czwartek, 7 grudnia 2023

Przeprowadziłam lekcję kulinarną w szkole

Cześć! Tak może teraz edukacyjnie📖. W połowie listopada w jednej z dolnośląskich szkół podstawowych przeprowadziłam lekcję pokazową dla młodzieży na temat budowania ODPORNOŚCI na jesień/zima, budowania SIŁY I ENERGI połączoną z warsztatami-czyli z gotowaniem. No bo jak można mówić o deszczu-nie dotykając go. Jak można mówić o wzmacniającym odżywianiu, nie pokazując go, nie smakując go, nie wąchając np. przypraw korzennych... Ale to nie wszystko: nie tylko należy oglądać, dotykać, smakować ale najważniejsze….-należy się tego nauczyć robić! 

łapka uczennicy pilnuje owsianki
Oprócz przekazanej wiedzy, zrobiliśmy z młodzieńcami bezmleczną i bezcukrową owsiankę (tu przepis Owsianka według 5-ciu przemian) w różnych odsłonach: kokosową, daktylową, z rodzynkami, sezamową, orzechową, z miodem. Do tego dzieciaki skosztowały wzmacniającej odpornościowej herbaty z przyprawami korzennymi (tu przepis Wzmacniająca herbata całoroczna), oraz zrobiliśmy ciepły mus gruszkowy z imbirem (skład tylko imbir i gruszka). Jakież było zdziwienie dzieci, że bez cukru deser owocowy może być tak słodki. Oczywiście, że może-ale jest jeden warunek-gruszka musi być bardzo dojrzała-twarda jest niestrawna (podrażnia tak delikatną śluzówkę jelita) i nie jest słodka.

Pierwszy raz przeprowadzałam lekcję wśród młodzieży, bo warsztaty dla dorosłych robiłam już kilkanaście razy. Nie wiedziałam jak to pójdzie ale czułam, że będzie świetnie! I moje przeczucie mnie nie myliło. Kilka prężnych osiłków-uczniów pomogło mi wnieść do klasy garnki, papierowe kubki, miski, deski do krojenia i produkty oraz turystyczną płytę indukcyjną.

Myślałam, że dzieci będą zasypiać na lekcji ale nie….-było wręcz odwrotnie-zadawały bardzo dużo pytań, były CIEKAWE. I ta ciekawość mnie urzekła przede wszystkim. Jakież to było cudne, gdy brały przyprawy jak cynamon-niektóre pewnie widziały go pierwszy raz i na paluszku oblizywały go. Jakież to było piękne jak do naszej herbabty dosypywały sobie jeszcze tymianku, smakowały ten tymianek-jakby dotknęły jakiegoś innego świata. Naprawdę były ZAINTERESOWANE.

A oto opinia wychowawcy:

"Jeśli chodzi o moją opinię, wszystko mega pyszne, nie spodziewałam się tego szczególnie, że dzieciom też będzie smakować, a nie było to nic z McDonald'sa:) Przygotowanie warsztatów od strony teoretycznej i praktycznej na najwyższym poziomie, zaciekawienie nie tylko dorośli, ale i dzieci.

Anna Zborowicka

Wychowawca klasy"

Obrane przez dzieci gruszki
Dzieci a raczej nastolatkowie, bo to była 6-sta klasa byli niezwykle uprzejmi i chętni do pracy. Bez problemu znalazło się 10 chętnych osób do obierania gruszek. Tak! Dzieci obierały je na mus gruszkowy.

A owsianka, którą zrobiliśmy? Ha! Smakowała diabelsko dobrze. Ugotowaliśmy 6-litrowy garnek. Wzięłam z domu kilka słoików, bo myślałam, ze coś zostanie a szkoda by było wyrzucać jedzenie. Ale nie! Nic nie zostało a nawet co poniektórzy brali potrójną dokładkę i chcieli jeszcze więcej! Na stole wyłożyłam podprażone orzechy, podprażone wiórki kokosowe, rodzynki, sezam, namoczone daktyle i miód i sobie same komponowały własne smaki.

Tak w ogóle, gdy pojawia się kiermasz szkolny wielkanocny czy wigilijny, czy Wigilia klasowa to zawsze staram się coś robić od siebie. Na Kiermaszu wielkanocny, aby przełamać słodycz zrobiłam ostatnio sałatkę jajeczną z ziemniakami, rok wcześniej mus kukurydziany z brzoskwiniami a jeszcze wcześniej owsiankę kokosową. Zrobiłam po kilkanaście tylko sztuk, bo nie chciałam, aby coś zostało, ale wszystko zeszło. Za rok ponowię akcję. Na Wigilię zrobiłam dzieciakom krokiety z grzybami-tak po małym kęsku-też wszystko zeszło.

Osobiście uważam, że niestety szkoły nie bardzo pomagają w cukrowym uzależnieniu dzieci! Ba! Nawet same się do tego przyczyniają. Nauczyciele wynagradzają dzieci cukierkami, sami inicjują liczne cukrowe poczęstunki. Dlatego ja zawsze coś robię od siebie. Właśnie przełamuję te słodkowe kiermasze czymś wartościowym i odżywczym. I widzę, że to motywuje też niektórych rodziców, bo pojawiają się na stołach własnoręczne ciasteczka owsiane z bakaliami bez cukru, owoce zamiast słodyczy. Dlatego uważam, że każdy nawet najmniejszy krok-wydający nam się nieznaczny-jest ważny. Ten kroczek może pociągnąć dalsze kroki.

A wracając do warsztatów, to dzieci na sam koniec dostały ode mnie przepisy na zrobione w klasie potrawki, aby mogły domu sobie same poeksperymentować. Wzięłam tylko 15 sztuk, myśląc, że to i tak będzie za dużo a tak naprawdę wszystkie dzieci chciały przepisy. Trzeba było dodrukować. I wcale nie jest tak, że młodzież chce jeść tylko słodycze. Trzeba im po prostu ugotować coś normalnego. No bo jak na stole są tylko słodkości np. urodziny, no to oczywiste jest, ze weźmie do ręki same słodycze-no czymś się musi najeść. A potem mamy pretensje do dzieci, ze tylko słodkie chcą. Pretensje miejmy do nas samych-rodziców.

Uważam, ze edukacja kulinarna wymaga nie tylko dzieci ale i dorosłych a przede wszystkim placówek szkolnych, bo tam dzieci powinny dostawać właściwe wzorce. I nie puszczać dzieciom tylko film o Mc Donaldzie, pokazując jakie są negatywne skutki odżywiając się fast foodami, aby zaraz potem, za klika tygodni zabierać klasę na wycieczkę do Mc Donalda. Na szczęście w szkole moich dzieci nie są praktykowane takie bezsensowne wyjścia ale wiem, że w niektórych miejscach takie wyskoki się pojawiają. I czemu ma to służyć? Szkoła niech będzie szkołą, nie jarmarkiem i pokazuje właściwą stronę. W końcu jest wzorem i jednym z najważniejszych elementów jest bezpieczeństwo i edukacja. A bezpieczeństwo brzuszka jest niezwykle istotne. Dzieci to nasza przyszłość a chorzy nastolatkowie są już z góry przegrani na uzyskiwaniu jakiś wspaniałych osiągnięć sportowych-bo cukrzyca, bo tarczyca, bo otyłość lub ciągłe przeziębienia. Ale kto ich uczy jedzenia tych słodkości. Kto im to pokazuje? Kto im wpycha to pierwsze ciastko? My dorośli. Niestety. Nie myślimy dalekosiężnie tylko krótkowzrocznie.

Dlatego jeśli dziecko nie ma wprowadzonej tej edukacji w domu-wiadomo każdy ma inne podejście, filozofię, to niech chociaż szkoła będzie tym nośnikiem edukacyjnym. Może nie teraz ale za 5, 10 lat taka młoda osoba, która skończyła edukację sobie kiedyś usiądzie i powie „A jadłem taką owsiankę-pamiętam bez cukru-była dobra. Może poszukam przepisu i ją zrobię”. Kto wie? Nigdy nic nie wiadomo. Dlatego uważam, co by się nie działo-jeśli mamy jakieś dobre, ciekawe talenty puszczajmy je w świat, dzielmy się, bo nigdy nie wiadomo czym kogoś zainspirujemy. Każdy dobry uczynek, nawet dobre spojrzenie są ważne. Człowiek ma tendencję do zapamiętywania tych momentów i czasami to one ratują życie: np. chociażby jakieś piękne słowa, uścisk dłoni…

Osobiście uważam, że przeprowadzona przez mnie lekcja kulinarna była bardzo potrzebna, niestandardowa- a taką nietuzinkową zapamiętuje się na bardzo długo i taki właśnie taki efekt chciałam uzyskać i myślę, że mi się to udało. Uniknęłam zasady ZZZ-zakuć, zdać, zapomnieć.

Udanego dnia!

Izabela Lisek
Trenerka mądrego odżywiania, Twórczyni kursu "Mądre gotowanie w 8 tygodni"

P. S Acha zastanawiasz się może dlaczego nie ma zdjęć nastolatków. Powód jest chyba oczywisty-ich osobista prywatność.

Zapraszam po inne moje artykuły warsztatowe:





I może zainteresują Ciebie inne moje wpisy
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz