piątek, 30 czerwca 2017

Menu czerwiec-Hura! Przełom w częstości spożywanych posiłków :-) YES!!!


Jezu jak sie cieszę, z tych magicznych wskrzeszeń! :-)


Ale fajnie, fajnie! Od momentu mojej jelitówki, która przeszłam 3 tygodnie temu (kliknij na link Jelitówka kontra lekarstwa i probiotyki), jem 2 -3 razy dziennie. Ale super! Hura! Jaka wygoda. Dotychczas mój organizm wołał o 4-6 posiłków dziennie. Nie powiem, aby to była łatwizna szczególnie gdy nie je się nic na zewnątrz i wszytsko raczej ciepłe. Ciagle trzeba latać ze słoikami i termosami. No nie jest tak, że przez cały dzień jem tylko np. owsiankę. Mój organizm potrzebuje różnorodności, każdy posiłek składa się z czegoś innego i zazwyczaj ciepłego. Ale teraz odczułam luz w gotowaniu. Rany ile wolnego czasu, mniej zmywania, zastanawiania się-co zjeść. Dawno czegoś takiego nie doświadczyłam. tzn od ok 4 lat. Ale LUZ! LUZ! Ale przebosko! Codziennie się modlę, aby mi tak zostało. Zobaczymy :-)




Na razie organizm jeszcze sobie nie znalazł dokładnie godzin tych dwóch-trzech posiłków ale mniej więcej idzie to w kierunku 9:00-10:00 pierwszy posiłek 15:00-17:00 drugi i czasami coś jescze na kolację. No zobaczymy jak to dalej pójdzie. Ale radość!

Wszędzie piszą, że najlepiej jeść 5 razy dziennie i owszem ale nie jest to regułą. Jemy tylko wtedy, gdy czujemy głód ale nie można zostawić mega jednego posiłku na kolację a w ciągu dnia nic. Nie można się absolutnie głodzić w ciągu dnia a potem zjeść za trzech. Oj nie! Takim sposobem robimy sobie przeogromną krzywdę. Wieczorem i przez noc organizm musi odpocząć a on zamiast odpoczywać zajmuje sie trawieniem mega dużej kolacji. Wtedy zamiast się budzić rześkim człowiek budzi się zmęczony i pewnie czasami każdy się kiedyś przejadł i zamiast mieć siłę tej siły człowiek nie ma. Czuje się ciężko, źle i bez sił.

Do tej pory potrzebowałam 5-ciu małych posiłków. Nie mogłam zjeść dużo na raz, bo ciężko mi było w brzuchu. Program 5-ciu posiłków dziennie odzwierciedla stan niskiego poziomu cukru we krwi, jaki występuje u wiekszości ludzi. Dlatego trzeba często a mało. Czytałam, że organizm pragnie zmian na dwa posiłki dziennie gdy trzustka, wątroba, nadnercza i inne narządy zostaną wyleczone w takim stopniu, że będą potrafiły utrzymać stabilny poziom cukru we krwi. Kiedy osiągnie taką stabilność, głód będzie się pojawiał tylko dwa razy w ciągu dnia. Rany Julek 3,5 roku kosekwentnej diety, aby dojść do programu dwóch posiłków. Jestem wniebowzęta!!!!

Najlepsze ponoć efekty lecznicze w programie dwóch posiłków dziennie wystepują wtedy, gdy drugi ostatni posiłek jest spożywany w godzinach 15:00-16:00, co daje 8 godzin przed szczytem aktywności wątroby. Jeśli jednak człowiek chce zjeśc później, co jest koniecznością dla wielu osób czynnych zawodowo, wtedy powinien być niezbyt obfity. Najlepiej aby składał sie on z gotowanych produktów i nie był skonsumowany później niż przed 19:00.

Teoria, teorią ale ja nauczyłam się słuchać wyłacznie siebie. Jestem głodna jem, nie jestem - nie jem. No ale teraz faktycznie idzie w kierunku tego, że ostatni posiłek przypada właśnie na godz. 15:00-16:00. O godzinie 19:00 pojawia się niewielki głód ale czuje brzuszek pełny a po pół godzinie głód przechodzi a rano budzę sie rzeźka. Póki co :-)

Podczas jelitówki, o której wcześniej wspominałam nauczyłam się bardziej słuchać brzucha. Podczas choroby nie mogłam nic jeść a dopiero mogłam sięgnać po maleńki posiłek, gdy czułam faktycznie pustkę w brzuchu choć mózg mówił czasami coś innego. Brzuszek lekko bolał a mózg mówił "jeść". Dopiero, gdy czułam w brzuchu pustkę i jak podotykałam brzuch, pomasowałam i faktycznie czułam puściutki to jadłam i o dziwo małą porcyjkę. Tyle podczas choroby potrzebowałam. Heloo! Przecież krzątałam się tylko po domu to jaką ja pracę wykonywałam? Prawie leżącą i nic nie robiacą zatem gdzie miałabym niby spalić to jedzenie? Tak a propos ludzi otyłych siedzących przed telewizorem i zajadających chipsy...Też tak kiedyś robiłam...dlatego wiem o czym teraz piszę:-) Człowiek uczy sie na błędach ciągle ;-)

I dalej a propos ilości posiłków. Dwa posiłki dziennie pozwalaja rozwijać cenne przymioty ciała i umysłu. Jednak osoby wykonujace ciężką pracę lub mające niski poziom cukru we krwi lub odczuwające ochotę na słodycze potrzebuja 3 posiłków dziennie a czasami właśnie 5-ciu. Ja nie mam parcia na słodycze to jednak jadłam 4-6 razy dziennie. Oczywiście przegryzienie orzecha czy plasterka jabłka też traktowałam jako odrębny posiłek.

Progam 3-ech posiłków dziennie jest najpraktyczniejszy dla wiekszości ludzi. Jeśli wychowaliśmy się na trzech posiłkach dziennie lepiej pozostać przy takim rytmie do chwili, gdy ciało zasygnalizuje potrzebę zmiany. 
Optymalna pora pierwszego posiłku przypada na szczyt żołądka (7:00-9:00), ale oczywiście nie wcześniej niż pojawi się głód. Najlepiej aby pierwszy posiłek był ciepły. Powinien być to prosty posiłek. Może być to kleik zbożowy (nie z torebki). To po prostu długogotowane zboże czy kasza, może być owsianka, może być kleik ryżowy, ciepła zupa warzywna a nawet rosół.
Drugi posiłek przypadający w południe może być najobfitszym posiłkiem w ciągu dnia.
Ostatni trzeci posiłek powinien byc najmniejszy. Byłoby idealnie gdyby był gotowany. Powinno się go jeść przynajmniej 4 godziny po drugim posiłku, lecz przed 19:00.

Czy spożywanie przeze mnie dwóch -trzech posiłków dziennie to jest przełom, który będzie sie utrzymywał na dłużej? Oj jak ja tego pragnę! Jak ja tego pragnę!!!

No dobra. Wzloty, ehy i ekscytacja a ja tu muszę sobie mniej więcej napisać co jadłam w ciągu tygodnia. To taki mój pamiętnik żywieniowy ;-)

Śniadania to były:

1. Owsianka sama lub z np. orzechami (orzechów tylko 2-4 max.!!!)
2. Bułeczka razowa (mojego wypieku) i np. pasta jajeczna z zieleniną i cebula i majonezem (mój wyrób)
3. Rosół zmiksowany z surowym żółtkiem, zieleniną i np. bobem-kilka miseczek
4. Domowy budyń z koziego mleka plus chrupaczki z płatków owsianych domowej roboty
5.  Duszone jabłka i na to bezcukrowa beza z białek
6. Chrupaczki z owsianki i mleczko owsiankowe (po prostu przecedzona owsianka z bloga)
7. Po prostu naleśnik z samopszy
8. Czerstwy chleb z masłem
9. Rosoł z żołądkami indyczymi

A drugi posiłek to np.
1. Brokuł z marchewką i jajkiem
2. Letni bigosik z czerswtym chlebem
3. Gęsta zupa jarzynowa z mięsem
4. Placuszki z cukini
5. Biała fasola z czosnkiem i przeogromną ilością szczypiorku
6. Chłodnik z cebuli, czosnku, rzodkiwewki, koperku, szczypiorku z kefirem i do tego kasza gryczana
7. Własnorecznie przerobione suszone ziarna kukurydzy z czosnkiem i szczypiorkiem, podlane rosołkiem
8. Kalafior ze skwarkami i zieleniną

Gdy przycisnał mnie głod na wieczór to zazwyczaj był to wywar warzywny lub delikatna zupka.

To tyle w czerwcu! :-)

I tak z miesiąca na miesiąc, moje odżywianie wygląda całkowicie inaczej. Od trzech i pół roku ciagle mam zachcianki na coś innego, ciagle organizm ewaluuje, zmienia, ciągle domaga się czegoś innego a moim zadaniem jest sprostać jego oczekiwanioim, bo jak zadbam o niego on się odwdzięczy i zadba o mnie. Brak konserwantów, chemi, przeinaczego, przetworzonego jedzenia , wszystkich pszennych wyrobów spożywczych sprawia, że inaczej funkcjonujemy, nasze oczy widzą świat w inych barwach, inaczej wogóle patrzymy na ludzi, naturę; bardziej świadomie z szacunkiem do przyrody i samego siebie. Trzeba pamiętać, że zmiany powinny następować powoli zgodnie ze swoim rytmem i nie robić nic na przekór sobie.

Ciekawe co mój organizm będzie jadł za dwa lata? Może będeęskubać trawę jak krowa na łące? hi, hi...Na pewno czymś mnie zaskoczy jak zwykle a ja uwielbiam być zaskakiwana. No fajne to wszystko jest :-)



                             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz