poniedziałek, 20 maja 2019

Menu maj



Maj. Wcale nie taki ciepły w tym tygodniu. Zimno, ponuro...ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Odpowiednie jedzonko od razu ociepla serduszko, ducha i ciało :-) Zapraszam na moje menu. Może coś wyłapiesz pod siebie ;-)

Poniedziałek

Śniadanie I
Dzień przywitałam porządnym kopem energetycznym-rosołkiem. Ale przed śniadaniem zazwyczaj piję sobie herbatki ziołowe. Dzisiaj była z tymianku, lawendy, mniszka lekarskiego, kopru włoskiego, gałki muszkatołowej, imbiru, bazylii. W związku  z tym, że wczoraj przemarzłam, byłam cały dzień w górach, zmokłam...straciłam sporo energii, to dzisiaj nadrabiam te niedobory i porządnie się wzmacniam. Rano na pierwsze śniadanie zaserwowałam sobie rosół ze szpondru wołowego z duża ilością tymianku i zmiksowałam z marchewką i odrobinką mięska z rosołu. Kubek tego eliksiru od razu wystrzelił mną w górę jak torpedę. Czasami się pytasz, skąd u mnie tyle energii, jak to robię, że wstaję 4:00 rano bez budzika, bez zmęczenia, bez zniechęcenia? No bo dostosowuje jedzenie pod siebie i w przygotowywaniu posiłków kieruję się nie tyle witaminami co przede wszystkim energetyką pokarmu. To właśnie w energii pożywienia upatruję cały mój sukces witalności od rana do wieczora. Nie biorę żadnych witamin ani suplementów. O moich byłych kłopotach zdrowotnych przeczytasz pod linkiem Moja historia choroby

Śniadanie II
Płatki żytnie z migdałami. Płatki żytnie podprażyłam na patelni wraz ze zmielonymi migdałami. Na dwie szklanki płatków żytnich użyłam szklankę zmielonych migdałów. Można użyć np. orzechów ziemnych lub laskowych lub nerkowców. Potem wrzuciłam wszystko do garnka i podlałam 5-6 szklankami wrzątku. Gotowałam 30 min. 5 min przed końcem dorzuciłam pół łyżeczki miodu, szczyptę imbiru, pół łyżeczki soli, starłam skórkę z cytryny, wkropiłam kilka kropel soku z cytryny i zjadłam. Ja uwielbiam taka breję przepuścić przez sitko, wtedy uzyskuje sam cudowny kleik. On jest cudowny, odżywczy-KOCHAM! Do tego dania możnaby dodać rodzynki ale potrawa zrobi się bardzo ciężkostrawna. Orzechy, zboże i rodzynki-to już zbyt wybuchowa mieszanka. Pamiętajmy o trawieniu! Proste posiłki lepiej się trawią, a to się równa lepszemu wchłanianiu i przyswajaniu a o to przeciez w odżywianiu chodzi. Więc jak serwować zboże to albo z owocami suszonymi (np rodzynkami) albo z orzechami ale nie razem jednocześnie. Potem zjadłam sobie dwa plasterki ciepłego sera koziego

Po godzinie wypiłam kawę czarną. Gotowałam ją 3-5 minut z cynamonem, 1/5 łyżeczka miodu, imbirem i gałka muszkatołową oraz szczyptą soli i skórką z cytryny i kropelką soku z cytryny. Zamknęłam oczy i piłam małymi łyczkami, odprężając się maksymalnie. Tak właśnie działa na mnie proces jedzenia. Odprężająco :-) Wtedy odpoczywam :-) to jest waśnie mój relaks-absolutnienie nie przed telewizorem czy skrolując facebooka.

Obiad
Duszony por z mięskiem z rosołu szpondrem plus kiszony ogórkiem. Wszystko cieplusie.

Podwieczorek/kolacja
Dwa jajka na miękko (prawie tylko żółtka) z suto polanym roztopionym masłem i rodzynki na ciepło z dużą ilością kardamonu.


Wtorek

Zimno! Tylko 7 stopni. Gdyby było cieplej, moje jedzonko byłoby bardziej nawilżające, odświeżające ale jest zimno i organizm chce bardziej energetycznego jadła. Dlatego często wstawiając moje menu, piszę Tobie również jaka jest pogoda za oknem. To jest z sobą bardzo powiązane. Nie dopasowując odżywiania do pogody, będziemy marznąć i się przeziębiać. Może nie teraz, może nie za dwa tygodnie ale rąbnie nas wielkie choróbsko np. na jesień albo niewłaściwe odżywianie się, niedostosowane do panującego klimatu objawi się za kilka lat alergią, otyłością, reumatyzmem i innymi dolegliwościami: bólem głowy, brzucha...itp. Wiem co mówię, bo na takie schorzenia cierpiałam aż końcu nie zaczęłam przyglądać się naturze i jeść odpowiednie posiłki. Uwaga! Nie mieszam na talerzu. Im mniej im prościej i mniej zróżnicowanie tym lepiej dla brzuszka. O zróznicowane jedzenie dbam w ciągu dnia ale nie podczas jednego posiłku. Organizm będzie miał problem ze strawieniem wszystkiego na raz.


Śniadanie
Przed była woda ugotowana z imbirem, potem bulion warzywny  z marchewki, pora, cebuli, czosnki, lubczyku plus zioła i przyprawy 


Śniadanie II

To co wczoraj :-)

Obiad 14:00
Mąż kupił kiełbaskę. Zapachniała mi potwornie. Zatem w piekarniku upiekłam kiełbaskę posypujac ją kukrumą, kminkiem, kolendrą, chili. Po upieczeniu położyłam na nią ser kozi, który posypała chili i posmarowałam domowych ketchupem (pół łyżeczki). Do tego nic więcej. Skórę z kiełbaski obdarłam-zbyt ciężkostrawna.



Kolacja 19:00

Rosół zmiksowany z surowym żółtkiem, masłem i odrobinka miodu i kropelka soku z cytryny i dosłownie gryz czerstwego chleba podgrzanego na patelni. Kiedy miałam poniszczone jelita, taka miksturka była moim lekarstwem. Nie brałam lekarstw, witamin tylko piłam taki rosołek. Uwaga! Nie jem rosołów z kurczaka! Ten był z wołowinki.


Środa


Mamma mia! Ciągle zimno, pada deszcz. Dzieci zaprowadzam do szkoły rowerem wiec jestem wystawiona na chłód. Uwielbiam to poranne powietrze o 7:00 rano. Wychodzę nawet wcześniej bo już o 5:00 rano robię kilka łyków powietrza i lekko się rozciągam odpowiednio oddychając.



No zimno. Ani mi się śni teraz jogurcik czy suróweczka...brrrr. Zimno. Organizm chce ciepła! 


Śniadanie

Przed wypiłam hherbatkę z tymianku, anyżu, cynamonu, lukrecji, imbiru a potem congee z ryżu zrobione na bulionie wołowym (który gotowałam ze sporą ilością ziół i przypraw i cebulą) i mięsko z rosołu-szponder i miksturkę tę z wczoraj wieczorem z  surowym żółtkiem. Dla lepszego trawienia wszystko spożywam oddzielnie. Najpierw mięsko z rosołu, potem mała filiżanka rosołu zmiksowana z dwoma z surowymi żółtkiem (koniecznie skropiłam cytryną) a na końcu cieplusieńkie congee z ryżu.

Obiad:


Trochę zapakowałam za mało do termosu. Była to zupa,a  raczej miks: bulionu warzywnego, conga z ryżu i marchewki oraz domowego ketchupu. wszystko zblendowałam na gęsta zupę krem. Mniam! to było boskie. Ale jeden termos takiej pysznej zupki-okazał się za mało. Trudno. Nadrobiłam na podwieczorek. Do tej zupki zjadłam cieniutką kromeczkę chlebka zytniego na zakwasie uprażoną w piekarniku z miodem.


Podwieczorek 17:00

Dwa talerze gęstej zupy zacierki. Skład zacierki to ziemniaki, cebula plus odrobinka ziół i przypraw i do tego zacierki ( z pełnoziarnistej pszenicy). Ja wrzuciłam mój chlebek z mąki żytniej razowej (robię go w 30 minut). Wszystko zblendowałam. Powstał fajny  ciepły krem, idealny na taką deszczowa pogodę. Aha i  dorzuciłam do zupki kapkę miodu z kolendry. Generalnie nie trawię  dobrze ziemniaków ale w takiej zblendowanej formie mogę się zajadać. Tę zacierkę gotuję godzinę, dzięki temu ziemniaki przechodzą w krem, rozwalają się a dla mnie właśnie taka forma jest najstrawniejsza. Wtedy brzuszek płaski, szczęśliwy a ja mam moc i power za dwóch :-)

Kolacja:


Nic

Czwartek



Śniadanie

Congee z ryżu zblendowane z czerstwym chlebem żytnim

Śniadanie II


Congee z ryżu plus odrobinka szprotów i własny keczup. Uwaga szproty były z puszki. Co mogę to mogę, naprawdę się organizuje i staram ale jak mi się czegoś bardzo chce a tego nie mam-bo niby gdzie ja kupię świeże szproty, to wtedy kupuję gotowca ze sklepu. Moim zdaniem nie można też tak obsesyjnie na wszystko patrzeć. Wiem, ryba z puszki nie jest dobrym wyborem ale czasami warto sobie powiedzieć "trudno". Na strączkowe nie mogę teraz patrzeć, na orzechy nie mam ochoty, to kupiłam sobie szproty w puszce. Moim zdaniem ważne jest, aby wprowadzając  w życie mądre gotowanie nie traktować jedzenia w sposób obsesyjny. Można nabawić się nerwicy-ortoreksji czy jakos tam. Dlatego zawsze powtarzam na moich szkoleniach-wprowadzajcie nowe nawyki powoli, nie wszystko na raz, bo się zniechęcicie i efekt będzie odwrotny. Powoli krok po kroku można zmieniać swoja kuchnię i powoli zacząć się w tym temacie organizować. Zamiast  np. bezsensownego patrzenia w telewizje lub czytania po raz setny horoskopu czy przeglądanie facebooka, można w tym czasie ugotować zupę na kilka dni, albo można wstać trochę wcześniej i zrobić strasznie banalnie proste bułeczki w 20 min dzieciom na sniadanie bez drożdży i innego spulchniacza. Albo zmywając naczynia w tym czasie można włożyć masło do rondelka, aby przetopiło się na masło klarowane...itd, itp. Ważne jednak, aby działać codziennie, wytrwale małymi krokami w wyznaczonym dla siebie czasie. Potem to wszystko wejdzie w nawyk i stanie sie niodłącznym elementem dnia jak mycie zębów :-) Każdy zrobiony krok prowadzi do sukcesu. Dlatego idź, nie przestawaj :-)

Obiad:


Trzy jajka na miękko (trzy żółtka i jedno białko) plus trocgę właśnego kechupu i kilka talerzy gęstej zacierki. Pycha!


Podwieczorek

Parzone chlebki/bułeczki, precle-zwał jak zwał z miodem. To po prostu wymieszana poprzedniego dnia maka zytnia razowa z wrzącą wodą. Rano tylko dodałam zwykłej mąki, uformowałam ruloniki i zapeikłam w piekarniku. Potem ten rulonik pokroiłam w plastry i posmarowałam miodem. Ot co! :-)

Kolacja


Nic.

Piątek

Śniadanie


Kruche maślane ciasteczka. Zagniotłam ciasto z pełnoziarnistej kaszy manny, mąki żytnio razowej, masła, jajka, szczypty imbiru, soli i odrobiny miodu. Poodrywałam kawałki ciasta formując kuleczki, które na blaszce pospłaszczałam. Piekłam ok 15-20 min w 180. Fajna propozycja dla dzieci do szkoły


Śniadanie II/wczesny obiad

Dzisiaj w trasie. Jem z termosu. To był gęsty krem  z ryby i sosu pomidorowego. Po prostu do garnka z oliwą oliwek wrzuciłam pokrojona drobno cebulkę, podsmażyłam, dodałam sporo ziarenek kolendry, własny przecier pomidorowy, sól, rybę (z wczorajszego obiadu dla dzieci), niezjedzone do końca szproty, większą szczyptę bazylii, podlałam wrzącym bulionem warzywnym, wsypałam szczyptę kurkumy, tymianku, kminku, pokrojona marchewkę z bulionu warzywnego-wszystko zmiksowałam na gęsty krem. Pycha!

Podwieczorek/kolacja 18:00


Budyń waniliowy z mleka koziego niepasteryzowanego. Obok mnie jest farma kóz, więc mleczko dopiero co wydojone. robiąc budyń rozrzedziłam sobie trochę mleko woda, bo nie jestem w stanie wypić na raz więcej mleka niż kubek-a chciało mi się dużo budyniu. Zatem zagotowałam mleko wraz z woda, kurkuma, laska wanilii, masłem, odrobina miodu z kolendry, imbirem (sporo), szczypta soli. Zagęściłam woda wymieszaną z maka ziemniaczaną i gotowałam jeszcze ok 1 minutę. Jak już budyń był na talerzu wrzuciłam okruszki moich ciasteczek z rana i czerstwe żytnie wałeczki.
A propos miodu z kolendry. Kupcie go sobie. Jest bajecznie pyszny. Owszem drogi ale gdy będziecie sobie gotować w domku,  nie jadac na zewnątrz nie pic takich drogich kaw i herbat w restauracjach to zobaczysz,  ze trzy, takie napoje na wynos i pizza na knajpie to słoik porządnego miodu. Na pewno wyjdzie Ci to na zdrowie z pieniędzmi w portfelu :-) Dobrze sobie to wszystko przekalkulować :-)

Sobota

Śniadanie
W soboty rano na 8:00 idę na jogę i przed nigdy nie jem dużo. Zjadłam talerz congee z ryżu z miodem z propolisem.

Śniadanie II
Z termosu: congee z ryżu z czerstwym chlebem żytnim

Obiad:
Bułeczki/chlebki parzone-nawet nie wiem jak to nazwać z pełnoziarnistej kaszy manny, maki kasztanowej i mąki żytnio-razowej z miodem z propolisu

Podwieczorek:
Z termosu. Dzisiaj cały dzień poza domem. Samochód obładowany w słowiki, tremosy...itd. Ale jest radocha, jest satysfakcja i jest siła i moc i RADOŚĆ. Sztuczne jedzenie często nam tę radość odbiera. Daje ja na krótką chwile  apotem wysysa z nas energię jak odkurzacz. Wole wstać troszkę wcześniej rano, przygotować jedzonko i DZIAŁAĆ.Tak. Obecnie gdy mam 40 lat spełniam swoje największe marzenia. O tym napisze za jakiś czas.

No to na podwieczorek zjadłam zblendowaną zupę zacierkę-to znaczy tym razem zupa była bez zacierek tylko to był miks ziemniaków i cebuli. I podjadłam troszkę sera koziego z kozieradką. Długo mieliłam w buzi. Oj długo. Takie długie żucie jedzenia sprzyja relaksacji. Można odpłynąć w samochodzie na parkingu, hi, hi :-)

Kolacja 20:00
Ciepły kubek bulionu warzywnego i spanko :-)

Niedziela

Raniutko wypiłam ciepła wodę z odrobinka imbirku. Nareszcie jest ciepło i świeci słońce :-)

Śniadanie
Ciepłe mleko kozie ugotowane z miodem nieoczyszczonym ( z pierzgą, propolisem), imbirem, kurkumą i odrobiną czosnku i odrobinką masła. Mleko rozcieńczyłam z wodą bo nie jestem w stanie wypić na raz czystego mleka. Farmę kóz mam 5 minut rowerem ode mnie, więc kiedy tylko zapragnę mleka, biorę rower i mam świeżutkie wydojone-czasami jeszcze ciepłe :-) Szczęściara ze mnie :-) Miód mam od siostry. W tamtym roku pierwszy raz postawiła ul. I nie wyciągnęła miodu na zimę i tak przezimował w ulu. Zeskrobała wszystko co było i powkładała do słoików. O taki miód to ja mogę jeść z tymi wszystkimi nieoczyszczonymi dodatkami. Taki miód to ja trawię super-czuję jak dobrze robi mi w w brzuszku. Natomiast taki oczyszczony nie wchodzi mi za bardzo. Jest zbyt słodki. Brakuje mu tych właśnie usuniętych składników. W sklepie takiego miodu nie kupi się nigdzie. 

Śniadanie II
To samo i czerstwy chleb żytnio-razowy

A potem już tak podjadałam sobie co dwie godzinki bo nie było takiego standardowego obiadu. Przez cały dzień podpijałam sobie zblendowane congee z pełnoziarnistego ryżu, podjadłam troszkę sera koziego, wypiłam zblendowaną zupkę z ziemniaków, cebuli, ryżu i orzechów włoskich i odrobinki sezamu. Podjadałam ciasteczka z pełnoziarnistej kaszy manny (skład: kasza manna, masło, jajka, kurkuma, imbir, maka zytnio razowa, woda, sól, odrobinka miodu). Jedzonko miałam zapakowane w wielkiej torbie, bo cały dzień na zewnątrz z dziećmi byliśmy. Rano sobie coś tam w domu troszkę podtańczyłam-lubię zamieniać mój salon w  teatr :-) Taki mój mały bzik :-) Za stara na teatr? Robię show domu :-) Hi, hi






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz