wtorek, 18 listopada 2014

Dziesięć trików na ogarnięcie mojego gotowania


Jest właśnie 21:30. Dzieciaczki już śpią, poćwiczyłam 20 min i teraz jestem na komputerku i piszę ten wpis, a za mną bulgoce już marchwianka i owsianka. A co! Jak jedna rzecz się gotuje to i druga może w tym samym czasie :-) Warzywa raptem obierałam 7 min, a owsianka polega na wsypaniu płatków owsianych i przypraw do wrzątku, ot co! :-) 

No tak, ale jak ja to wszystko ogólnie ogarniam? Przejdźmy do konkretów. Mam kilka trików, które usprawniają mi pracę.


1. Zupy zazwyczaj gotuję, kiedy dzieci już śpią (szczególnie owsiankę, ze względu na wrzątek i kleistość). A tak, w ciągu dnia wariujemy, spacerujemy, rozmawiamy, a za to w nocy wariacje kuchenne odstawiam ja :-) Nie oznacza to, że z dzieciaczkami nic nie pichcimy, to bardzo ważne dla rozwoju. Muszą wiedzieć jak się robi zupę, piecze mięso...itd, obieramy razem orzechy, obieramy cebulę, płuczemy groch, robimy chleb...itd., ale "duże pichcenie, grubsze sprawy" zostawiam na wieczór. Wtedy koncentruję się tyko na gotowaniu.

2. Zawsze gotuję dwie zupy na raz, albo zupę i do tego owsiankę.  W czasie, kiedy się gotują można powycierać kurze, poodkurzać, albo wstawić mięso do piekarnika-ono się piecze samo, albo dynię, aby się upiekła, udusić warzywa czy ugotować kaszę...itd

3. Zupy wekuję. Takie zupy mogą stać w lodówce nawet 3 tygodnie i są nadal świeże. Co mi to daje? Oszczędzam miejsce w lodówce (bo gar potrzebuje dużej przestrzeni), nie jestem zmuszona jeść cały tydzień jednej zupy (czytaj więcej 8 powodów, dla których warto wekować jedzenie w słoiki)

Wekowanie polega na tym, że jeszcze gorącą potrawę wlewam do słoika. Szybko, mocno zakręcam i obracam do góry dnem. Ja tak robię prawie z każdą potrawą.Tak na marginesie chronię  przy tym potrawę od dopływu świeżego powietrza zawierającego mikroby/bakterie. Dlatego jak zostawi się coś w lodówce bez przykrycia, to szybko potrawa spleśnieje/popsuje się.

4. Na zakupy mam specjalny wózeczek na kółkach. Taki wózek mieści wszystko i nie wyglądam jak wielbłąd ledwo człapiąc do domu z reklamówkami, obolała, z powyrzynanymi dłońmi. A tak ciągnę sobie wózeczek i wyglądam jak turystka! :-) Na luzie, zadowolona. Fajna sprawa szczególnie jak robi się zakupy z dzieciaczkami.

5. Mięs nie smażę tylko piekę w piekarniku. Nie chce mi się stać nad patelnią i pilnować tego, aby mi się nie przypaliło. Takie mięso z piekarnika najpierw serwuję do obiadu, a potem jako wędlinę do kanapek. A wiec 2 w 1 :-). Mięso marynuje zawsze wieczorem, aby poleżało sobie przez noc w marynacie.

6. Jak jest jakaś potrawa np. pieczenie mięsa, czy gotowanie zupy, rosołu to zawsze sobie nastawiam budzik  z godziną zakończenia pieczenia, gotowania. W ten sposób nie muszę zerkać co chwilę na zegarek, patrząc czy to już, tylko moja głowa "zanurza się" w zabawę z dziećmi, lub puszczam się w wir sprzątania. Usłyszę tylko dzwonek, to potrawę wyłączam z gazu i już :-)! 

7. Gdy gdzieś idę zawsze zabieram zupę w termos. Co mi to daje? Np. jestem na rowerze, to nie tracę czasu na szukanie jakiejś knajpki, szukanie miejsca, aby przypiąć rower, tylko siadam sobie  gdzieś na ławeczce i wypijam moja zupkę, a głowa obmyśla plan, gdzie by tu jeszcze pojechać i się relaksuje :-)

8. Owsiankę zawsze gotuje tak, aby starczyła mi przynajmniej na 3 dni. Przydatne szczególnie w tygodniu, kiedy spieszymy się do pracy. Gdy tylko się budzę, pyk otwieram słoiczek i owsianka w garnku mi się podgrzewa. W tym czasie robię poranną toaletę. Super oszczędność czasu, bo np. kanapki są bardziej czasochłonne. Owsianka jest rozgrzewająca i daje energię na cały dzień, a śniadanie powinno być ciepłe. Taką owsiankę można wlać do termosu i zabrać z sobą do pracy, na uczelnię.

9. Zbliża się weckend, a ja już w czwartek wieczorem obmyślam sobie, co będę jadła i robię plan działania

Na kartce zapisuje sobie to, co będę chciała ugotować. 

- Robię do tego listę zakupów i sprawdzam czy mam do tego np. wszystkie przyprawy,  aby podczas gotowania nie okazało się, że brakuje mi soli czy pieprzu. To jest flustrujące, kiedy zaczyna się coś robić i nagle jednego składnika nie ma. Zatem dopisuję wszystko do mojej w.w kartki. 

- Moja kartka wisi na lodówce. Gdy mi się coś przypomni w międzyczasie, to dopisuję to do niej. Np. widzę, że zabraknie mi masła na weekend, to dopisuje masło czy np jajka, orzechy albo takie rzeczy jak papier śniadaniowy, pasta do zębów...itd. chodzi o to, aby nie latać do sklepu co chwilę po jedną rzecz, szkoda czasu.

- W piątek biorę swoja listę i robię wszystkie zakupy. Wiem już co będę wieczorem gotować i będę miała do tego wszystkie składniki. Takie działanie bardzo ułatwia życie i uwalnia głowę od pytania"co ja jeszcze miałam kupić, co ja ugotuję?" a tak mam wszystko zapisane na kartce i mam święty spokój, a głowę mogę zająć np. obmyślaniem mojego wypoczynku na weekend :-)

- W piątek wieczór gotuję. 

-W weekend leżę do góry brzuchem i tylko idę sobie do lodóweczki i pyk otwieram na śniadanie owsiankę, chce mi się drugiego śniadania to robię pyk i otwieram zupę, na obiad pyk otwieram słoiczek z duszonymi warzywami i wyciągam już upieczone mięso, na kolację to samo i tak sobie tylko pykam cały weekend:-)

Oczywiście cały plan działania jest zapisany na lodówce, aby nie obciążać głowy i cały czas zbytnio nie myśleć, głowa ma odpoczywać! :-) Mam wszystko zapisane na lodówce i działam według planu. 

10. Wniosek: Odpowiednie zarządzanie czasem to połowa sukcesu: planuję, zapisuję, wieszam na lodówkę, robię zakupy z kartką w ręku, gotuję, smakuję i leniuchuję :-)

Miłego zarządzania czasem! :-)

P.S Skończyłam wpis, a ja już mam zrobioną i marchwiankę i owsiankę. 2 w 1 :-). Jak macie Wasze triki to piszcie, z chęcią się zainspiruję! Dzięki!

7 komentarzy:

  1. ano. ja mam dwoje dzieci. oprócz normalnej pracy w domu, mam też pracę zarobkową. nie wyobrażam sobie, gdzie jeszcze można by wyskrobać czas na radosne krojenie cebulek. gratuluję, ale to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem,że Ty jesz tylko odgrzewane gotowe produkty? Bo jeśli nie,to nie widzę wymówki-zamiast smażyć kotlet kolejny raz,można ugotować zupę. A pokrojenie produktów na kanapkę i przypilnowanie dwójki dzieci by to zjadły też zajmuje czas.

      Tak swoją drogą,droga Izo,najbardziej na brak czasu narzekają Ci,co u mnie w sklepie są 2 razy dziennie, zawsze stoją i nie wiedzą co chciały kupić,a pomiędzy tymi wizytami jeszcze latają po Hali....

      Usuń
  2. Nie zniechęcaj się. Dla mnie na początku to był kosmos nie do ogarnięcia. Wiesz zupę możesz zacząć gotować jak dzieci pójdą spać. Ja czasami zaczynam o 22:00 lub możesz wstać w dniu, kiedy nie idziesz do pracy o godzinę wcześniej i nastawić zupę. Jeśli na początku nie masz zbyt dużej motywacji, to warzywa możesz wrzucić w całości i na końcu je zmiksować-powstanie Ci fajny krem. A wieczorem możesz włożyć całą dynie bez obierania do piekarnika na 180 stopni na 20 min (nie musisz chować do lodówki, przez noc nic się jej nie stanie) i rano już będzie łatwo ją obrać. Do tego do wrzątku wrzucisz brokuła (gotuje się ok 5 min), dodasz czosnek, przyprawy, oliwę i masz sałatkę, która możesz zapakować w pojemnik i zabrać ze sobą. Nie chce Ci się skrobać ziemniaków do obiadu? (mi tez się nie chce,)-to wrzuć do wrzątku kaszę, gotuje się ona ok 10 min. U mnie na drugie danie zazwyczaj jest właśnie kasza. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Iza a mogę poprosić o przepis na te zupki cud i marynatę do mięs? :)) jestem tutaj nowa i jeszcze sie nie rozeznalam w planie a nie mogę tego znaleźć... Dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno zapraszam Ciebie na mój fanpage https://www.facebook.com/wytrwala/. Przepraszam ale dopiero teraz zobaczyłam Twój wpis. Pewnie już zdążyłas znaleźć marynatę do mięs i przespiy na zupki cud. Jakby co, to pisz na wytrwalablog@yahoo.fr. Udanego dnia!

      Usuń