poniedziałek, 15 grudnia 2014

Podniebny lot, z czym? Z...własnym prowiantem :-)


Do Paryża wyleciałam wieczorem. Mój pobyt opiewał na dwa i pół dnia. Zabrałam tylko torbę podręczną, ale zamiast kosmetyków, ciuchów, co wzięłam? Hm, oczywiście, że....moje zdrowotne rarytasy :-). W pojemniczek zapakowałam sobie sałatkę  z makaronu żytnio-razowego, brokuła, czosnku i jajka. Zjadłam sobie ją czekając na lot jako kolację. Do Paryża zabrałam brukselkę (już obraną, aby nie tracić na tę czynność czasu w Paryżu), pora, ugotowanego buraka, obrane i już uprażone orzechy włoskie i laskowe, kaszę jaglaną i gryczaną, ugotowaną marchewkę, gruszkę, mój chleb no i oczywiście czosnkek! Właściciela apartamentu, w którym miałam mieszkać, poprosiłam jedynie o kupienie mi jajek i masła. Czyli miałam jedzenie na całe dwa i pół dnia, bez tracenia czasu na chodzenie po sklepach :-)


Do Paryża dotarłam o północy. Rano spokojnie wstałam, przeciagnęłam się i przygotowałam sobie jedzenie na dwa dni:

-wstawiłam kaszę jaglaną i gryczaną razem: na dole garnka była jaglana, na górze gryczana czas gotowania ok 10 min
-na drugim palniku- do wrzątku wrzuciłam brukselkę- czas gotowania 10min
-na patelni podusiłam pora na masełku
-na czwartm palniku usmażyłam jajka

Zatem wszystko zajęło mi ok 15 min. W międzyczasie pokroiłam chleb i posmarowałąm masłem.

Jedzenie zapakowałam w pojemnniczki i tak wyposażona spacerowałam sobie cały dzień :-)

Ktoś sobie pomyśli o mnie, o jej jest w Paryżu i nie zje nawet croissant-a  z czekoladą, nie wypije na śniadanie czekolady na gorąco..itd? Dleczego ona odmawia sobie przyjemności i wiezie to jedzenie z sobą? Hm.....po prostu rezygnuję z czegoś "dobrego" na rzecz lepszego, zdrowszego. A co to znaczy to niby dobre? Bo ja wiem teraz z czym wiąże sie ta niewinna czekolada, czy niewinny rogalik, czy bagietka i serek pleśniowy. Mieszkałam kilka lat w Paryżu i delektowałam się lekkimi jogurcikami na śniadanie, deserkami, rogalikami...itd i co? Jadłam mniej, a byłam spuchnięta. Nawet nie kojarzyłam np. bóli głowy, trudności z zaśnięciem, ogromnym cellulitem właśnie z taką niewinną, chrupiącą bagietką. Zatem teraz mówię "Nie, dziękuję":-). Mój organizm, mój wybór :-)! Nasze zdrowie leży tylko i wyłacznie w naszych rękach. 


Poza tym przygotowanie śniadania oraz jedzenia na dwa dni zajęło mi ok 15 min. To chyba niewiele. Samo pójście do sklepu i czytanie etykietek zajęłoby mi więcej czasu, albo chodzenie po knajpkach i patrzenie i analizowanie tego ile, co kosztuje. 

Zatem z moim ekwipunkiem ruszyłam na spacer po uliczkach Paryża, przycupując sobie gdzie-niegdzie na moje jedzonko.

                                        "Nasze zdrowie leży tylko i wyłacznie w naszych rękach" 

                                                            "Jak sobie pościelesz tak się wyśpisz"

4 komentarze:

  1. no za czosnek to współpasażerowie na pewno byli wdzięczni :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hi, hi :-) A ile miejsca wolnego miałam wokół siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny post. Ja też popieram i gorąco nakłaniam do zdrowego jedzenia :)

    OdpowiedzUsuń