poniedziałek, 8 września 2014

Cel ustrzelony

Wczoraj udało się! Hura! Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, że pobiegnę w jakimś zorganizowanym biegu. Pisałam o tym w poście Od marzenia po cel i realizację No i wczoraj zrealizowałam moje postanowienie. Hura, nie zapomniałam, nie zniechęciłam się! Dodam, że ta w różowym, to ja :-)
Uczestniczyłam w Biegu Solidarności o dystansie 5 km i 200 m. Udało się! Dobiegłam! Ba! Nawet nie byłam ostatnia! :-) Przekraczam metę, zatrzymuję się, pochylam się na dół, aby złapać oddech, unoszę głowę, a tu uśmiechnięta dwukrotna mistrzyni olimpijska Renata Mauer wiesza mi medal! Łał! Udało się! Wcale mi nie chodziło o pobijanie jakiegoś swojego rekordu (mój czas przebiegnięcia trasy był 30 min i 15 sekund), tylko o zrealizowanie postanowienia. Chciałam i pobiegłam. Pierwszy raz w życiu uczestniczyłam w takim biegu :-) Jestem z siebie dumna, bo po starcie wszyscy po kolei mnie wyprzedzali, a jednak nie zniechęciło mnie to. Wygrał jakiś Ukrainiec z czasem prawdopodobnie 16 min.


Poznałam dwóch świetnych biegaczy-weterana ze stażem 20 lat startowania w zawodach i młodzika ze stażem 5 lat. Mieli świetny wynik na mecie. Obaj z pasją do biegania! Gadaliśmy i gadaliśmy, tyle się naśmiałam jak nigdy dotąd. Ten dzień był jakiś magiczny, inny. Mój medal i numer startowy wiszą w kuchni nad stołem. To mój dowód na to, że warto i trzeba realizować swoje nawet najgłupsze, najdziwniejsze postanowienia. To mój motywator na realizację dalszych postanowień, a mam w ich zanadrzu bardzo dużo! :-)

wpis 3 dni później

Nadal jestem pod wrażeniem niedzielnego biegu. To był magiczny czas, jakbym była w innym świecie. Takiego czegoś dawno nie doświadczyłam. Teraz żyję tylko tym biegiem, atmosferą, biegaczami, których poznałam. To uczestnictwo w zawodach daje mi dużo pozytywnej energii, takiego powera do działania. Niesamowite.

3 komentarze: