklanki wrzącej wody wsypuje szklankę kaszy kukurydzianej. Dodaję szczyptę kminku, drobno pokrojoną cebulę, szczyptę chili, pieprzu i soli do smaku, kilka kropel soku z cytryny, szczyptę kurkumy. Przez 2-minuty mieszam a następnie przykryty garnek wstawiam do piekarnika na ok 40 min na najmniejszy z możliwych gazów. Potem kaszę wykładam na talerz, czekam aż zastygnie i kroje prostokąty i mam polentę. Przed podaniem ja podgrzewam: a to w odrobinie wrzątku, a to w rosole lub podsmażam na maśle klarowanym. Robisz jak chcesz-ma być ciepłe!



ZIEMNIAKI Z CEBULĄ I CZOSNKIEM

Do małej ilości wrzątku wsypujesz szczyptę kurkumy, więcej kminku, ziemniaki, troszkę imbiru, pokrojoną cebulę, czosnek, sól. Gotujesz do miękkości ziemniaków. Jeśli zostanie Ci woda z ziemniaków-nie wylewasz! Wypijasz :-) Ziemniaki możesz utłuc wraz z cebulką i czosnkiem na puree lub zjadasz ugotowane-prosto z garnka :-)
 Emotikon smile

UWAGA! Nie objadamy się śledziem. Raz,dwa razy max. w tygodniu wystarczy! Osoby, którym cały czas zimno, niech sobie darują śledzika. Dla nich głownie rosół, kartoflanka, marchwianka, cebulowa, krupnik i odrobinkę mięska byleby nie kurczaka, najlepiej cielęcinka, indyk.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz