Uczestniczyłam w Biegu Solidarności o dystansie 5 km i 200 m. Udało się! Dobiegłam! Ba! Nawet nie byłam ostatnia! :-) Przekraczam metę, zatrzymuję się, pochylam się na dół, aby złapać oddech, unoszę głowę, a tu uśmiechnięta dwukrotna mistrzyni olimpijska Renata Mauer wiesza mi medal! Łał! Udało się! Wcale mi nie chodziło o pobijanie jakiegoś swojego rekordu (mój czas przebiegnięcia trasy był 30 min i 15 sekund), tylko o zrealizowanie postanowienia. Chciałam i pobiegłam. Pierwszy raz w życiu uczestniczyłam w takim biegu :-) Jestem z siebie dumna, bo po starcie wszyscy po kolei mnie wyprzedzali, a jednak nie zniechęciło mnie to. Wygrał jakiś Ukrainiec z czasem prawdopodobnie 16 min.
Poznałam dwóch świetnych biegaczy-weterana ze stażem 20 lat startowania w zawodach i młodzika ze stażem 5 lat. Mieli świetny wynik na mecie. Obaj z pasją do biegania! Gadaliśmy i gadaliśmy, tyle się naśmiałam jak nigdy dotąd. Ten dzień był jakiś magiczny, inny. Mój medal i numer startowy wiszą w kuchni nad stołem. To mój dowód na to, że warto i trzeba realizować swoje nawet najgłupsze, najdziwniejsze postanowienia. To mój motywator na realizację dalszych postanowień, a mam w ich zanadrzu bardzo dużo! :-)
Gratuluję !
OdpowiedzUsuńSuper strona !
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuń