piątek, 17 listopada 2017

Menu listopad-dużo zdjęć i przepisów

Oto moje menu z początku listopada. Jest tutaj dużo zdjęć potraw, przepisy (m.in boskie puree, propozycje na dziecięce urodziny, ciepłe lody, knedle bez pszenicy, budyń z żółtka bez mleka....), informacji dlaczego np. nie mam zaparć i co je wywołuje, dlaczego moje dzieci nie chorują, dlaczego powinnyśmy brać przykład z dzieci z tego jak jedzą.... Słowem przez 10 dni opisuję dokładnie moją codzienność. Dodam, że nie piję mleka krowiego, nie jem cukru i nie używam białych mąk.

Oczywiście nie sugeruj się ilością na zdjęciach, bo przecież nie będę robiła zdjęć np. trzech misek zjedzonych na raz. A czasami coś dołożę, odłożę...Wstawiam zdjęcia, abyś się inspirowała tym, że można zjeść bez syfu, domowo, bez tych wszystkich wyrobów sklepowych i bułek, chleba, wędlin wypełnionych sztucznością. Chcę Ci po prostu pokazać, że w prosty sposób można i da się i że to nie jest wcale skomplikowane, drogie i jakieś nie wiadomo z kosmosu. Po prostu.

Poniedziałek
1.Ziemniaki w mundurkach z masłem 2. Śniadanie dzieci 3. Fasolka szparagowa z kluseczkami 4. Herbata ziołowa 5. Zupa dyniowa 6. Budyń z daktyli i zółtka 7. Pomidorówka

ŚNIADANIE
Ostatnio zajadałam się makiem a dzisiaj przyszedł czas na sezam. No jakoś nie chce mi się jajek od jakiś dwóch tygodni. Ale tak sobie myślę, że to chyba naturalne. Wszystko zapisane jest w przyrodzie. W okresie jesienno-zimowym kury mniej znoszą jajka. Więc to chyba naturalne, że i mój organizm nie chce aż tak dużo jajek teraz. I tak analizując przyrodę: Zimą kury znoszą mało jajek bo nie ma trawy do skubania, dzień jest krótszy...Oczywiście kury w klatkach w halach znoszą gigantyczne ilości non stop. Ale ja mówię o kurach chowanych tak normalnie po "ludzku". Zobaczcie, że zajadamy się jajkami na Wielkanoc. Wtedy kury zaczynają znosić więcej jajek. Wszystko się budzi do życia. Oczywiście nie znaczy, żeby jajek nie jeść teraz jeśli jest takie zapotrzebowanie. Ja tylko próbuję wytłumaczyć pewne zależności człowiek-przyroda co nie ukrywam mnie fascynuje.

Wracając do śniadania. Sezam zrobiłam w nietypowej formie -na ostro/słodko. Na patelni na masełku klarowanym poddusiłam szalotkę ze szczypiorku, czosnek, szczyptę soli, dorzuciłam natkę zielonej pietruszki, podprażony sezam, wszystko lekko poddusiłam, zalałam wrzątkiem, wrzuciłam pokrojone ziemniaki bez obierania ze skórką ale dokładnie umyte i tak gotowałam zupkę ok 30 min, dodałam szczyptę imbiru, pieprzu i doprawiłam solą, skropiłam cytryną, dodałam posiekaną zieloną pietruszkę, dolałam wrzątku bo było za gęste, dodałam dużo masła, trochę miodu i znowu doprawiłam imbirem. Aaa i jeszcze podlałam olejem z lnianki jak zupka była już w miseczce. Zdrowy tłuszczyk. Mniam! I tak oto powstała mi cieplutka sezamowa zupka. Wyszło całkiem dobre, szalenie odżywcze, dodające energii.

Dzieciom ugotowane ziemniaki w mundurkach podsmażyłam na smalcu gęsim robiąc jakby frytki. Zajadały też same ziemniaczki z masełkiem. Ziemniaki na śniadanie? A dlaczego by nie? Wyrzućmy z głowy nasze przyzwyczajenie, że na śniadanie musi być tylko chleb. Mojej zupki nie chciały. To nie. Każdy ma wybór.

OBIAD
No pierwszy rok w którym nie telepie mnie z zimna od pomidorówki. Organizm ładnie jest już energetycznie wyregulowany. To co zjadłam trudno nazwać pomidorówką. Po prostu sosik na ostro. Moje przetwory pomidorowe ze słoika poddusiłam z tymiankiem, kurkumą, podlałam wywarkiem z marchewki (miałam zawekowany w słoiku), dodałam troszkę masełka, dużo czosnku, ziele angielskie, liść laurowy, chili, cayenne, imbiru, trochę bazylii, dodałam kminku, oliwy z oliwek i pieprzu czarnego i już.

Wypiłam miseczkę. Odczekałam chwilkę i zaczęłam przygotowywać drugie danie. W międzyczasie sosik w brzuszku spokojnie mi się trawił.

Na drugie danie sprawiłam sobie żółtą fasolkę szparagową z czosnkiem, kurkumą, zieloną pietruszką, pieprzem, imbirem i sporą ilością masła-ok 1/3 kostki. Tylko mnie nie zabij. Ja tak lubię! Milion razy powtarzam-zdrowy tłuszcz nie tuczy. Ale jak daję tyle tłuszczu to koniecznie dodaję dużo imbiru. Imbir pomaga strawić ładnie tłuszcz. I skrapiam też cytryną bo inaczej może zamulić.

Do fasolki dorzuciłam kluseczki kładzione z mąki żytniej, jajka i wody. Ciasto wymieszane, wrzucone na wrzątek, gotowane 3 min i już.

Po trzech godzinach wypiłam herbatkę ziołową z tymianku, cynamonu, lukrecji, anyżu i imbiru

KOLACJA
Zupka z pora, marchewki i dyni. Po prostu startą marchewkę, pokrojoną dynię i pokrojony por poddusiłam na masełku klarowanym z czosnkiem, ziołami i przyprawami, podlałam wrzątkiem i gotowałam ok 20 min. Zupkę robiłam kilka dni temu. Zawekowałam więc wystarczyło tylko podgrzać.

A dzieci zjadły cieplutki budyń z żółtka, mąki ziemniaczanej, daktyli, kurkumy, imbiru. Zagotowałam szklankę wody ze szczyptą kurkumy z daktylami i szczyptą imbiru i soli a w osobnej szklaneczce wymieszałam wodę (1/3 szklanki) z łyżką mąki ziemniaczanej i wrzuciłam na wrzątek. Mieszając gotowałam 2-3 min. Jak lekko przestygło, wrzuciłam surowe żółtko i wymieszałam. Danie bardzo lekkie dla brzuszka. Na kolację w sam raz.

Jak ładnie kolorystycznie i smakowo się to ułożyło. Śniadanie na biało szaro, w smaku gorzkawe, nasiona rano najlepiej się trawią, potem przyszedł czas na kwaśne od pomidora a na kolację słodka pomarańczowa zupa. Słodycz wydobyłam z marchewki, dyni. Na kolację dobrze jeść właśnie " słodkawe" zupy. Śledziona to lubi. Na kolację nie serwujemy nic kwaśnego, surowego i zimnego. Zapamiętaj.


Wtorek
1. Zupa makowa na śniadanie 2. Sam wywar z maku i owsianki 3. zupa z głowy karpia 4. Notatki-dobra organizacja to połowa sukcesu 5. Gorąca czekolada z bakaliami i suszonymi owocami


Jest wieczór. Dzieci śpią. Gotuję herbatki na jutro rano, inną dla córeczki a inną dla synka. Mają rozbieżne gusta a ja próbuję im sprostać. Gotują też mi się ziemniaczki bo uwielbiam je na drugi dzień podsmażyć i zjeść. Takie jednodniowe lepiej mi smakują. Oczywiście tworzę też plan działania na jutro. Wszystko zawsze wieczorem zapisuję, inaczej się pogubię i stracę dużo czasu. Dobra ORGANIZACJA to połowa SUKCESU.

ŚNIADANIE:
Pobudka o 5:30 i zaczynam przygotowywać jedzonko.
Zupa makowa. Mak dorzuciłam do mojej owsianki z bloga,( patrz przepis http://wytrwala.blogspot.com/…/hit-nr-1-owsianka-wg-5-ciu-p… ), którą gotowałam z ziarnami pszenicy wcześniej namoczonymi przez całą noc (wczoraj wieczorem zalałam wodą po prostu). Hm…KOCHAM zupy makowe! Dzieci nie zjadły zupy makowej lecz samą owsiankę z ziarnami. I do tego mają jeszcze kawkę zbożową gotowaną z przyprawami korzennymi i miodem. Wszyscy wokół chorują tylko nie one. Sekret tkwi w tych przyprawach i ziołach, ciepłych energetycznych posiłkach a nie soczkach o tej porze roku. 
A wiesz, ze mak ma 100 razy wapnia niż mleko i cudownie wpływa na perlastyke jelit? Ludzie, którzy maja problem z wypróżnianiem powinni bezwzględnie jeść od czasu do czasu mak, najlepiej właśnie w takiej formie jak ja. I nie mów, że to trucizna bo ciasto makowe i bułki makowe drożdżowe zajadasz tak? I to z tych bułek drożdżowych powinieneś zrezygnować a nie z ciepłej zupy makowej! To te sklepowe wyroby są nafaszerowane chemią, konserwantami, spulchniaczami i z tego powinieneś absolutnie zrezygnować, to tam jest trucizna a nie mak! Ludzie! Oczywiście maku jesz zaledwie kilka łyżek. Wszystko co za dużo, to niezdrowo. Cały sekret tkwi w ilości i sposobie przygotowywania.

Rano zazwyczaj moje śniadania są pitne, bo ja rano lubię dużo pić. Zatem najpierw zupka makowa a potem wypiłam kilka miseczek samego wywaru z zupy makowej. Po prostu przecedziłam zupkę przez sitko, przecierając łyżką i powstał mi sam wywarek PYCHA!!!! Boże, jakie to dobre. Posłodziłam miodem.

ŚNIADANIE II: 11:00
Gorąca czekolada (czyli kakao ugotowane na wodzie z przyprawami korzennymi) zmiksowana z masłem. Oj dużo masła ale już wiesz, że ja tłuszczolubna jestem :-) Chciało mi się do tego coś pochrupać więc wrzuciłam połamaną suszoną gruszke, suszoną morelę i kilka pistacji oraz orzechy włoskie. Ty lubisz czekoladę z bakaliami? Ja też. Tyle, ze ja robię ją w ciepłej formie i bez konserwantów. Wszystko można zastąpić zdrowym jedzonkiem. Wystarczy rozruszyć wyobraźnie a ona się uruchomi jak po prostu zaczniesz gotować.

OBIAD
Oj już był później bo to drugie śniadanie trzymało: tłuszczyk, kakao i sycące orzechy robią swoje a suszone owoce są kaloryczne. Zatem obiad zjadłam ok 15:30. Zaserwowalam sobie tłuściutką zupę rybna z karpia wraz z odrobina karpika. Dorzuciłam jeszcze trochę marchewki z wczorajszej zupy porowo-dyniowo-marchewkowej. Kilka miseczek było moich! Regenerujące, z duża ilością naturalnego kolagenu, sycące, bo tłuszcz jest kaloryczny i długo trzyma sytość. I o to chodzi. Masz się najeść a nie co chwilę podjadać i chodzić głodnym.

KOLACJA
Obiad trzymał mnie długo więc kolacji już nie jadłam. Głodna nie byłam. Wypiłam tylko herbatkę ziołową.


Środa
1. Sniadanie dzieci: szaruchy i ziemniaki 2. Puree ziemniaczane 3. Kluski szaruchy 4. Jabłka i aronia 4. Omlet z miodem

1. Tak tuczy mnie naturalny tłuszcz :-) 2. Wywar zobierków ziemniaka 3. Sok z surowego ziemniaka 4. Zupa dyniowa na rosole z karpia


Piszę też, dlaczego powinnyśmy brać przykład z dzieci (przy okazji opisywania obiadu)

Jest 22:00. Zapaliłam świeczuszkę, włączyłam Eltona Johna, jestem w kuchni i piszę do Ciebie o moim dzisiejszym menu. Z tyłu za mną robi się kompocik z suszonej gruszki na jutro-przez noc cudownie przesiąknie gruszką. Taki kompot z suszonej gruszki i w ogóle z suszonych owoców taki wigilijny z dodatkiem przypraw korzennych jest bardzo dobry na trawienie. Nie bez powodu serwuje się go podczas wieczerzy wigilijnej zatem serwujcie go już teraz bo to już moment na kompoty z suszonych owoców. Nie czekajcie do Wigilii. Za mną robi się jeszcze herbatka ziołowa na jutro z tymianku, lukrecji, cynamonu, anyżu i imbiru. Córeczka ją uwielbia a synkowi robi się herbatka z czarnego bzu. Spróbował i bardzo mu zasmakowała. W piekarniku wekuje mi się woda po dzisiejszych ziemniaczanych kluseczkach-szaruchach. Będę miała na czarną godzinę zupkę marzenie. Dodam do niej podduszoną cebulke lub szczypiorek i dużo pieprzu czarnego i już. Lubie czasami właśnie te wody po kluseczkach. A rano o 5:00 trzepałam majonez bo moje dzieci powiedziłay, że mają ochotę na jajeczko z majonezem. Jak najwięcej robię rzeczy rano.

No dobrze. A co dzisiaj gościło na moim stole? Dzisiaj prościej być nie mogło ale za to jak smakowicie!

ŚNIADANIE
Śniadanie zjadłam dopiero o 10:00. Wcześniej nic mi się nie chciało ale piłam na potęgę. Najpier wypiłam herbatkę/kompot z suszonej gruszki, kwiatu mniszka i imbiru. Potem herbtkę ziołową z tymianku, lukrecji, cynamonu, anyżu, imbiru a potem kawę zbożową a potem wodę po gotowanych wczorajszych ziemniakach. Herbatki nastawiłam sobie wiczorem dnia poprzedniego.

A o 10:00 zaserwowałam sobie słodkiego omleta. Na patelnię z rozgrzanym masełkiem klarowanym, odrobiną wrzątku i miodem wylałam ubite jajka wraz z odrobiną mąki ziemniaczanej. Smażyłam tylko do lekkiego ścięcia omleta. Hm…ale to było słociutkie i pyszne.Oczywiście jak jest tłuszcz i miód to tez jest imbir, który pomaga strawić tłuszcz i koniecznie sok z cytryny bo inaczej może zamulić i mogą pojawić się mdłości od zbyt intensywnego smaku słodkiego z masła i żółtka i w ogóle od samego tłuszczu. Zatem tam gdzie tłuszcz zawsze idzie imbir i cytryna. KONIECZNIE!

OBIAD 13:30
Wczoraj wieczorem ugotowałam sobie ziemniaki. Zrobiłam to specjalnie. Czasami lubię zjeść ziemniaki na drugi dzień i je podsmażyć na patelni. I dzisiaj właśnie były puree ziemniaczane ze smalcem gęsim, imbirem, kurkumą, pieprzem czarnym. Rety użyłam do mojej porcji chyba z 1/3 słoika smalcu a tam gdzie smalczyk i tłusciutko to koenicznie dodaje imbir i cytrynę. Ziemniaków zjadłam cały gar. Pycha! I błagam. Nie każcie mi do tego jeść surówki i mięsa. Chiało mi sie tylko ziemniaków i już. Wszystko sie ładnie trawi i układa i tak ma być! Mamy bezsensownie wbite do głowy, że na talerzu musi byc urozmaicenie, że ma być ziemniak, mięso i 5 rodzai surówek. Bzdura! Owszem urozmaicenie ma być w ciagu dnia ale nie w jednym posiłku. Przecież taka mieszanka rózności na raz nie może być w całości strawiona a niestrawione jedzenie zalega i robi się kompost, wydzielają się toksyny. Ty po obiedzie zamiast tryskać energią, jesteś ospała i osłabiona, bolą kości, stawy i kregosłup i głowa. To wszytsko toksyny z zalegającego, niestrawionego jedzenia. Zobacz, ze dzieci często na obiad zjedzą tylko ziemniaki albo tylko mięso. I zamiast krzyczeć na nie, że zjadły tylko to, powinnaś BRAĆ Z NICH PRZYKŁAD. Zobacz, dziecko zje ziemniaka i od razu idzie biegać, bo mu się to wszystko ładnie trawi i ma od razu powera. I tak powinno być po jedzeniu. Nie krzywdż dziecka od dzieciństwa i nie wciskaj mu jedzenia na siłę albo Broń Boże ciasteczka, soczku bo zjadł tylko ziemniaka i musi przecież czymś dojeść. W ten sposób dziecko odwdzięczy Ci się w przyszłosci własnym bólem kregosłupa, kości, stawów, otyłością. Tego chesz dla swojego dziecka? Tak się o nie troszczysz na przyszłość? Przestań mu wpychać jedzenie na siłę a o sztucznościach i słodyczach nie wspomnę.

Dzieciom zrobiłam dodatkowo szaruchy. W zasadzie tylko poskubały. To nic. Zjadły bardzo dużo na śniadanie więc nie były głodne. Zjedzą więcej na kolację a jak nie to znając życie, rzucą się na śniadanie.

Czin kielonek! Kielonek? Czego?. Soku z surowego ziemniaka. Strałam 4 ziemniaki na szaruchy, odcisnęłam wodę, wypiłam a pozostała skrobię wrzuciłam z powrotem do ziemniaków. Wypiłam przed obiadem. Probiotyczne bakterie przybywajcie i płaski brzuszek przywracajcie!

Po 3,5 godzinach zjadłam aronię wraz z sokiem i odrobikę jabłka. Jabłko pokroiłam na cieniutkie plasterki i posypałam imbirem, aronie rowież. Aronia jest zrobiona bez grama cukru, tylko aronia i nic więcej i co? I trzyma już 3-ci rok. Zazwyczaj jem duszone jabłko ale dzisiaj strasznie mi się chiało zjeść kilka plasterków surowego. Wkładam plasterek jabłka do ust, wysysam sok apotem dopiero jem miąż. Tak jest lepiej na trawienie.

KOLACJA
Wczorajsza zupa rybna ale już bez ryby-sam wywarek. Wrzuciłam trochę dyni z wczorajszej zupy porwo dyniowej.

22:00 
Dopada mnie głód. Piję znowu zupke rybną zmiksowaną z marchewką i polaną dodatkowo odrobina oliwą z oliwek.


Czwartek
1. Ubijam majonez 2. Prażone orzechy 3. Dynia z czerstwym chlebem 4. Wywarz pora i marchewki

1. Dzieci same robią sałatkę owocową 2. W ramach odpoczynku córeczka podkrada mi marchwkę 3. Dzieci jedzą słonecznik i orzechy 4. Córeczka je pieczone kasztany 5. Śniadanko: omlet, pasta jajeczna...6. Własnoręcznie zrobiona sałatka owocowa smakuje najlepiej
Z rana wypiłam kilka filiżanek kawy zbożowej z przyprawami korzennymi. Ugotowałam ją na kompocie z gruszek, który zrobiłam wczoraj jak dzieci spały. W ten sposób miałam prawdziwie naturalnie słodką kawę. 
Kawkę piję o 7:00 i spoglądam na moje dzieciaczki jak jedzą śniadanko swoje. Miały omleta i pastę jajeczną ze szczypiorkiem i własnym majonezem, który zrobiłam wczoraj rano. Ubiłam małą ilość bo nie lubię niczego jeść na siłę. Szczypiorek podsmażyłam na patelni dzięki czemu staĺ się słodki w smaku. Spróbuj tak zrobić ☺. Wrzuciłam do ciepłego jajeczka ugotowanego na twardo, przyprawiłam pieprzem ziołowym, solą, cytryną, kurkumą, imbirem. Córeczka rzuciła się na pastę jajeczną a synek na omleta. Dla każdego coś miłego :-)

Ja swoje śniadanie rozpoczęłam o 10:00. Uprażyłam na patelni orzechy: włoskie i pistacje oraz słonecznik. Dorzuciłam gruszkę z kompotu ale ją wyciągnęłam. Chciałam nasycić się samymi orzechami. Dorzuciłam jeszcze garstkę słonecznika, przyprawiłam chili, imbirem, solą, kurkumą i skropiłam cytryną. Cytrynę sobie też wyssałam- rano mam ochotę na kwaśne. A czasami nawet kawę zbożową skrapiam cytryną.

I to mi wystarczyło do obiadu. Orzechy i słonecznik sycą.

OBIAD
Dynia z czosnkiem polana suto olejem rydzowym. I znowu ta sama śpiewka. Jak dużo tłuszczu to dużo też imbiru i soku z cytryny. I do tego czerstwy chleb żytnio-razowy, ktory dusił mi się tazem z dynią. Czerstwe kromki chleba mam zapakowane w papierowe torby od dwóch miesięcy.

Dynię dzisiaj rano wstawiłam do piekarnika więc na obiad wystarczyło tylko podgrzać na patelni. Ale zjadłam nie ukrywam za dużo. Po prostu się przejadłam-niedobrze! Trudno. Czasami tak jest. Najważniejsze, aby wyciagać nowe lekcje na przyszłość. Na kolację zjadłam ciupinkę.

KOLACJA
Dusiłam marchewkę i pora w wièkszrj ilości wody. Przecedziłam przez sitko, aby uzyskać typko wywar. Ten wywarek posłodziłam miodem. Wypiłam dwie szklanki.

Córeczka dzisiaj jadła pieczone kasztany.
Dzieci zrobiły sałatkę z gruszki i jabłla. W kwestii warzyw i owoców daję im wolną rękę. Chodzimy do warzywniaka a one kupują to, co im się żywnie pooba. One maja odnajdywać w jedzeniu radość, przyjemności. Synek lubi komponować wszelakie sałatki.

Piątek
1. Duszony por ze szczypiorkiem i jabłkiem 2. Pierogi z kapustą i marchewka z porem 4.Makakron kukurydziany5. Podduszona kapusta pekińska z kukurydzą 6. Woda po ugotowanym makaronie-przyda się na czarną godzinę
Piszę też trochę o zaparciach i dlaczego nie mam w ogóle z tym problemu i piszę co wywołuje zaparcia.

PORANEK
Dzień zaczęłam od kilka kubeczków kawy żbozowej Anatol z przyprawami korzennymi: cyanamonem, gałką muszkatałową, szczypta soli. Popijałam i patrzyłam jak moje szkraby zajadają śniadanie. A na śniadanie oprócz innych rzezczy były m.in. pieczone jabłka. Po prostu rano o 6:00 wstawiłam jabłka w całości do piekarnika na 200 C na ok 60 min i już. Tylko pod koniec posypałam szczyptą kurkumy, duzą ilością cynamonu i trochę imbirem Naczynie do zapiekania posmarowałam troszkę masłem klarowanym. I już! Wiesz jakie to słodkie i ZERO roboty. No jak mi powiesz, że to pracochłonne jest to ja już nie wiem-chyba spadnę z krzesełka.

Córcia zjada też skórę! I dobrze. Dużo błonnika w niej. Ja NIE MAM ZAPARĆ, moja rodzina również i nie znamy tego słowa. Dlaczego? Bo jabłka zjadam z pestkami, całym ogryzkiem, jem mak, pełnoziarniste zboża, orzechy, pestki dyni, słonecznika, siemię lniane. Oczywiście nie dużo nasion i orzechów i owoców, bo duża ilość osłabi pracę jelit i odpowiednio to wszystko przygotowuję. Lepiej mniej a częściej. Poza tym jem sporo warzyw i pije herbaty ziołowe.

A co WYWOŁUJE ZAPARCIA? Proszek do pieczenia, alkohol, herbata czarna, pieczywo drożdżowe (bułki, chleb) oraz wszystkie rafinowane ‘białe” produkty-wszystkie pokarmy z białej mąki (makarony, ciastka...), biały cukier (wszystkie słodycze, deserki...) i biały ryż oraz siedzący tryb życia i brak tlenu, przejadanie się, leki.

ŚNIADANIE
Oj zaczęłam późno bo w środę objadłam się dynią tak, że trzymała mnie do rana. Objadłam się? 
Słabo powiedziane. Przeżarłam się! Mea coulpa! Mea coulpa! No trudno. No ale nie mogę się dziwić temu, że rano zamiast fruwać jak motylek, kroczyłam jak hipopotam. No może niezupełnie ale jednak czułam lekką ociężałość. Biedny organizm nie dał rady wszystkiego strawić i się męczy i potrezbuje teraz dużo energi, którą wysysa ze mnie za niby z kąd, z kogo? Zatem jeszcze raz powtórzę: TRAWIENIE jest NAJWAŻNIEJSZE- czyli Twoje jelita.

Zatem o 12:00 zaserwowałam sobie tylko ciepłą sałatkę kapusty pekińskiej, sczypiorku, oleju rydzowego, kurkumy, imbiru, soli, cytryny. Warzywa por i szcypiorek poddusiłam lekko na patelni. Sałatka była ciepła na pół chrupka.

OBIAD
0 15:00 zjadłam duszonego pora z duszonym szczypiorkiem i na koniec dałam starte kwaśne jabłko „szara reneta”. Wszytsko polałam moim majonezem, który robiłam wczoraj, dodałam też musztardy, pieprzu, soli, soku cytryny, szczyptę kurkumy. Mniam! Pyszne to było. I sporo tego zjadłam.
Często mówię, aby nie łączyć owoców z warzywami ale kwaśne jabłko można połączyć z porem lub selerem. Jednak osoby ze słabym układem pokarmowym powinny je zjeść przed warzywami lub po warzywach. Jeśli serwujesz sałatkę z dodatkiem jabłka to już nie łącz z mięsem. Zjedz taką sałatkę osobno bez niczego jako np. drugie śniadanie.

KOLACJA
Odrobina uduszonej marchewki z kapustą pekińską i majonezem. Podkradłam sałatkę dzieciom, hi, hi.

Słowem. Organizm po wczorajszym obżarstwie dzisiaj potrzebowałam spokoju i detoksu.

Sobota
1, Ciepłe lody 2. Mak 3. Kawa zbozowa z masłem i gałką muszkatałową  4.Placuszki 5. Sałatka ns ciepło z kukurydzą i kapista pekińską 4. Robię bezy/ciepłe lody n maku

Zaczynam od zdjęcia deseru jak to moje dzieci mówią „ciepłych lodów”. Dzieci zjadły na śniadanie. Można zrobić w ten sposób gorącą czekoladę z bitą smietaną bez śmietany, albo ciepłe owoce z bitą śmietana bez śmietany. Takie proste czary mary, hokus, pokus mojego wymysłu :-) Ale, ale….nie od razu Ci napiszę jak je zrobiłam abyś doczytała post do końca bo w ten sposób mam dziką nadzieję, że jakaś potrawka Ciebie zainspiruje i być może przyjdzie Ciebie ochota, aby ją zrobić? I napisze troszkę co uważam na temat postów.

ŚNIADANIE 
Jak zwykle ostatnio poranek zaczęłam od kawki zbożowej Anatol. Tym razem ugotowałam ją z laską wanilii, z gałką maukszatałową i szczyptą soli.

Póżniej o 10:00 zjadłam po prostu ugotowany mak z cynamonem i już a potem same pianki („ciepłe lody”).

Kawę zbożową popijałam sobie przez cały dzień raz ze zmikoswanym masłem raz bez. Kawa zbożowa z masłem fajnie przy okazji syci. Zawsze sobie miiksuje, aby tłuszcz ładnie mi się rozprowadził, tworząc przy okazji piankę.Tak więc dopada Ciebie ochota na cos słodkiego, to wypij sobie taką kawkę właśnie z masłem. Ewentualnie dosłodź miodem i zobaczysz, że głód na ciasteczko minie bo już będziesz nieźle nasycona, wzmocniona i podkręcona i cudownie rozgrzana.

OBIAD 13:30
Kilka najpierw dzień wcześniej namoczonych a póżniej podprażonych orzechów włoskich i sałatka na ciepło z kapusty pekińskiej i kukurydzy plus duuużżo majonezu, troszkę musztardy, imbir, pieprz czarny, sól, cytryna, kurkuma. Majonezu poszło ok 1/3 słoika. Majonez to mój wyrób i musztarda też. Musztarda to po prostu kilka dni wcześniej namoczone ziarna gorczycy z wodą i octem jabłkowym lub cytryną, miksowanko, doprawienie i jeszcze raz podlanie wodą, wstawienie do lodówki i już. Robota cepa. Kukurydzę i kapustkę poddusiłam na tłuszczu z przyprawami a potem na koniec dałam mój majonezik.

Tak naprawdę nie miałam majonezu takiego mojego prawdziwego bo wszystko wyjadłam. Ale miałam ochotę na niego ale zarazem na tłuszcz gęsi. Zatem warzywka podusiłam na przeogromnje ilości smalcu gęsiego (właśnie ok 1/3 słoika) a potem do sałatki wrzuciłam surowe żółtko , skropołam suto cytryną i w ten powstał mini majonez. Jak zwykle tam gdzie duzo tłusczczu, ląduje tez dużo imbiru i dużo soku z cytryny. Imbir ułatwai trawienie tłuszczu a sok z cytryny spowoduje, że Ciebie nie zamuli.

Myslisz sobie jak można się najeść taką sałatką? Po pierwsze orzechy sycą (zjadłam 3 szt.) i majonez też. Gdybym zjadła samą sałatkę light to od razu po godzinie byłabym głodna a tak z dodatkiem tłuszczu trzymała sytość. Zdrowe tłuszcze są zdrowe i nie powinnysmy ich unikać jeśli czujemy zapotrzebowanie na nie. No i sałatka to nie mała miseczka tylko cała micha :-)

Pewnie sobie myślisz, że ja na wegetarianizm przeszłam. Otóż nie. Taki okres teraz ale już czuję powoli zwiekszona ochotę na mięsko. Aczkolwiek widzę, że mój organizm coraz mniej potrzebuje mięsa i rosołów . Może urządza sobie post? A może to fakt, że zamiast w każdy weekend latać po dworze siedze w domu, bo maluję pokoje a idzie mi to niezmiernie wolno, ale do przodu :-) więc ok. Na dworze tracę więcej ciepła i energii więc pożywioenie jest też inne. Zobacz inaczej odżywia się drwal pracujący w zimie w lesie a inaczej Pani kosmetyczka pracujaca w ciepłym pomieszczeniu. Ale nie trzeba iśc do dietetyka, aby ustalił dietę bo organizm sam Ci powie: daj mi więcej mięsa, daj mi więcej orzechów, daj mi więcej kaszy….Słuchaj się własnego organizmu przede wszystkim. Ale kiedy będzie Ci madrze podpowiadał? No wtedy, kiedy zrezygnujesz ze sklepowego jedzenia, bułek, chlebów dmuchańców, ciast, drożdżówek, makaronów pszennych-przede wszystkim a zastąpisz to domowym ciepłym jedzeniem i odkryjesz się na nowe smaki i ciagle będziesz próbował co róz nowych dań (najlepie jmoich :-))

A co myślę o POSTACH? Nie chcę się tutaj jakoś specjalnie wypowiadać ale uważam, że jeśli nie masz ochoty jeść przez jakiś czas nie jedz. Jeśli buźka uśmiecha Ci się tylko do warzyw to jedz je przez cały dzień. A jeśli masz zapotrzebowanie na mięso, jajka-jedz!!! Nie możesz się głodzić wtedy, kiedy jajecznica śni Ci się po nocach. Moim zdaniem można sobie wtedy wyrządzić dużą krzywdę. Bo nie będziesz jadł przez trzy dni, to potem rzucisz się na jedzenie i zjesz 5 razy więcej i pewnie niejedna z Was zaznała efektu jojo po takim poście. Poza tym jeśli jeszcze nie wiesz co to znaczy „madre gotowanie” to po tym detoksie rzucisz się może i na ciasteczko, batonika, zjesz drożdżówkę i popijaesz sokiem pomarańczowym (potwornie zły zestaw) albo zimną wodą. I jaki będzie efekt Twojego postu? ZEROWY i jeszcze bardziej wycieńczysz i tak już wycieńczony organizm. Przykład Dominiki Gwitt-schudła 50 kg a teraz przybrała dwa razy więcej i na pewno taka otyłość nie jest odznaką zdrowia.

Najpierw zacznij dobrze, madrze gotować (najlepiej ze mną), bez syfu, zamulaczy, sezonowo, …itd., wzmacniaj organizm zupami, rosołami a potem organizm sam Tobą pokieruje. Zobaczysz. Wtedy wystarczy się wsłuchiwać w jego potrzeby i będzie naprawdę dobrze. Przede wszystkim jedz ciepłe posiłki. One uregulują Twój rozregulowany metabolizm i przyswajalność. To tak po krótce. Ale to wszystko oczywiście moje zdanie i każdy ma swój pogląd na cała sprawę.

Dobra. A teraz „CIEPŁE LODY” jego różne warjacje i kombinacje.

Ubijasz białka na sztwyno i kładziesz je na wrzątek na ok 30 sekund. Ja te lody/bezy gotowałam na musie daktylowym ale możesz sobie je połozyć w osobnym garnku na wrzątek gotować 1-2 min. a potem położyć do salalterki.

Możesz tak zrobić gorącą czekolaę z mojego bloga http://wytrwala.blogspot.com/…/hit-nr-11-goracego-kakao-na-… i na to właśnie położyć te lody, polać miodem i będziesz mieć lekką czekladę z bita śmietana ale bez śmietany :-) Ugotowane kakao zmiksuj z masłem, to deser bęzie bardziej sycący i maslany :-) Mówię Ci. PYCHA!

Możesz ugotować bydyń z żółtka, o którym wcześniej w postach wspominałam i wstawiałam przepis i na to właśnie te ciepłe lody i możesz polać miodem.

Możesz gotować mak (patrz zdjęcie) i na to połozyć ubite białka i polac miodem. Super deser a nawet śniadanie.

Możesz udusić gruszę z cynamonem i imbirem i nałożyc te lody.

I to wszystko zajadasz ciepłe! I o to chodzi. I nie jest ciężkie, nie zamula, nie tuczy….

KOLACJA 18:00
Ugotowałam zupę rybną ale nie chciało mi się zupy tylko właśnie warzyw i ryby. Zatem powyciągałam marchewke i pora (bo zupa była porowo-marchwewkowa) i wyciągnęłam rybe, polałam masłem i już.

Dziwi mnie fakt, że nie chce mi się zup, rosołów ale w ciągu dnia popijam dobrze zrobiona energetyczna i rozgrzewającą kawę zbożową i ona już mi zastępuje jakby zupę a poza tym chce mi sie coś zjeść bardziej w konsystencji stałej. No taka faza. Wsłuchuję się w swój organizm i najlepiej na tym wychodzę. Po prostu podążam za moim organizmem i tyle. Większej filozofii tu nie ma.


Niedziela
1.Duszone jabłko na ostro 2  Śniadanie: uprazony sezam, uprazone płatki owsiane i owsianka na conge z żyta 3. Duszona kukurydza ze skórami z ogórka i szczypiorkiem 

Dzisiaj kotlecik z indyczka w glazurze miodowej, jabłko na ostro…itd. Zapraszam!

ŚNIADANIE
Do godz. 10:00 popijałam sobie najpierw kawkę zbożową a potem herbatkę ziołową.
Kawkę zbożową ugotowałam pół na pół z kawą z żołędzi plus laska wanilii, cynamon i gałka muszkatałowa i szczypta soli.
null null

Śniadanie było niestandardowe. Przygotowałam sobie owsiankę, którą gotowałam z congee z ziaren żyta, plus uprażony sezam i uprażone na patelni same płatki owsiane. Chciałam sobie coś pochrupać. W rezultacie zjadłam pół łyżeczki ciepłego uprażonego sezamu, kilka łyżeczek zupki a dosypałam sobie kilka porcji ciepłych, uprażonych płatków owsianych. Organizm sobie wybrał same płatki. Płatki owsiane wkładałam do buzi po łyżce i dokładnie gryzłam. Zanim połknęłam mieliłam je 80-100 razy w buzi (liczyłam) a potem dopiero połknęłam. Tak powinnyśmy jeść wszystkie zboża. Była sobota więc spoko miałam czas. Przy tym zamknęłam sobie oczy i delektowałam się samymi suchymi płatkami owsianymi. W ten sposób wolno jedzone płatki wspaniale wpływają na trawienie, nie zakwaszają bo robiąc taka miazgę w buzi już ze śliną wprowadzasz środowisko zasadowe i płatki są już na wpółstrawione. Nic nie zalega w jelitach i płatki trzymają sytość.

A jak zorganizowałam się z congee i owsianką? Dodam, że congee z ziaren gotuje się 4 godz. Otóż ziarna żyta namoczyłam sobie w czwartek wieczorem. Czyli moczyły mi się ok 24 godz. Po prostu ziarna opłukałam pod woda i zalałam wodą. Ot cała filozofia. I siedziały sobie moje ziarenka do piątku wieczorem, najlepiej jak ziarna już zaczynają leciucieńko kiełować-wtedy wytwarza się białko. W piątek wieczorem, gdy dzieci poszły spać o 21:00 nastawiłam sobie gar z wrzątkiem i wrzuciłam ziarna żyta w ilości 1:10 czyli 1 szklanka ziaren na 10 szklanek wody. I tak mi się gotowały na maleńkim gazie do 23:00, do momentu kiedy poszłam spać. Rano, gdy wstałam o 5:00 cyk zapaliłam zapalarką gaz pod garnkiem, zamieszałam, aby się nie przypaliło i znowu gotowałam 4 godz. O 6:00 wstawiłam do gotowania owsiankę z bloga i część gotującego się congee z żyta wrzuciłam do owsianki. Wszystkko powlewałam do wyparzonych słoików, odwróciłam do góry dnem i będę mieć na zaś. No ale jak jedno conge się robi to i drugie może się robić prawda? Po to mamy 4 palniki, aby z nich korzystać a nie po to aby świeciły czystością. Więc zrobiłam congee z ziaren samopszy (pradawna pszenica). Na wieczka naklejam naklejki i opisuję co jest w środku, aby nie pomieszać. Jak wystygnie to wkładam do lodówki.

ŚNIADANIE II
Duszona kukurydza ze skórami z ogórka i szcypiorkiem i dużo pieprzu

OBIAD
Zatem na patelnię z odrobinką rozgrzanego tłuszczyku (smalcem gęsim), wrzuciłam upieczone jabłko, sok z cytryny, szczyptę kurkumy, ciupinke miodu, imbir-dużo, pieprz czarny-dużo, musztardę (własny wyrób), sól i wszystko podsmażyłam. No pyszne to wyszło. Zjadłam i zabrałam się za drugie danie.
Zrobiłam kotleta z piersi indyka w glazurze miodowej. Zawsze mięsko sobie marynuje dzień wcześniej-jest smaczniejsze i lepiej się trawi. Piersi indyka pokroiłam na cieniutkie kotleciki, posypałam imbirem, odrobina mąki ziemniaczanej i odrobinka wody i włożyłam do lodówki. 
Dzisiaj mięsko wyciągnęłam, posoliłam i obtaczałam w mące ziemniaczanej z kurkumą a potem
w rozbełtanym jajku z pieprzu a potem znowu w mące ziemniaczanej i wrzuciłam na patelnie z rozgrzanym smalcem gęsim. Gdy kotlet wchłonął cały tłuszcz, podlałam wodą i przykryłam przykrywką, potem dodałam znowu smalcu (jak zwykle sobie nie żałuję) i znowu jak kotlet wchłonął cały tłuszcz podlałam odrobinka wrzątku i dodałam miodu. Miód ładnie mi się s\][pkrystalizował. Posypałam koniecznie imbirem i skropiłam sokiem z cytryny. Do tego zaserwowałam sobie duszonego pora ale go nie zjadłam. Chciałam się nacieszyć samym mięskiem i organizm chciał tylko mięsko.

Zatem duszonego pora z dodatkiem duszonej marchewki zjadłam na KOLACJĘ.


Poniedziałek
1. Puree ziemniaczane 2. śniadanko dzieci 3. Zupa rybna z pora i marchewki 3. Ziemniaczki gotowe do gotowania

Dzisiaj pure ziemniaczane w roli głównej. Zrób je w mojej wersji a nie pożałujesz. No może odlecisz-takie to dobre. Myślałam, że ja nie trawię ziemniaków, ale odkąd robię je w innej wersji nie mam z nimi problemu. Aha i od razu Ci napiszę, aby Ci nie umknęło w nawale informacji. Jak robisz sobie duszeniny warzywne/ciepłe sałatki to najlepiej jednoskładnikowe, dwuskładnikowe (trzyskładnikowe max.). No wiesz-TRAWIENIE-PRZYSWAJANIE, wałkujemy temat od kilku tygodni.

ŚNIADANIE
Do 10:00 popijałam kawkę zbożową, którą gotowałam z odrobinką kawy czarnej plus cynamon, laska wanilii i imbir.


OBIAD 14:00
Oj! Czad! Myslałam, że ja nie trawie ziemniaków, ale odkąd robię je w innej wersji nie mam z nimi problemu. Uwielbiam je. Napisze Ci jak je robię i zrób tak samo i daj znać jak smakowało. Ja zawsze po nich odlatuję.

PUREE ZIEMNIACZANE
Do małej ilości wrzątku wrzucam
-1 kg obranych ziemniaków
- dwie szczyptę kopru włoskiego
- pół liścia laurowego
- pół cebuli i czosnek
- sól do smaku

I gotuje na najmniejszym gazie do miękkości. Potem tuczę wszytsko je tuczkiem do ziemniaków na jednolita masę. Gdy zostanie mi trochę wody to nie wylewam. Albo wypijam albo tuczę z tą wodą, wtedy puree jest bardziej rzadkie a ja takie lubię.

Moje ziemniaczki polałam suto smalczykiem ze skwarkami, no i jak idzie dużo tłuszczczu to sypię imbir bo on pomaga strawić tłuszcz no i sok z cytryny aby nie zamuliło od tłuszczu. Można podlać sokiem z kiszonych ogórków lub sokiem z kiszonej kapusty.

Do tego zaserwowałam duszoną kapustę. Ale tylko troszeczkę, bo jak spróbowałam ziemniaków to stwierdziłam, że zjem tylko kartofelki. Jak zwykle zjadłam tonę ziemniaków i tonę smalcu. Oczywiście takiego obiadu niczym nie popijam. Tylko spróbuj do tego zestawu dorzucić mięso to urwę głowę! Cały urok pryśnie. Strasznie będzie Ci się wszystko ciężko trawić i zamiast tryskać energią po obiedzie, pójdziesz się położyć. A nie o to chodzi aby obciażac układ pokarmowy. Owszem możesz polać sobie gulaszem ale tylko sosem bez mięsa. Możesz polać sobie też masełkiem.

KOLACJA
Zupa rybna z marchewki i pora (już bez ryby, bo całą wyjadłam). W tej zupie jest chyba z tysiąc ziół i przypraw ze zwróceniem uwagi na curry i imbir. Cudownie rozgrzewają o tej porze roku. Podgrzewałam z masełkiem, miksowanko, kilka kropel soku z cytryny i już dwie miseczki do brzuszka.



Wtorek
1. Knedle z ciupinką sera białego 2. Biszkopciki 3. Knedle z jagodami 4. Kawka zbożowa zmiksowana z masełkiem i posypana gałka muszkatałową 5. Prażę w piekarniku wcześniej namoczone orzechy 6. Bizkopciki z ubitymi żółtkami na parze. Czad!

No dzisiaj było totalnie bez warzyw. Organizm powiedział STOP. Ok. mój organizmie. Jeśli nie chcesz, to nie. Nie będę Ciebie przecież karmić na siłę. Oj co to, to nie. W końcu albo z sobą współpracujemy albo nie ;-) Dzisiaj były cudnie delikatne knedle bez mąki pszennej i delikatne biszkopciki bez pszenicy i żadnych spulchniaczy w dwóch odsłonach: słodkiej i ostrej (ostra lepsza :-))

ŚNIADANIE 7:20
Biszkopciki :-) Wstawiam prezpis :-)

Biszkopciki
4 jajka, 2 łyżki mąki ziemniaczanej, szczypta kurkumy, 1 łyżka miodu, cynamon, laska wanilii, większa szczypta imbiru, łyżeczka smalcu (ale nie musi absolutnie być), szczypta soli i kilka kropel soku z cytryny.

Pianę ubiłam na sztywno, pod koniec ubijania dodałam miód, masło, wszystkie powyższe dodatki, dodałam powoli żółtka delikatnie mieszając całą masę i mąkę ziemniaczaną.I już! Ot cała filozofia:-). Ponakładałam ciasto do małych foremek na babeczki posmarowanych tłuszczem i obsypanych mąką kukurydzianą. Zapiekłam ok 20 min w 180 C (może i ciut mniejszej temperaturze). I dzieci zajadały cieplutkie.

Ubiłam na parze dwa żółtka z pół łyżeczką miodu, szczyptą kurkumy, imbirem i sokiem z cytryny. Synek powiedział, że za słodkie.

Ja podkradłam dzieciom dwa biszkociki i moczyłam sobie je w ubitych żółtkach,. Boskie.

O 10:00 z córeczką zrobiłyśmy znowu te same BISZKOPCIKI tylko, że na OSTRO bez miodu z suszonymi ziołami. Miałam w lodówce nadmiar białek wiec biszkopty były z 6 białek i 3 żółtek ( i tak jak wyzej w przepisie dwie łyżki maki ziemniaczanej). Dodałam estragon, szczyptę kminku, pieprz ziołowy, imbir, pieprz czarny, sól, cząber, suszony koperek, szczyptę kurkumy. Piekłam krócej bo chciałam, aby nie były do końca upieczone na wiór. Takie z ziołami są o wiele lepsze niż na słodko. Ubiłam dodatkowo jedno jajko i znowu sobie maczałam.

Możnaby równie dobrze dodać do takich biszkopcików podsmażoną np. cebulke lub szczypiorek. Próbuj. Kombinuj. Baw się tym.

A pamiętacie jak pisałam, że nie wylewam wód po makaronie kukurydzianym, wekuje i trzymam w lodówce? O 12:00 zagotowałam ten wywarek, dolałam naparu z kawy zbożowej, dodałam przyprawy korzenne, masło, zmiksowałam i wypiłam. Fajnie sycące. Wyszła fajna pianka.

OBIAD 15:00
To był CZAD dziesjszego dnia. Knedle! Zrobiłam pierwszy raz w życiu. One nie były byle jakie. Zrobione z mąki kukurydzianej. Generalnie nie jem nabiału a szczególnie o tej porze roku. No może ciut więcej jem go latem i latem podpijam zsiadłe mleko, kefir ale zimą absolutnie nie. Ale moje dzieci poprosiły o knedle z serem białym to im nie odmówiłam! One nigdy w buzi nie miały cukierka, sklepowej bułki pszennej i innego badziewia, to knedle im jak najbardziej zrobię!!!!. Tak więc dzieci zażyczyły sobie knedle z serem białym i jagodami. Czasami, gdy jesteśmy w sklepie i przechodzimy obok baru, dzieci zawsze pokazują co chcą, a ja potem główkuje i kombinuje jak to im zrobić. Niestety już nie miałam jagódek swoich ze słoika, to kupiłam mrożone. Ser biały (nie dużo) kupiłam w sklepie ze zdrową żywnością. Ten, który kupuję jest naprawdę inny-taki prawdziwy. Sklepowego moje dzieci nie lubią. I dobrze.

W oddzielnym garnku poddusiłm jagody z laską wanilii, cynamonem, imbirem i szczyptą kurkumy i zmiksowałam.

Wyciagnęłam knedle, podlałam sosem jagodowym i nałożyłam kefir-tak zażyczyły sobie dzieci.
Ale wcinały. Ani w sosie ani w serze nie ma grama nic słodkiego. A po co? Przecież jagody są słodkie, ziemniaki, mąka kukurydziana i jajko to też słodkie smaki same w sobie. Gdyby dla dzieci to nie było słodkie to powiedziałyby, że chcą do tego jeszcze miodu. Tak naprawdę to my dorośli przyzwyczajamy dzieci do słodkiego uzależniając dzieci od cukru a potem się dziwić, że tak trudno im zrezygnować z cukierków. A palaczowi łatwo jest rzucić papierosy? Przecież cukier działa jak narkotyk i uzależnia.

Ja sobie zaserwowałam inną wersję. Zrobiłam zasmażkę z samopszy i polałam moje knedle. Dorzuciłam jeszcze roztopione masło a jak idzie dużo masła to idzie dużo imbiru i koniecznie sok z cytryny aby nie zamuliło od tłuszczu. Było pyszne. Kluski trzymały długo sytość oj długo.

Zatem KOLACJĘ rozumiesz już sobie odpuściłam ;-)

Dzisiaj raniutko jak dzieci spały to obrałam sobie 5 orzechów włoskich. Nie więcej. Nie robię zapasów. Namoczyłam w wodzie z solą a teraz jest 22:00, piszę do Ciebie a wypłukane orzechy mi się suszą w piekarniku.

No i jeszcze się pochwale, że zdobyłam tłuszcz gęsi. Jutro raniutko zacznie mi się wytapiać w piekarniku na najmniejszym gazie. Ale będzie zapach! Ciekawe czy wyjdą skwarki jak przy słonince. Mniam, mniam!

To zmykam bo konam ze zmęczenia. PA!

P.S Gotujcie, róbcie zdjęcia i wstawiajcie w komentarzach.

Środa
1. Naleśnik z samopszy polany roztopionym miodem w wodzie 2. Duszona kapusta 3. chlebek kukurydziany 4. Zupa z marchewki i musztardy 5. Przetopiony smalczyk gęsi 6. Keksiki z białek

Dzisiaj raniutko o 5:00 rano tak jak mówiłam wczoraj, włożyłam mój ukochany zakup-tłuszcz gęsi- do piekarnika na najmniejszy gaz i zaczęłam przetapiać smalec. 0 7:00 rano już miałam ładnie zawekowane słoiczki. W sklepie ze zdrową żywnością taki słoiczek kosztuje 15:00 zł a ja za tę kwotę zobacz ile mam słoiczków. Zaoszczędziłam 30 zł. Zatem mam pieniądze na porządny olej z lnianki (rydzowy) czy porządny miód. Tam 30,00 zł, tam 10,00 zł i robi się ładne 300 zł w miesiącu oszczędności. Kiedyś obliczyłam, że na samych pieczonych jabłkach można zarobić 1500 zł w rok. Porównałam jabłka Gerber w słoiczkach a moje i wzięłam pod uwagę, że dziennie zjada się taki mały słoiczek. Poza tym domowe przetwory, jedzenie zawierają właśnie te cenne zioła i przyprawy, które maja diabelsko pozdrowotną moc. Moje dzieci nie znają syropu na kaszel, nie wiedza co to jest tabletka, one po prostu nie chorujś….i zobacz nie jedzą nie wiadomo jak dużo warzyw. Ale nie jedzą żadnych wyrobów pszennych sklepowych: chleba, bułek, drożdżówek, ciast...., żadnych słodyczy, nie piją mleka krowiego, soczków...itd. Jedzenie ciepłe i domowe z ziołami i przyprawami a do picia ciepła kawa zbożowa z przyprawami lub ciepłe herbatki ziołowe. To tak w skrócie.

ŚNIADANIE
Oj te wczorajsze knedle trzymają mnie długo. Moje śniadanko rozpoczęło się o 10:00. Nie chce mi się zbóż, kasz…Mój organizm wczoraj zjadł troszkę za dużo i dzisiaj chce odpocząć. Dzieci na śniadanie miały jajka na miękko. Nie zjadły wszystkiego. Nie wiem czy Wy tak macie, ale ja zjadam czasami resztki po dzieciach. Ugotowałąm sobie wodę z miodem i imbirem, wrzuciłam jajka na miękko, masło i wszystko zmiksowałam, skropiłam cytryną i posypałam cynamonkiem i zjadłam jakby w formie zupki czy deserku na ciepło bo od miodku było słodkie. Wytworzyła się ładna pianka.

A wczoraj robiąc te knedle od razu mi przyszła myśl ”A może zmieszam w osobnej misce make kukurydziana z ziemniaczaną i jajkiem na taką lejącą mase i zapiekę?” Dobra. Jest myśl, jest i działanie. Wymieszałam wszystko z wodą i wrzuciłam do malutkiej foremki i siup do piekranika. Zajadaliśmy knedle a mini chlebek się piekł. Dzisiaj taki chlebek pokroiłam wrzuciłam na patelnię (bo my wszystko ciepłe jemy) i dzieci miały cieniusieńkie chlebki na śniadanie. Synkowi smakował średnio za to córeczka do południa zajadała tylko ten suchy wytwór. Nie podam Ci jak dokładnie zrobiłam bo przepis potrzebuje udoskonalenia jeszcze ale chcę Ci pokazać, abyś kombinowała, próbowała…itd. Rób eksperymenty w małych ilościach aby nie mieć potem wyrzutów sumienia jak cos nie wyjdzie. Taki chlebek smakowałby z samym masełkiem lub domową konfiturą.

OBIAD:
Duszona kapusta. No ale dzieci nie tknęły. A które dziecko zajada się kapustą? Mało które. Choć w formie pierogów lubią. Zatem sobie myślę. Dobra. Zrobię jak wczoraj małe keksiki na słono-wykorzystam przynajmniej białka. Zatem 4 białka ubiłam na sztywno, dodałam żółtko i dalej ubijałam, dodałam szczyptę estragonu, kurkumy, cząbru, imbiru, kminku, soli, pieprzu czarnego, suszonego koperku, wrzuciłam pokrojony boczek, 3 łyżki mąki żytniej, delikatnie wymieszałam i siup do piekarnika na 180 C na ok 10 min. Aha i wrzuciłam jeszcze pół łyżeczki sody. Cieplutkie dzieci zjadły wszystkie. Ale ulepszyły swoja wersje. Kazały przekroić na pół i posmarować miodem. Co? No jak chcą to ok. Cieszyłam się do buźki ich wpadło wiele cennych ziół. Ja bym dodała jeszcze szczypiorku lub podpieczonej cebulko do masy keksowej no ale wiem, że synek by nie zjadł. Aczkolwiek sobie teraz tak mysle, że mogłam przecież cebulke poddusić i zmiksować i wozyć do masy keksowej. Wtedy nie wyczułby kawałków cebuli. Kurcze następnym razem na pewno tak zrobię. Przemycam cebule do puree ziemniaczane to i tutaj mogłam przemycić. No cóz. Nastepnym razem ;-)

KOLACJA
A co może być na kolację u mnie? Już pewnie wiesz-zupa z marchewki. Ale dzisiaj ja zrobiłam w innej formie-z musztardą. Starłam kilka marchewek, to znaczy moja 5-cio letnia córeczka starła w maszynce. Na patelni z masełkiem wrzuciłam drobno pokrojona cebulkę i lekko podsmażyłam i wrzuciłam do wrzątku, potem na tę samą patelnię wrzuciłam starta marchewkę i znowu do garnka z wodą i tak mi się ładnie wszystko gotowało do miękkości ok 20 min, a w między czasie robiłam dzieciom kolacyjkę. Dopiero, gdy już wyłączyłam gaz pod marchewka zaczęłam ją sobie doprawiać. Dzisiaj miałamochotę na przyprawy bez długiego gotowania. Dodałam sporo kurkumy (ale mi się je chciało), masło, skóry po wytopionym smalcu z gęsi, imbir, curry, sól, kilka kropel soku z cytryny, musztardę i wszystko zmiksowałam. Pycha! Córeczka zjadła a synek poskubał.

Teraz takie zupki z marchewki robię w małej ilości na bieżąco. Zrobienie ich wcale nie jest czasołochonne i pracochłonne więc wolę nie robić zapasów. Starcie kilku marchewek i pokrojenie cebulki to kwesta 3 minut. A potem samo się gotuje a w międzyczasie człowiek zmywa, wiesza pranie czy po prostu rozmawia ze swoimi dzieciaczkami przygotowując im kolacyjkę. Dzieci chciały naleśnika z miodem. Jak miód to koniecznie imbir i ten miód zawsze podgrzewam z małą ilością wody i właśnie z imbirem. Naleśnik jest na wodzie a nie na mleku.

Jest wieczór a ja już wiem co jutro będę jeść. Robię plan. Wieczorem przed spaniem ustalamy sobie z dziećmi mniej więcej jedzonko na następny dzień. Wszstko zapisuję na kartce i działamy. Cieszymy się sobą, jedzonkiem, rozmawiamy przy stole-bo co nam więcej do szczęścia potrzeba? No co? :-)

Pa!

Czwartek
1. Torcik urodzinkowy 2. Na stole obok torta: pieczona jabłka i ciasteczka z kaszy gryczanej i daktyli 2. Zupka kalafiorowa 3. Kręcę krem do torta 6.Puree ziemniaczane z cebulką, zasmażane buraczki i pałeczki kurczaka

Dziecięca imprezka mojej córeczki i menu pod dzieci. Jak nie ma chipsów i coca-coli to znaczy, że dzieci są nieszczęśliwe? To znaczy, że nie potrafią się bawić? One nie spotykają się po to, aby "żreć" (przepraszam za wyrażenie) lecz aby się wspólnie pobawić i to te wspólne wariowanie daje szczęście i radość a nie ciągłe mielenie w buzi.

Dzieci spotkały się o 14:00 więc najpierw był obiadek: zupka plus moje słynne puree (ze skwarkami lub bez-jak kto chciał), słodkie buraczki i pieczone pałeczki kurczaka. Jeśli już serwujemy kurczaka o tej porze roku to koniecznie z czosnkiem lub cebulą. Nie bójmy się nacierać mięska czosnkiem dla dzieci bo czosnek podczas pieczenia staje się słodki.

Jedne dzieci zjadły zupkę, drugie nie, jedne tylko mięsko, drugie tylko ziemniaka a jeszcze inne podziubały wszystkiegi po trochu.


Oto skład zupki kalafiorowej na spontana: szczypta tymianku, kurkumy, marchewka, pietruszka, ziemniak, podsmażona cebulka, imbir, sól, odrobinka kalafiora, suszony koperek, kilka kropel soku z cytryny, szczypta estragonu, masło, makaron kukurydziany (wrzucony na sam koniec i gotowany razem z zupą), pieprz.


Pałeczki kurczaka marynowałam się dzień wcześniej w zaprawie z: czosnku, tymianku, imbiru, pieprzu cayenne, soli, miodzie i mące ziemniaczanej




Dzieci pojadły troszkę obiadku i wiedziałam, że w ten sposób nie rzucą się na tort na głodniaka. Ale gdyby nawet...torcik zrobiony w mojej wersji jesrt szalenie zdrowiutki. Zatem maluchy pobawiły do 16:00 a potem zasiadły do urodzinkowego torcika. Podaję skład:
Ciasto skład: pełnoziarnista mąka z samopszy (to pradawna pszenica ale może być każda inna mąka lub kasza), woda, jajka, sól. 
Krem skład: Pyszne i zdrowe masło, pyszne odżywcze żółtka, miodzik, mój budyń z mąki ziemniaczanej i żółtek bez mleka, kurkuma, imbir, wanilia, szczypta soli, starta skórka z cytryny
Dekoracja tortu: boki: uprażone siemię lniane, środek: ciemne kakao i pokruszone resztki ciasta i gwiazdki anyżu

Obok były pieczone jabłuszka i ciasteczka z daktyli i kaszy gryczanej.

To tyle. Śledź mnie, czytaj, gotuj, przesyłaj znajomym. Myślę, że warto ;-) Jestem też na facebooku http://www.facebook.com/wytrwala Zapraszam! :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz